niedziela, 26 czerwca 2016

Rewizja - Remigiusz Mróz (Joanna Chyłka, tom III)

Rewizja - Remigiusz Mróz (Joanna Chyłka, tom III)
Rewizja - Remigiusz Mróz


Tytuł: Rewizja
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Czwarta strona
Seria: Joanna Chyłka, tom III
Data premiery: 30 marca 2016

Moja ocena: 6/10 (dobra)

Jeśli czytaliście moje poprzednie opinie na temat Kasacji (klik) i Zaginięcia (klik) to wiecie, że krzywa mojego zadowolenia z przeczytanej lektury poszła w górę po lekturze drugiego tomu opisującego przygody gwiazdy polskiej palestry Joanny Chyłki i jej podopiecznego Kordiana Oryńskiego. Co się z nią stało po przeczytaniu "Rewizji"? Bardziej spostrzegawczy już zauważyli, zatem przystąpię do uzewnętrzniania się na temat tej pozycji.

Książka porusza trudny temat - jak bardzo ludzie są skłonni do ulegania stereotypom. Okazuje się bowiem, że została zamordowana żona i córka pewnego Cygana o imieniu Bukano (urzędowo - Robert Horwat). Łatwo można się domyślić, kto jest podejrzany o dokonanie tego przestępstwa i w tę również stronę podąża opinia publiczna. Robi się ciekawiej, gdy okazuje się, że w grę wchodzi bardzo wysoka kwota odszkodowania, do której wypłaty zobowiązany jest zakład ubezpieczający jedną ze zmarłych. A wiadomo, że jak w grę wchodzą wysokie pieniądze, to nic nie może być proste. 

Co więcej - powracają duchy przeszłości - i tej, którą znamy z poprzednich tomów serii i tej, która dotychczas była pilnie skrywana przez naszą główną bohaterkę. Niestety, po wydarzeniach, które miały miejsce w "Zaginięciu", Chyłka, delikatnie mówiąc, niezbyt sobie radzi... Nie zdradzę też chyba zbyt wiele (biorąc pod uwagę to, co jest napisane na okładce), że Chyłka i Oryński stają po dwóch stronach barykady. A i sam Zordon znajduje się w niezbyt ciekawym położeniu i mui zdecydować, co tak naprawdę stanowi priorytet w jego życiu.

Jeśli chodzi o fabułę - ciekawa jestem, co na temat tej książki powiedziałby ktoś ze społeczeństwa romskiego, bowiem i w książce przedstawiona ona została dosyć stereotypowo i nie wiem do końca, czy mi się to podobało, czy nie. Autor nie pozwala oderwać się od książki - przez cały czas w głowie czytelnika kłębią się pytania - o co chodzi? Kto za tym stoi? I przede wszystkim - dlaczego za tym stoi? Akcja ma dwutorowe tło, dwa wątki przeplatają się i tworzą swoisty chaos, który jednym się spodoba, a innym nie. Zakończenie niestety mnie rozczarowało. Jest takie... z kapelusza, nie wynika z wydarzeń przedstawionych przez autora, kilkaset stron książki zostało dość lakonicznie podsumowanych. Jest otwarte, niewątpliwie autor szykuje kontynuację przygód Chyłki i Zordona.

A co do tej dwójki - ich relacja zdecydowanie zmienia barwy, ale nie odpowiem Ci czytelniku na jakie, bo o tym musisz przekonać się sam.

Co do pierdółek, na które zwróciłam uwagę - panie Remigiuszu, na jakiej podstawie Buchelt miałby wytoczyć powództwo przeciwko naszemu Cyganowi w związku z ubezpieczeniem? :)  Ach i celna uwaga odnośnie Jamiego Dornana (a serial "Upadek" uwielbiam:)). Co do procedury i cywilnej i karnej się już nie wypowiadam, wystarczy mi, że zajmuję się tym w pracy, a czytanie książek zdecydowanie zaliczam do czasu wolnego o ile nie są branżowe (choć "stosunek do oskarżonego - znajomy" spowodował uśmiech na mojej twarzy; czy to było w "Zaginięciu" i już mi się pokićkało?).

Podsumowując - są pewne elementy, które mnie irytują, ale cóż - ciągnie mnie do Mroza jak głodnego do chleba, wędrowca do drogi, karciarza do kart itd. itp. (sformułowania zaczerpnięte z poezji śpiewanej - dla zainteresowanych klik) i nic na to nie poradzę, że jak wyjdzie kolejny tom serii, to zapewne rzucę się na niego jak szczerbaty na sucharki. 

Krzywa poleciała w dół, ale zatrzymała się na poziomie "Kasacji". Myślę, że to tylko kwestia czasu, nim sięgnę po inne pozycje autora.

czwartek, 16 czerwca 2016

Fantazje w trójkącie - Opal Carew

Fantazje w trójkącie - Opal Carew
Fantazje w trójkącie - Opal Carew



Tytuł: Fantazje w trójkącie
Tytuł oryginału: Twin fantasies
Autor: Opal Carew
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data premiery: luty 2013 r.

Moja ocena: 1/10 (beznadziejna)



Książkę przeczytałam już jakiś czas temu i odgrzebałam właśnie moją opinię na jej temat, którą zamieściłam na portalu lubimyczytac,pl. Postanowiłam podzielić się nią z Wami - literatura "erotyczna" jeszcze nie gościła na tym blogu, to raz, a dwa - może Was przekonam, byście nie tracili swojego cennego czasu na czytanie tej pozycji.

Z góry zaznaczam - poniżej znajduje się spoiler. Ogromny, przeokropny spoiler. Właściwie to cała fabuła :)


Tą książkę ciężko nazwać romansem, ciężko erotyką. Jedyne według mnie pasujące słowo to pornografia. Tak tak. Sceny seksu poprzetykane gdzieniegdzie "fabułą" - użyłam cudzysłów, ponieważ i fabułą ciężko jest nazwać wydarzenia opisane w "Fantazjach w trójkącie". 


Sytuacja przedstawia się następująco (SPOILER) - główna bohaterka poważnie zastanawia się nad swoim związkiem. Seks. Seks. Okazuje się, że jej facet ma brata bliźniaka, lecz ona o tym nie wie. Seks. Seks. Bohaterka zachodzi w ciążę z bratem bliźniakiem. Seks. Seks. Cała trójka daje sobie szansę a bliźniacy pozwalają dziewczynie wybrać, z którym ona chce być. Seks. Seks. Dziewczyna zamieszkuje z bratem na próbę. Seks. Jest rozdarta, kocha swojego faceta, ale czuje pociąg do jego brata. Seks. Nie wie, co robić, czuje, że kocha obu braci. Seks. Okazuje się, że ciąża jest bliźniacza, facet dziewczyny wprowadza się do niej i swojego brata. Seks. Dziewczyna dalej jest rozdarta, myli braci (ach ten zwrot akcji!). Seks z nimi na zmianę, seks w trójkącie. Postanawia nie być z żadnym z braci (autorka próbuje trzymać czytelnika w napięciu). Chwilowy brak seksu (damn!). Bracia postanawiają, że spróbują dać sobie szansę i być może związek i wychowywanie dzieci w trójkę się sprawdzi. Seks.


Epilog - cała trójka plus trzyletnie bliźniaki mieszkają sobie wesoło razem, dzieci są wychowywane przez dwóch ojców i matkę, oczywiście nie ma słowa o tym, jak na całą sytuację zareagowała rodzina i otoczenie tej trójki. Ja się pytam - POWAŻNIE?! Odradzam czytanie tej książki. No chyba że ktoś chce podnieść sobie ciśnienie (w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu).

Powyższe mówi chyba wszystko, co sądzę o tej książce. Opisywanie narracji, bohaterów, stylu pisania autorki nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia. Czytałam lepsze erotyki., a ten tutaj to była tylko strata czasu.

wtorek, 7 czerwca 2016

Bez słów - Mia Sheridan

Bez słów - Mia Sheridan

Bez słów - Mia Sheridan

źródło

Tytuł: Bez słów
Tytuł oryginału: Archer's Voice
Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 400

Moja ocena: 6/10 (dobra)

Bardzo długo czekałam na tę książkę w bibliotece. "Bez słów" Mii Sheridan, nie ma co ukrywać, to gorący tytuł ostatnich miesięcy, a moja biblioteka na bieżąco uaktualnia swoją ofertę. Gdy odebrałam tę pozycję musiała niestety poczekać kilka dni na swoją kolej, gdyż kończyłam "Zaginięcie" Remigiusza Mroza. Gdy tylko z nim skończyłam (:)) od razu zasiadłam do lektury "Bez słów".


Cóż mogę napisać o tej książce - na pewno nie będę należała do jej ogromnych fanek. Dlaczego? Przecież po pierwsze - uważam, że tło naszej głównej historii jest bardzo ciekawe i interesująco zbudowane. Po drugie - główni bohaterowie zyskali moją sympatię, ich sylwetki zostały przedstawione przystępnie, jednak nie za mdło i niezbyt irytująco. Bree to sympatyczna (aha, wiem, jak to brzmi) dziewczyna, która przeżyła w ostatnim czasie ogromną tragedię i opuściła swoje rodzinne miasto, by odciąć się od otaczającej ją tam rzeczywistości. Zaś Archer... Archer to miejscowe dziwadło, które również przeżyło traumę, lecz w dzieciństwie, lecz rany na jego duszy nie zabliźniły się do tej pory. Bohaterowie do dwudziestokilkulatkowie, którzy swoimi historiami mogliby obdzielić co najmniej kilka osób. I przychodzi dzień, w którym na siebie trafiają, a ten dzień (oczywiście) zmienia ich życie.



Po trzecie - narracja poprowadzona jest na dwojnaki sposób - raz z punktu widzenia Bree, a raz z punktu widzenia dzisiejszego i dawnego Archera. Dzięki temu poznajemy jego tajemniczą przeszłość i powoli dochodzimy do tego, co wydarzyło się wiele lat temu. Styl autorki jest lekki i przyjemny, czyta się "sprawnie" i szybko.



Po czwarte - książka jest kopalnią cytatów. Naprawdę pięknych myśli, które powinny nam towarzyszyć każdego dnia.

Pełne zrozumienia milczenie bywa lepsze od wielu słów, które koniec końców okazują się bezsensowne i zbędne.



Dlaczego więc nie zostanę fanką tej pozycji? Zakończenie, jak dla mnie, stawia w mojej hierarchii tę książkę na przegranej pozycji. Jakoś... nie tego się spodziewałam i autorka mnie trochę rozczarowała. Nie twierdzę jednak, że nie sięgnę już nigdy po jej twórczość, na pewno, gdy tylko będę miała stosowną możliwość, to przeczytam jeszcze historie, które wyszły spod jej pióra. Jednak ta nie powaliła mnie na kolana, nie miała w sobie tego "czegoś", nie potrzebowałam chusteczek przy czytaniu. Po prostu bez fajerwerków. 

Nie targały mną emocje, a przedstawiona historia jest równie dobra, jak każda inna. Po wielu pozytywnych opiniach przeczytanych na jej temat w sieci byłam nastawiona na emocjonalną huśtawkę, morze łez itp. 

Chyba jestem emocjonalną socjopatką.

Ale nie martwcie się, jakoś to przeżyję :)
Copyright © 2016 Zakątek czytelniczy , Blogger