czwartek, 6 października 2016

Ch...owa Pani Domu - Magdalena Kostyszyn

Chujowa Pani Domu - Magdalena Kostyszyn

źródło: moja łazienka :)

Tytuł: Ch...owa Pani Domu
Autor: Magdalena Kostyszyn
Wydawnictwo: Flow Books (Znak Literanova)
Data premiery: 28 września 2016 r.

Moja ocena: 8/10 (rewelacyjna)



Najsampierw muszę Cię uprzedzić, drogi Czytelniku, że niniejszy wpis zostanie okraszony dużą dozą cytatów z tejże oto książki. Piszę o tym, gdyż - być może - nie chcesz zepsuć sobie przyjemności z lektury poradnika, który wyszedł spod pióra Magdaleny Kostyszyn, znanej w odmętach Internetu jako Chujowa Pani Domu, a ja mam zamiar zamieścić tutaj co znamienitsze kąski, ażeby przekonać nieprzekonanych do sięgnięcia po tę pozycję, bowiem jest ona warta uwagi (uff, długie, aczkolwiek chyba logiczne zdanie mi wyszło :)).

OK, zacznijmy więc od tego, że gdy zaczęłam czytać tenże oto poradnik, po kilku stronach doszłam do przekonania, że jest on o mnie:

źródło: mój narożnik :)

Więcej - po następnych kilkunastu/kilkudziesięciu stronach byłam już więcej, niż pewna, że "Chujową Panią Domu"  napisało moje alter ego. Serio. Ja również mam problem z połykaniem tabletek (Scorbolamid to max, na jaki mnie stać), mam pieseła coś a'la terier (chociaż ciężko właściwie nawet stwierdzić, bo to schroniskowiec, ale temperament ma bezczelnie terierowaty, z pyska też jakiś taki terier wyłazi), a pod właściwie większością dokonanych w książce spostrzeżeń mogłabym się podpisać obiema rękami i nogami (gdybym umiała utrzymać między paluchem a kolejnym palcem długopis).

Książka podzielona jest na siedem rozdziałów, a każdy w sposób prześmiewczy opisuje szarą rzeczywistość i problemy, które dźgają boleśnie w bok każdego z nas (właśnie w tym momencie mój małżonek robi mi wyrzut, że mieliśmy jeść spleśniałe serki i pić wino, a nic nie jest przygotowane - nie mógł zbić mojego argumentu, że jestem przecież chujową panią domu i nic mi nie zrobi). Przykładowo:

Kobieta z płaskim biustem nigdy nie będzie uważana za ładną.
Spokojnie, to nie jest autorska myśl Magdaleny Kostyszyn, lecz zacytowany przez nią fragment Podręcznika kobiety eleganckiej z 1922 roku :) Swoją drogą, pogląd ten  uległ już dezaktualizacji, prawda? PRAWDA?!

No, ale już całkiem na serio:

Życie śmierdzi czasem jak kupa bezdomnego zostawiona w dworcowej toalecie pod KFC. Czujesz, że coś jest nie tak, że przeszkadza ci ten ludzki odpad, rani nozdrza, ale brniesz dalej, bo co niby masz zrobić, kiedy natura jest silniejsza od ciebie?
Nie można było tego chyba lepiej ująć. Poczujesz ten smród, jak ukończysz studia, które są tak naprawdę przedłużeniem dzieciństwa (dzięki ci boże za jednolite magisterskie) i będziesz musiał sam zadbać o własny zadek. I niestety:

Dorosłość jest wtedy, kiedy nie możesz sobie napisać zwolnienia z życia ani usprawiedliwienia za egzystencjonalną nieobecność. To moment, w którym z własnym chłopakiem robicie zakłady i nagrodą nie jest już wcale fellatio, ale to, że wygrany będzie mógł zjeść ostatnią parówkę.

True story. 

Ale wracając do poradnika - autorka dokonuje bardzo ciekawych porównań, opisując różne strefy życia każdego człowieka. Na przykład sferę uczuciową porównuje do zaciągniętego kredytu, tytułując jeden z podrozdziałów: Jak zadłużyć się po uszy?:

W wieku szesnastu lat zaciągnęłam we własnym sercu dług, w najlepszym wypadku na dożywotni okres kredytowania, w najgorszym na dwadzieścia, może trzydzieści lat. Kiedy doliczyć do tego odsetki, rośnie całkiem wysoka góra, zza której czubka zupełnie nie widać, co będzie dalej.
Autorka opisuje ponadto perypetie, jakie spotykają/mogą spotkać nas podczas np.:

- organizacji ślubu i wesela:


I gdy po wielu godzinach dysput z przyszłym mężem dochodzisz do porozumienia, kto będzie jego, a kto twoim świadkiem, do pokoju wchodzi ona, cała na biało (teściowa, ma się rozumieć) i wywraca listę do góry nogami. 
 - zwykłego poranka:


Godzina szósta. Budzik przedwcześnie wyrywa cię z przytulnej otchłani absolutu. Wstajesz za pierwszym razem (lata praktyki). W głowie masz co najwyżej mentalny zakalec, ale hardo zwieszasz nogę z łóżka. Przecież jesteś kobietą sukcesu. Jeszcze tylko potknąć się o psa, nadepnąć o klocki Lego, wyjebać się na stosie ubrań, które czekają na swoją kolej do czyśćca i można z klasą zaprezentować swoje oblicze łazience.

- czy koegzystowania z sąsiadami:


Na pierwszej stancji mieszkał pod nami Oskar, paker w dresach. pewnie nigdy nie dowiedzielibyśmy się nawet, jak się nazywa (nie ta liga), gdyby nie jego dziewczyna - pseudonim Kleopatra - która podczas miłosnych uniesień skandowała jego imię. Nie popadajcie tu zaraz w romantyczno-erotyczne nastroje, bo w rzeczywistości brzmiało to mniej więcej: "Oskar, ruchaj mnie" (...)
Dobra, dość tych cytatów. Ale musicie przyznać, że przytoczone tutaj fragmenty nie odbiegają zbytnio od rzeczywistości. 

Odnośnie do moich odczuć po lekturze "Chujowej Pani Domu" - podczas lektury bawiłam się przednio, częstokroć parskając śmiechem pod nosem, narażając się na krzywe spojrzenia mojej gorszej połówki. Autorka bezbłędnie puentuje świat, w której przyszło żyć takiej zwykłej chujowej pani domu. Przyznać jednak muszę, że spodziewałam się większej dozy sarkazmu i autoironii - może przez wzgląd na mój charakter.

Książka oraz cała społeczność, która zgromadziła się wokół Chujowej Pani Domu, świetnie pokazuje, że można podchodzić z dystansem do siebie i do otaczających nas ludzi i szarej rzeczywistości. Jest bezbłędną równowagą do modnej ostatnio idealnej sylwetki, idealnych posiłków, idealnej organizacji czasu. Polecam ją wszystkim paniom domu, nie tylko tytułowym, do zrelaksowania się po ciężkim dniu pracy z lampką wina. A walające się w łazience pranie zostawcie sobie na później :)

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam ten fanpage, a ta książka korci mnie ogromnie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie stoi na przeszkodzie, absolutnie nic, żeby była Twoja :)

      Usuń
  2. A ja akurat się z fanpejdżem nie lubię, w sensie nie wszystko na nim trafia w mój humor. Po przytoczonych cytatach widzę, że książka również nie jest dla mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznać trzeba, że jest to humor dość specyficzny i nie będzie trafiał w każdy gust :)

      Usuń
  3. Ten "poradnik" musi być mój!
    Co Ci będę dużo gadać, za to nie wypikiwanie "chujowej" zostałam Twoim 50'tym obserwatorem! <3
    Kasi recenzje

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Zakątek czytelniczy , Blogger