czwartek, 7 czerwca 2018

Korpożycie świnki morskiej - Paulien Cornelisse

Korpożycie świnki morskiej - Paulien Cornelisse


Tytuł: Korpożycie świnki morskiej
Tytuł oryginału: De verwarde cavia
Autor: Paulien Cornelisse
Wydawnictwo: Muza
Premiera: 14 marca 2018 r.

Moja ocena: 5/10 (przeciętna)

Mam ogromny problem z tą książką. Z jednej strony - oczekiwałam tego rozbawienia, które dotknęło podobnoż całą Holandię, a z drugiej - dostałam inteligentny humor z jednoczesnym spostrzeżeniem, że ta książka jest tak właściwie... o niczym. A przyznam, że gdy usłyszałam, że główną bohaterką jest świnka morska, liczyłam naprawdę na ciekawą lekturę.

Cavia pracuje w korporacji (jak łatwo się domyślić po tytule), w dziale Komunikacji, lecz tak naprawdę nie wiadomo, co to za korporacja, ani czym zajmuje się główna bohaterka. Jedyne, czego się właściwie dowiadujemy o jej pracy, to to, że wiecznie przygotowuje newsletter, sprawdza pocztę i porządkuje swoją przestrzeń osobistą. I robi to oczywiście z ogromnym zaangażowaniem. Jak ktoś widzi (lub może zobaczyć). Fabuła opisuje jej życie, obejmujące pracę w korporacji i... pracę w korporacji. Nie znajdziecie tutaj jakichś nagłych zwrotów akcji, a o wypiekach na twarzy możecie zapomnieć. No, chyba że korporacja budzi w Was skrajne emocje, to wtedy lektura gwarantuje Wam niezapomniane wrażenia. 

"Korpożycie świnki morskiej" przedstawia pracę w korporacji według utartych schematów, jednak nie sposób odmówić autorce, że jest bardzo spostrzegawcza i świetnie przedstawia w tej książce relacje międzyludzkie (czy tam międzyświnkowe..... eeeee międzyludzkoświnkowe... no nieważne). Nie zmienia to jednak faktu, że ta książka jest po prostu nudna. Można powiedzieć, że "przeleciałam" ją bez większego zaangażowania - została podzielna ka krótkie rozdzialiki (naprawdę,  czasem obejmowały kartkę), bez jakiejś większej puenty. Myślałam, że jakoś bardziej zostanie rozwinięty wątek pracującej świnki morskiej (wiecie - jak to się stało, że zwierzę pracuje z ludźmi - myśli, rozmawia - ale nie jako towarzysz - jak psy w dogoterapii - ale na równi z człowiekiem), ale nie - czytelnik po prostu musi przyjąć, że Cavia jest świnką morską, czasem uskarżającą się na mokre futro (po deszczu), lecz generalnie posiadającą wszystkie ludzkie cechy. Nim się obejrzałam, przewróciłam ostatnią kartkę i nie będę ukrywać - z ulgą. Nie można jednak odmówić autorce, że przy ukazywaniu relacji międzyludzkich wykazała się dużym poczuciem inteligentnego humoru.

Na plus zaliczyć także należy styl pisania autorki. Książkę czyta się lekko, jest spójna i logiczna (na ile logiczne może być zrobienie ze świnki morskiej głównej bohaterki ;)). 

Nie wiem nawet, co mogłabym Wam więcej napisać o tej pozycji. Ciężko pisze się o książce, która nie wywołała praktycznie jakichkolwiek emocji...

A może komuś z Was ta książka się spodobała? Dajcie znać, chętnie poczytam Wasze opinie o tej pozycji :)


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza.


7 komentarzy:

  1. Jakoś mnie nie przekonałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może ona jest dobra jako totalny odmózdżacz? Takie książki też są potrzebne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że takie też są potrzebne ;) Ale ta mogłaby choć trochę mnie zainteresować ;)

      Usuń
  3. Ja rozumiem konwencję, że na pograniczu absurdu, że korpożycie, ale ileż można wkoło mielić te same stereotypy dotyczące korporacji? Mnie najbardziej raziło, że wszystkie te "scenki z życia" są właśnie takie schematyczne.
    No i nie zrozumiałam tego żartu ze świnką morską (ale że skąd pomysł na świnko-ludzi?!)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w 100%. Może Holendrzy mają inne poczucie humoru ;)

      Usuń

Copyright © 2016 Zakątek czytelniczy , Blogger