Sięgacie po debiuty polskich autorów, czy raczej
podchodzicie do nich ostrożnie?
Wiecie, że jestem łasa na debiuty. Moja czytelnicza intuicja
mnie nie zawiodła i tym razem - dostałam
to, czego oczekiwałam i jak najszybciej chcę więcej! Jeśli lubicie literaturę
obyczajową, dodatkowo "kostiumową" (stosując terminologię filmową) z
nutką romansu - to Dama Kier powinna Wam przypaść do gustu.
Co my tu mamy? Początek XX wieku, Londyn i młodziutką Norę -
wdowę, matkę 2-letniego chłopca - bohaterka próbuje ustawić się w jak najlepszej
pozycji po śmierci męża. Okazało się bowiem, że jego testament zawiera dość
niefortunne postanowienie. Konwenanse, intrygi i skandale mogą jej równie
dobrze pomoc, co zaszkodzić. Pewne wydarzenia z przeszłości nie dają o sobie
zapomnieć, a w tym wszystkim Nora chce być również szczęśliwa.
Ta historia została rewelacyjnie opisana - czytało się ją
lekko, z zainteresowaniem, co też ta nasza Eleonora wymyśli, by postawić siebie
i syna w lepszym położeniu. Do tego dochodzi kilka ciekawych wątków pobocznych,
które razem tworzą zgrabną całość, w sam raz na scenariusz filmowy. Jeśli jednak spodziewacie się tyle momentów, co w Bridgertonach, to w tej
książce ich nie znajdziecie. One są zdecydowanie subtelniejsze. Niezmiennie zadziwia mnie swoista teatralność tamtych czasów, to, że każdy najmniejszy gest, skinięcie głową, udanie się w dane miejsce miało niebagatelne znaczenie w ocenie danej osoby oraz jej pozycji w lokalnej socjecie. Narzucone zostały sztywne ramy i każde odstępstwo nie dość, że jest oceniane bardzo surowo, to na dodatek jest szeroko komentowane w towarzystwie. Wystarczy byle bzdura, żeby być na językach. Obecnie takie "skandale" giną w natłoku informacji i innych "skandali" - kiedyś żyło tym całe miasto przez długi czas.
Główna bohaterka zdobyła moją sympatię, mocno jej
kibicowałam, mimo że nie pochwalałam wszystkich podejmowanych przez nią decyzji. Pomimo młodego wieku wiele przeszła i na dodatek obecnie znalazła się w bardzo nieciekawym położeniu. Wszystko, co dotychczas mogła brać za dobrą monetę, w każdej chwili może się odwrócić przeciwko niej, a echa przeszłości na dodatek nie pozwalają o sobie zapomnieć. Nora w bardzo nieciekawych okolicznościach musiała "wydorośleć" i chronić swojego syna oraz jego przyszłość. Spodobało mi się jej podejście do życia i obrana droga - pod prąd, po swojemu, mimo że jej sytuacja naprawdę była nie do pozazdroszczenia. Ciekawa jestem, jak potoczy się dalej jej historia, bo zakończenie
książki jest obiecujące :) Mam nadzieję, że
autorka nie próżnuje i już są jakieś plany wydawnicze co do kontynuacji.
Jeśli chodzi zaś o warstwę tekstową książki - autorka posługuje się bardzo zgrabnie polszczyzną, Damę Kier czyta się dobrze, lekko i z zainteresowaniem. Ja jestem usatysfakcjonowana, bo dostałam to, czego
oczekiwałam, czyli lekkiej dobrze napisanej książki, która pozwoliła mi oderwać
się od rzeczywistości i zanurzyć się w wykreowanym przez autorkę świecie.
Słyszeliście o tym debiucie?