Syrena - Mariusz Kaszyński
Tytuł: Syrena
Wydawnictwo: Lira
Lubicie czytać albo oglądać horrory?
Ja - to zależy - sama z całą pewnością
horroru nie obejrzę, ale przeczytać przeczytam. Moim ulubionym autorem
powieści grozy jak dotąd był Artur Urbanowicz i nie zapowiada się, by to uległo
to zmianie...
Syrena była specyficzną książką. Trochę kryminału, trochę
horroru, trochę fantastyki? Sama historia jest mocno związana z podaniami
dotyczącymi syren - autor jednak dostosował wyobrażenia o nich do wykreowanej
przez siebie rzeczywistości. W Warszawie znajdowane są ciała - ktoś albo...
Coś? Atakuje ludzi i zabija w bardzo zmyślny sposób. Komisarz Zawicki zostaje
przydzielony do wyjaśnienia tej sprawy, lecz nie spodziewa się , do czego
doprowadzi go pewien złapany trop.
Syrena była po prostu w porządku, bez specjalnego szału, ale
i nie zawiodłam się na niej zbytnio. Spodziewałam się może większej grozy, a
czytało się to jak zwykły kryminał z wątkami paranormalnymi. Autor ma swobodny
i lekki styl, umie tak wykreować bohaterów, żeby wzbudzali u czytelnika emocje
- a zwłaszcza postać Kosy... Tak irytującego głównego
bohatera już dawno nie spotkałam. Początkowo akcja płynęła nieco leniwie,
zrobiło się znacznie ciekawiej, jak pojawiła się pewna postać, choć domyślałam się, w jakim kierunku wszystko się potoczy. Zakończenie mnie nie rozczarowało,
choć miałam nadzieję na chociaż jedno małe zaskoczenie.
Generalnie podobał mi się zamysł autora na niejako motyw przewodni tej historii. Nie żałuję czasu spędzonego przy tej książce i myślę, że sięgnę jeszcze po coś z dorobku autora ;)