Jak zawsze - Zygmunt Miłoszewski
Tytuł: Jak zawsze
Autor: Zygmunt Miłoszewski
Wydawnictwo: W.A.B.
Premiera: 8 listopada 2017 r.
Moja ocena: 10/10 (arcydzieło)
Wstyd.
Wstyd, że tyle czasu zabierałam się za tę książkę.
Jak ja mogłam tak po prostu pozwolić jej leżeć na półce?
I czekać na moje łaskawe przeczytanie jej?
JAK?
Bo powiedzieć, że ta książka jest genialna, to jakby nic nie powiedzieć. To jakby stwierdzić, że sushi jest po prostu smaczne, podczas gdy rozpala zmysły, a kubki smakowe wariują i nie mogą uwierzyć, że połączenie ryżu, alg, krewetki w tempurze oraz np. sezamu i serka filadelfia z imbirem i sosem sojowym może TAK smakować, a pamięć o tym smaku pozostaje w pamięci na długo, oj długo. Albo że migrena to po prostu ot taki sobie ból głowy, a tymczasem jak cię dopadnie to kończysz się trzy dni w łóżku z wierną miską u boku i zasłoniętymi roletami zewnętrznymi, by ograniczyć dopływ światła i dźwięku i jakoś przetrwać to cholerstwo.
Tak - niedopowiedzeniem byłoby stwierdzenie, że ta książka jest genialna.
Ona jest bezkonkurencyjna i fascynująca. Co najmniej.
I powiedzcie mi, jak ocenić książkę, która zawiera tak wiele uniwersalnych prawd, czasem tak oczywistych, że aż nie można uwierzyć, że samemu się ich wcześniej nie dostrzegło? Której autor jest pieprzonym mistrzem obserwacji, sięgający swoimi spostrzeżeniami do kręgosłupa wręcz człowieczeństwa, obnażający wszystkie, WSZYSTKIE ludzkie przywary i słabości i bezbłędnie puentując motywację każdego ludzkiego zachowania? Której zakończenie jest takie, że podczas lektury ostatnich stron pokłóciłam się z mężem, bo chłonęłam każdą czytaną literkę, a on śmiał, rozumiecie - śmiał cokolwiek się do mnie odezwać i wytrącił mnie z czytelniczej równowagi?
I jak nie zachwycać się kunsztem pisarskim autora, który w tak lapidarny sposób formułuje zdania, że dwa razy czytasz jedno sformułowanie i za każdym razem dostrzegasz WIĘCEJ? Który w jednej książce potrafi zawrzeć słodko-gorzką prawdę o nas samych i wywołać takie emocje, że ciężko oddychasz i czujesz kamień w klatce piersiowej? Że śmiejesz się, by zaraz pokiwać smutno głową ze zrozumieniem?
Nie napiszę tutaj, że fabuła jest świetna, pomysł niebanalny, a bohaterowie zostali wykreowani w sposób rzeczywisty i mogliby być naszymi sąsiadami, czyta się szybko itepe itede.
Mam wrażenie, że po prostu obraziłabym tym tę książkę i jej autora.
Bo jak zawsze wiem, co chcę napisać, tak teraz po prostu nie wiem.
Nie wiem, co ta książka ze mną zrobiła.
Za egzemplarz serdeczni dziękuję Wydawnictwu W.A.B.