Ezotero. Córka wiatru - Agnieszka Tomczyszyn
źródło |
Tytuł: Ezotero. Córka wiatru
Cykl: tom I
Data wydania: 17 czerwca 2015 r.
Wydawnictwo: Wydawnictwo MG
Moja opinia: 3/10 słaba)
Opis
Latte nigdy nie zastanawiała się nad przyszłością. Wydawało jej się, że przeszłość kryje wystarczająco wiele tajemnic. W poszukiwaniu miłości, przyjaźni i prawdy o swojej matce i sobie natrafiała wciąż na pytania bez odpowiedzi.
Czy człowiek ma wpływ na swoją przyszłość?
Czy mogąc poznać losy bliskich osób, bohaterka zrobi to bez mrugnięcia okiem?
Czy mistyka jest nierozerwalnym elementem nowoczesnego świata?
Ta wciągająca historia z pogranicza kryminału, fantasy i powieści obyczajowej przeniesie czytelników w ezoteryczny świat matki i córki, które łączy wszystko, a jeszcze więcej dzieli i każe zastanowić się nad tym, czy świat faktycznie jest taki, jakim go widzimy? A może rozwiązanie tajemnicy znajduje się tam, gdzie najmniej się tego spodziewamy…
Moja opinia
O czym jest tak naprawdę ta książka?
Tytuł sugeruje, że o tajemniczej Ezotero, córce wiatru. Przeczytałam ją od deski do deski i tak naprawdę dalej nie wiem, kim jest Ezotero. Jedynie wstęp nam delikatnie sugerował, że jest nią Fi, matka głównej bohaterki. Ale dlaczego "córka wiatru"? Na to również nie znajdujemy odpowiedzi.
Autorka w swoim debiucie chciała zawrzeć bardzo wiele, a niestety wyszedł z tego chaos. Akcja w pewnych momentach stoi, by za chwilę przenieść nas kilka miesięcy do przodu i po chwili znów się zatrzymać, z lakonicznym wyjaśnieniem, co się w tym czasie wydarzyło. Obok trywialnych wręcz dialogów odnajdujemy piękne przemyślenia, które mogą stać się podstawą egzystencji każdego z nas. Pewne zabiegi stylistyczne tylko wzmagały ten chaos - J., T., K. - nigdy nie wiedziałam, w jakim mieście się dokładnie znajdujemy, nie umiałam do tych skrótów dopasować odpowiednich wątków i postaci. Gdy po dniu przerwy wracałam do lektury, nie mogłam się zorientować w bohaterach i aktualnym biegu wydarzeń.
Wydaje mi się, że autorka nie potrafiła przelać do końca na papier myśli kłębiących się w jej głowie i zamierzeń co do samej historii. Zamysł moim zdaniem jest ciekawy (oczywiście go nie zdradzę), lecz brakuje mu szlifu, swego rodzaju ujarzmienia, zaklasyfikowania w odpowiednie ramy. Byłam mocno zdezorientowana pewnymi biegami wydarzeń - dla autorki pewne wątki wydają się łączyć w oczywisty sposób, ja jednak patrzę na to z punktu widzenia czytelnika i niestety, ale zabrakło w tej książce tego "no przecież to było oczywiste, jak mogłam na to wcześniej nie wpaść?".
Pod koniec książki zdecydowanie za dużo się dzieje. Pewnie sobie teraz pomyślisz - ale marudzi, przecież jak się dużo dzieje, to jest akcja, jest ciekawie! Zgadza się, jest ciekawie, ale nie wtedy, gdy jak Filip z konopi pojawiają się jeden po drugim "gromy z jasnego nieba" (aha, celowo tak napisałam). W pewnym momencie to się stało takie... niesmaczne i wręcz superoczywiste. Zakończenie - intrygujące, mogące podsycić chęć sięgnięcia po drugą część, która się właśnie ukazała i kusi okładką, tak samo jak pierwsza.
Przyznać jednak muszę, iż mimo ogólnego słabego odbioru tej książki, jest ona kopalnią pięknych cytatów i przemyśleń.
Długo czytałam "Ezotero. Córka wiatru", oj długo. Zmęczyła mnie jej lektura i w najbliższym czasie raczej nie wezmę do ręki jej kontynuacji. Kto wie, może kiedyś, by zaspokoić ciekawość dalszych losów Latte.