Umwelt - Przemysław Żarski
Tytuł: Umwelt
Autor: Przemysław Żarski
Wydawnictwo: Akurat
Premiera: 21 marca 2018 r.
Moja ocena: 5/10 (przeciętna)
Bardzo lubię sięgać po debiuty. Uwielbiam obserwować, jak nieznana osoba staje się powoli kimś, na kogo książki czytelnicy zaczynają wyczekiwać, sprawdzać, czy utrzymuje poziom (jeśli autor zaczął z grubej rury), czy rozwija się i poprawia warsztat, czy jego książki podobają mi się tak samo. W przypadku "Umweltu" z mojej perspektywy ciężko mówić o genialnym starcie, bo o ile książka miała potencjał, o tyle sposób zakończenia historii oraz styl autora spowodowały, że ostatecznie ocena uplasowała się pośrodku mojej skali.
Zacznijmy może od tego, że "Umwelt" jest kryminałem. W parku zostaje znalezione ciało młodej dziewczyny - niewątpliwie została ona zamordowana, a zabójca zostawił przy dziewczynie intrygującą "pamiątkę" - motyla. Policja oczywiście wszczyna śledztwo, a sprawą zajmuje się doświadczony policjant - Adam Berger, z którego perspektywy prowadzona jest częściowo narracja (trzecioosobowa). Inną, z której poznajemy historię, jest perspektywa Tomasza Witkowskiego - młodego lekarza, który zdaje się mieć problemy psychiczne - nawiedzają go różne wizje, nie wie, czy są snem, czy jawą i - tak naprawdę - kim jest on sam. Z upływem kartek dowiadujemy się nieco więcej na temat naszych głównych bohaterów, jednak informacje te są dawkowane powoli, tak, by zaintrygować czytelnika i przywiązać do poznawanej historii.
Sprawca morderstwa dziewczyny działa bardzo ostrożnie - śledztwo nie idzie w żadnym kierunku aż do momentu, w którym policja znajduje kolejne dwa ciała z podobną "pamiątką" - motylem. Berger współpracuje ze specjalistą w zakresie tych zwierząt i próbuje znaleźć wspólny mianownik pomiędzy tymi zabójstwami - wydaje się, że ofiar nic absolutnie ze sobą nie łączy. Jednak czytelnik jest zmyślny i podejrzewa, że kluczowym elementem tej układanki jest postać Tomasza Witkowskiego, którego narracja jest naprawdę niepokojąca i sieje zamęt. Kartka po kartce, krok po kroku autor odkrywa przed nami karty wykreowanej przez siebie rzeczywistości i doprowadza do zaskakującego finału.
Czytacie sobie powyższe słowa i pewnie myślicie - skoro tak wszystko całkiem okej jest, to co poszło nie tak? Przede wszystkim - autor czasem przesadza z porównaniami. Bywają tak poetyckie, że człowiek musi jedno zdanie przeczytać kilka razy, by zrozumieć, o co chodzi. Dla przykładu: Portret psychologiczny przypomina mapę skarbów na czaszce pirata: niby coś jest na rzeczy, jednak zawsze brakuje którejś części układanki. Autor ma również i trafne spostrzeżenia (jak: Berger mógł się założyć, że gałki oczne olbrzyma rozrzuca hulający pod kopułą przeciąg albo Na przeciwległym pasie utworzył się korek. Nikt nie trąbił, nikt nie bluzgał, każdy snuł się w ogonie codzienności, usiłując odwlec to, co nieuniknione), jednak nagromadzenie podobnych, jak podany przykład, powoduje, że książkę po prostu się ciężko czyta. Podobny efekt daje pominięcie przy dialogach, kto akurat wypowiada daną kwestię - często brak było wskazania podmiotu i czytam sobie książkę myśląc, że zdania wymieniają Berger i Sadowski (inny policjant), po czym okazuje się, że w międzyczasie Berger wypowiedział dwie kwestie, ale nie zostało to zaznaczone, a nie wynikało także z tekstu. Autor posługuje się także często dość niezrozumiałymi i nieadekwatnymi w kontekście sformułowaniami typu: Wyjął złożony w kostkę wydruk i rozciągnął go w harmonijkę; Komunikacja ograniczała się do kilkunastu połączeń, nie mieli kłopotu z ich odkodowaniem; Spod otwartych powiek przebijały białka oczu (...). Czasem zdarzają się też wpadki logiczne, jak: Twarze rozlewały się w mlecznej poświacie. Ich świdrujący wzrok przeszywał mu kości. Moim skromnym zdaniem kryminał wcale nie musi być taki poetycki, a tego typu styl zarezerwowany jest jednak dla literatury obyczajowej, czy romansów. Autor bardzo się postarał i to widać, jednak często te starania przynosiły odwrotny rezultat, bo zamiast płynąć przez lekturę, to czytelnik zacinał się czy zwykłych opisach, zamiast skupić się na istocie, czyli rozwikłaniu zagadki.
Odnośnie do tego ostatniego - ja wiem, że Berger jest sprytny, że łatwo kojarzy i łączy fakty, ale niestety wiele szczegółów dla czytelnika może nie być aż tak oczywistych. Zabrakło mi swoistego wyjaśnienia zagadki - w książce została ona rozwiązana, w nie do końca klarowny jednak sposób - i kartki się skończyły, tak o. Niby wiem, o co chodzi, niby połączyłam jedno z drugim, ale nie znalazłam jasnego potwierdzenia moich teorii, a niektóre wątki zostały niedopowiedziane, a zasugerowane (w jednym momencie odniosłam wrażenie, że to Berger jest źródłem i celem spaczeń zabójcy).
Podsumowując - sam pomysł na fabułę i taką narrację uważam za trafiony, jednak z realizacją poszło już troszkę gorzej w moim odczuciu. Nie zmienia to faktu, że sięgnę w przyszłości po książki autora (jeśli zdecyduje się coś wydać), żeby sprawdzić, jak mu dalej idzie pisanie ;) Bo o ile można wpaść na najwspanialszy pomysł świata, to przy nie najlepszym jego podaniu, całość nie może prezentować się bardzo dobrze. Zdaje się, że autor ma dystans do swojej twórczości, więc mam nadzieję, że po męsku przyjmie to, co tutaj napisałam :)
Znacie "Umwelt" Przemysława Żarskiego? Dajcie znać, jakie są Wasze odczucia po lekturze :)
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Akurat.
Nie znam twórczości autora, ale po tę książką raczej nie sięgnę. 😊
OdpowiedzUsuńCzasem warto samemu się przekonać ;)
Usuń