Infolinia złudzeń, Ewa Zdunek
Tytuł: Infolinia złudzeń
Autor: Ewa Zdunek
Wydawnictwo: Lira
Premiera: 5 maja 2021 r.
Moja ocena: 7/10
Nie wiem, jak Wy, ale ja nie miałam (wątpliwej?) przyjemności pracować w call center albo w korporacji.
A po przeczytaniu Infolinii złudzeń cieszę się, że nie musiałam przechodzić przez to, co główna bohaterka Weronika. Dziewczyna dostała pracę w banku, na początek na jego infolinii. Miała nadzieję na szybką karierę, a tu minęły dwa lata i dalej jest w tym samym miejscu. Weronika opisuje swoje życie, które sprowadza się właściwe wyłącznie do pracy. Wyścig szczurów trwa, a ona zaczyna mieć tego dość...
Infolinia złudzeń to początek nowej serii i po tej książce to widać - nie ma tu jednej zamkniętej historii, lecz jest to wstęp do czegoś większego. Ta historia opisuje głównie to, jak wygląda praca naszej bohaterki i jakie ma w związku z tym przemyślenia. I niestety moi drodzy - nie jest to fikcja literacka.
I dlatego ta książka mnie wręcz fizycznie bolała. Autorka ukazała pracę w korporacji bez ściemy i złudzeń, a historia Weroniki spowodowała, że wręcz dziękowałam losowi, że nie musiałam szukać tam pracy. Niestety znam przypadek, kiedy osoba po takiej pracy leczyła się z ciężkiej depresji. Historia opisana w książce nie jest wydumana i przerysowana, dlatego boli i smuci tym bardziej.
Mamy tutaj cały przekrój bohaterów, z krwi i kości, każdy ma zupełnie inny charakter, inne priorytety i... inne rzeczy za uszami. Ewa Zdunek opisuje bezwzględny świat - tak, świat, bo ta korporacja z książki to tylko jego wycinek i przykład, jak potrafi funkcjonować jakakolwiek społeczność. Tutaj akurat jest to korporacja.
Paradoksalnie autorka przedstawiła ją w sposób bardzo lekki i czasem wręcz zabawny, ukazując przypadki niezadowolonych klientów. Jest to jednak taki śmiech przez łzy. Ciekawa jestem bardzo, jak potoczą się dalej losy Weroniki, bo kibicuję jej bardzo mocno, żeby odnalazła wreszcie swoją drogę w życiu, nie tylko zawodowym. Autorka pokazała naszej bohaterce ciekawą alternatywę - wydawałoby się, że jest to wybawienie od jej koszmarnej pracy, choć w wielu aspektach rządzi się podobnymi zasadami. A gdy przeczyta się całą książkę i przypomni prolog, tym bardziej nie można doczekać się i kontynuacji i finału tej historii.
Książkę wręcz się pochłania, więc jest idealna na jeden wieczór. Ja jestem na tak i jeśli zapytacie mnie, czy polecam, odpowiem, że oczywiście. Ta historia jest zdecydowanie warta poznania.
Słyszeliście o autorce albo Infolinii złudzeń?