Vox - Christina Dalcher
Tytuł: Vox
Autor: Christina Dalcher
Wydawnictwo: Muza
Data premiery: 27 lutego 2019 r.
Moja ocena: 7/10
Kojarzycie "Opowieść podręcznej" Margaret Atwood? Ja oglądałam serial, ale dla niezaznajomionych z tematem - w ogólnym zarysie historia polega na tym, że na świecie rodzi się coraz mniej dzieci i aby zapobiec wyginięciu naszego gatunku, rząd USA "wyłapuje" płodne kobiety, które przechodzą odpowiednie szkolenie, by następnie zostać przydzielonymi do wysoko postawionych małżeństw i rodzić im dzieci. Co miesiąc mąż odbywa stosunek z podręczną w obecności żony. Podręczna nie ma żadnych praw - po urodzeniu dziecka jest odsyłana do kolejnej rodziny. Jest to naprawdę wstrząsający obraz, a Vox poniekąd go przypomina - może nie jest aż tak drastyczny w odbiorze (w taki obrazowy sposób), ale...
Wyobraźcie sobie, że cofamy się do czasów, gdy kobiety nie mają praw wyborczych. Pójdźmy dalej - nie mogą czytać, pisać, wypowiadać więcej, niż 100 słów dziennie. Liczbę wypowiedzianych słów liczy specjalna bransoletka, która delikatnie razi prądem, przy każdym wypowiedzianym słowie - im bliżej 100, tym bardziej. Gdy przekroczy się tę granicę - zostaje się rażonym prądem. Nie ma zmiłuj - takie bransoletki noszą też dziewczynki. Jak pracować, gdy ma się ograniczoną możliwość wysławiania? Ano nie pracować - zajmować się domem i dziećmi. Seks przedmałżeński i pozamałżeński jest zabroniony - oczywiście tylko kobiety ponoszą karę, którą jest publiczne hańbienie a następnie zesłanie na ciężkie prace albo do zakonu, a licznik na bransoletce ma maksymalną liczbę słów ustawioną na 0. Gdy się młodo ożenisz - dostajesz bonus finansowy od państwa; młodo spłodzisz dziecko w takim małżeństwie - także. Osoby homoseksualne zamykane są w więzieniach - parami w celach, może się nawrócą...
To tylko wycinek rzeczywistości, w jakiej niespodziewanie znalazła się neurolingwistka dr Jean McClellan. Niespodziewanie? Kobiety nawet nie wiedzą, kiedy to wszystko zdążyło przybrać taki obrót. Jean kiedyś pracowała naukowo, prowadziła badania nad ośrodkiem w mózgu, odpowiedzialnym za prawidłowe formułowanie myśli i wypowiadanie słów, by stworzyć lek na te zaburzenia. Teraz zajmuje się domem i czwórką dzieci - niemalże dorosłym Stevenem, 11-letnimi bliźniakami (chłopcami) i kilkuletnią Sonią. Jej mąż Patrick jest blisko powiązany zawodowo z prezydentem i rządem, lecz nawet to nie pozwoliło na jakiekolwiek udogodnienia dla jego rodziny. Sytuacja zmienia się, gdy brat prezydenta ulega wypadkowi i w jego mózgu zostaje uszkodzony właśnie ten ośrodek, który był przedmiotem badań Jean. Kobiecie zostaje zaproponowana praca - chodzi o wynalezienie leku na tę "dolegliwość". Prawda okazuje się jednak o wiele bardziej skomplikowana, a Jean staje przed kilkoma trudnymi decyzjami. Nie wszystko okazuje się bowiem być takie, na jakie wygląda.
Ta książka mną wstrząsnęła. Naprawdę. Rzeczywistość w niej ukazana została przedstawiona w sposób tak rzeczywisty i namacalny, że równie dobrze to wszystko mogłoby się dziać w Polsce. Autorka bardzo dobrze ukazuje schemat działania ludzkiej psychiki i jej możliwości poddawania się manipulacji, jak również rodzącego się buntu jednostki, a potem i społeczeństwa. Jest w niej sporo polityki, której generalnie nie lubię, jednak nie przeszkadzało mi to w odbiorze książki, a wręcz przeciwnie - te kwestie są wręcz niezbędne w całej tej historii, by ją dobrze zrozumieć. Wszyscy bohaterowie zostali nakreśleni w sposób charakterystyczny i bardzo wyrazisty - z niektórymi ich poglądami możemy się zgadzać lub też nie, jednak autorka każdą ich decyzję przedstawia wraz z pobudkami, które do tego doprowadziły, stąd czytelnik ma niejako wgląd w ich umysł. Moją największą sympatię i szacunek zdobył Patrick, mąż Jean, ale to dopiero na zakończenie całej tej historii... Przez większość książki był przedstawiany jako przysłowiowa ciepła klucha, która ślepo poddaje się nowym rządom, ale pewne wydarzenia stawiają Patricka w zupełnie innym świetle. Najbardziej irytował mnie Steven - bardzo podatny na pranie mózgu, jakie serwowano mu w szkole, a dopiero gdy na własnej skórze mógł odczuć skutki nowego reżimu, przestał być buńczuczny i hardy.
Książkę czyta się bardzo dobrze - krótkie rozdziały pozwalają na zaczerpnięcie oddechu, jednak akcja jest zawieszana w odpowiednich momentach i tej pozycji wręcz nie chce się odkładać. Autorka ma bardzo lekki i przystępny styl pisania, co zdecydowanie ułatwia lekturę. Jedyne, co mam chyba do zarzucenia tej książce, to zakończenie - niby jest dość spektakularne, ale zupełnie tego nie można odczuć. Oczekiwałam takiego bum! i niby coś tam było, ale bez poruszenia i szoku z mojej strony.
Dawno nie czytałam dystopii, a te, które są za mną, przeznaczone są raczej dla młodszego czytelnika, jak Igrzyska śmierci. czy Niezgodna. Myślę, że Vox to pozycja raczej dla czytelnika 25+ - podejrzewam, że młodszym ta historia może się zwyczajnie nie spodobać. Ja jestem zadowolona z lektury i na pewno będę ją polecać. Nie jest to historia na przysłowiowe "długie zimowe wieczory", dla odmóżdżenia i odpoczynku. Porusza ważne tematy i zmusza do refleksji nad rzeczywistością, w której się znajdujemy, często doprowadzając do niewesołych wniosków...
Podsumowując - polecam Waszej uwadze Vox. Warto pamiętać o tej książce - mam nadzieję, że kiedyś po nią sięgniecie i podzielicie się ze mną swoimi uwagami.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza.