Znak kukułki - Anna Bichalska
Tytuł: Znak kukułki
Autor: Anna Bichalska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Premiera: 20 maja 2019 r.
Moja ocena: 3/10
Kilka słów ode mnie o tej książce powinno się pojawić tutaj już dawno temu. Przyznać jednak muszę, że zupełnie nie szło mi jej czytanie, przez co zaczęłam ją czytać w maju, a skończyłam w październiku...
Przede wszystkim opis na okładce raczej nie oddaje tego, co zastaniemy w środku. Główną bohaterką jest Alina, która została adoptowana jako dziecko - jej przybrany ojciec przed śmiercią zostawia jej list i wycinki z gazet związane z jej odnalezieniem dwadzieścia lat temu (tak swoją drogą to nie do końca ogarniam, czemu nie mogli o tym porozmawiać jak dorośli ludzie, jak Mateusz jeszcze żył). Ponadto Alina cierpi na zaburzenia snu - dziewczyna ma przeczucie, że jej sny coś znaczą, dlatego zapisuje je, dzieląc na odpowiednie kategorie. Co więcej - ojciec Aliny przed laty jako dziennikarz zajmował się sprawą niewyjaśnionych zaginięć dzieci. Alina próbuje rozwiązać zagadkę własnej przeszłości, w czym towarzyszy jej nowa współlokatorka - Greta. I tyle mniej więcej dowiadujemy się z opisu na okładce...
... a w rzeczywistości mamy jeszcze do czynienia m.in. z Marią, Wilczą Dziewczynką, Myszą, Zjawą, Panią Przedsionków... i o ile historię samej Aliny czytało mi się dobrze, tak narracje pozostałych postaci (oprócz Marii) sprawiły mi duży problem. Chyba przede wszystkim miałam problem z wciągnięciem się w opisywane przez nie historie, ale też rozwlekanie przez autorkę fabuły tutaj mi nie pomogło za bardzo... Ponadto te nazwy - jest ich więcej w książce, mających zapewne oddać charakter postaci, czy miejsca, ale ciężko było mi je zidentyfikować, czy odnieść do czegokolwiek mi znanego, żeby choć trochę się wciągnąć w lekturę.
"Znak kukułki" to książka, o której ciężko w sumie cokolwiek sensownego napisać. Nie do końca nawet wiem, jaka była puenta, co autorka chciała nam przekazać. Jest tutaj wiele elementów baśniowych, ale także dla mnie nie do końca zrozumiałych. To znaczy wiem, jakie jest połączenie wszystkich wątków i postaci, ale sposób ich podania... No dla mnie było to nudne i chyba zbyt "doniosłe", egzaltowane. Zupełnie mnie nie wciągnęła ta historia, nie czułam żadnych emocji, a wręcz odczułam ulgę, gdy przewróciłam ostatnią kartkę.
Oczywiście nie twierdzę, że książka jest zła, ale ona totalnie do mnie nie przemówiła. Może wśród Was są osoby, którym się spodobała? Dajcie znać w komentarzach ;)
Niestety czasem trafiają w nasze ręce książki, które po prostu nam nie idą. Powyższa powieść to nie moje klimaty więc i tak bym po nią nie sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że myślałam, że to moje klimaty :(
UsuńKsiążka już bardzo długo leży na mojej i jeszcze jej nie przeczytałam, ale po przeczytaniu Twojej recenzji na ten moment tego nie żałuję. 😊
OdpowiedzUsuńA ja jestem ciekawa Twoich wrażeń, także będę wypatrywać recenzji.
UsuńCzytałam inną powieść autorki ("Wzgórze Niezapominajek" bodajże) i bardzo mi się podobała, ale po tę raczej nie sięgnę... nie czuję, by to było coś dla mnie
OdpowiedzUsuńMuszę zerknąć na tę książkę, o której piszesz - może to zupełnie inna bajka, niż Znak kukułki i akurat mi się spodoba ;)
UsuńRaczej nie będę chciała na nią tracić czasu, zwłaszcza, że mam masę innych książek na liście do przeczytania.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Jakbyś jednak kiedyś po nią sięgnęła, daj znać.Bo generalnie widzę dobre opinie o tej książce. Może ja jej po prostu nie rozumiem.
UsuńSuper, że piszesz szczerze o swoich odczuciach. Po przeczytaniu Twojego tekstu mam niechęć do tej książki, bo odnoszę wrażenie, że nawet tekst pisało Ci się trudno przez dziwną formę tej powieści. Dobrze to rozumiem, czasem też trafiam na takie książki. Zazwyczaj je odkładam, chociaż wiadomo, że jak chce się pisać coś więcej niż pozytywne recenzje, to czasem trzeba się przemęczyć. ;)
OdpowiedzUsuńPisało mi się trudno i na pewno to widać bo nawet nie wiedziałam za bardzo, co napisać. Nie lubię zostawiać niedoczytanych książek, a dodatkowo przy tej - sam opis na okładce nie wystarczy, by wiedzieć, z czym się mierzy czytelnik. Także i takie posty znajdują się u mnie, a przecież nie będę udawać, że trafiam na same książki, które mi się podobają.
UsuńNIENAWIDZĘ opisów na okładce, bo one albo za dużo zdradzają, albo NIC nie mówią o książce totalnie. to okropnie denerwujące... no a czytanie pół roku książki... ciężko
OdpowiedzUsuńNo dokładnie, dlatego może warto zaznaczyć, czego czytelnik może oczekiwać - tutaj po opisie spodziewałąm się zupełnie innego.
UsuńNie słyszałam o niej wcześniej, ale to nie moje klimaty :/ Szkoda, że Ci się nie podobała...
OdpowiedzUsuńJa też nad tym ubolewam, bo zapowiadało się bardzo ciekawie.
UsuńSkoro czytałaś ją przesz 5 miesięcy, to nie dziwię się, że trudno Ci ją skleić w całość ;) mnie książka oczarowała, urzekła, wciągnęła niesamowicie! To taka baśń dla dorosłych :) Świetna, mam nadzieję, że kolejna książka autorki będzie podobnie baśniowa ;)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że powinnam się zmobilizować, usiąść na tyłku i "przesiedzieć" tę książkę, może wówczas ten odbiór byłby inny. Za to cieszę się, że Tobie się podobała - w Tobie autorka będzie miała wiernego czytelnika ;)
Usuńczy 'wiernego' to zobaczymy co przyniesie kolejna książka ;) "Znakiem kukułki" zyskała moją sympatię ;)
UsuńMożliwe, że ja po prostu do nich nie doszłam...
OdpowiedzUsuńWygląda mi to na przerost formy (baśniowej) nad treścią - bie lubie czytać książek w których nie ogarniam ukrytych znaczeń, insynuacji i symboliki więc raczej nie będę sięgała po tę książkę
OdpowiedzUsuńMożliwe też, że do takiej książki trzeba mieć odpowiednią "melodię", by ją czytać. No i wiedzieć, z czym się właściwie zmierzamy... Może kiedyś, za kilka lat, chętnie wrócę do "Znaku kukułki".
Usuń