sobota, 26 sierpnia 2017

Dziennik uciekiniera - Joanna Sarnecka

Dziennik uciekiniera - Joanna Sarnecka
Dziennik uciekiniera - Joanna Sarnecka



Tytuł: Dziennik uciekiniera
Autor: Joanna Sarnecka
Wydawnictwo: Oficynka
Data premiery: 2017 r. (niestety nie znalazłam
informacji o dokładnej dacie)


Dzisiaj przyszła pora na pierwszy post z cyklu recenzji dobroci otrzymanych podczas jedynego w swoim rodzaju Blog Book Meeting (moją relację znajdziecie tutaj). Na pierwszy ogień wybrałam właśnie "Dziennik uciekiniera" Joanny Sarneckiej i powiem Wam tak - nie umiem ocenić tej pozycji. Musicie bowiem wiedzieć, że propozycja od autorki to proza poetycka - nie do końca trafia ten gatunek w mój gust czytelniczy, mimo że lubię poezję i zasłuchuję się w poezji śpiewanej.

Joanna Sarnecka jest antropologiem kultury, animatorką, opowiadaczką w grupie Opowieści z walizki (opowiescizwalizki.blogspot.com). Działa w lokalnych NGO jako prezes Fundacji na Rzecz Kultury "Walizka" oraz w Stowarzyszeniu Sztetl Dukla. Prowadzi grupę teatralną dla osób niepełnosprawnych. Tańczy butoh. Autorka niewątpliwie jest osobą bardzo aktywną i utalentowaną, a zdobyte doświadczenie i emocje z tym związane odnajdziemy właśnie w "Dzienniku uciekiniera".

Książka jest właściwie jedną wielką metaforą. Na próżno tutaj szukać logicznego ciągu zdarzeń, czy fabuły - autorka formułuje w książce myśli w sposób dość luźny, niektóre z powodzeniem można by nazwać przypowieściami czy baśniami (w książce znajduje się ich całkiem sporo) - z każdej takiej przypowiastki wypływa inne przesłanie. Czytelnik - w zależności od tego, w jakim aktualnie znajduje się miejscu w swoim życiu - z "Dziennika uciekiniera" wyniesie coś innego i na inny aspekt narracji zwróci uwagę. Z całej lektury wypływa jednak na pierwszy plan ogromna tęsknota i żal - za tym, co było. Książka to jeden wielki ładunek emocji. Joanna Sarnecka pięknie maluje słowem i nie wątpię, że trafia w czułe struny każdego czytelnika. Nie ma co się jednak oszukiwać - lektura ta nie jest łatwa i z pewnością nie każdy się w niej odnajdzie. Ja osobiście preferuję wiersze dla takiego przekazu emocji, lecz wierzę, że miłośnicy gatunku będą tą pozycją zachwyceni.
„Myślę o nas. Jak misa i dzban możemy do siebie jedynie milczeć. Daleko i blisko zarazem. Krucho-twarde ciała, stykające się przypadkiem, kiedy z dzbana woda leje się do misy. Tęsknota. Morze tęsknoty i wiele, naprawdę zbyt wiele marzeń, wyobrażeń, obrazów. Tydzień temu było inaczej, ja byłam gdzie indziej. Powoli dociera do mnie, że już nigdy. Życie szykuje nam niespodzianki, z których trudno się cieszyć. Zostań, zostań jeszcze trochę. Nie odchodź. Wraz z latem opuszczają mnie przyjaciele i sama zostaję pod gołym niebem. Aż strach. Nie odchodź. Twoje zjawiskowe, nieprzewidziane, niezaplanowane zaistnienie rozwiera szczelinę w zakończeniu mojej historii. Nie wiem, czy to nazywa się miłością, ale na pewno pięknie mi z tym jak z kwiatem”.

Prawda jest taka, że nie umiem o tej pozycji napisać coś więcej - cokolwiek konkretnego. Niewątpliwie jest to pozycja intrygująca, aczkolwiek nie znajduję w niej żadnego punktu zaczepienia, który pozwoliłby mi napisać ten post tak, jak robię to zwykle w przypadku innych książek - bohaterowie, fabuła, narracja, zakończenie... Tutaj nic nie jest oczywiste, każdy może interpretować poszczególne fragmenty książki na swój sposób, a tak właściwie po prostu spróbować odczytać emocje, jakie z niej wypływają. 

Zaczytujecie się w prozie poetyckiej? A może preferujecie wiersze, jak ja? 





Za egzemplarz dziękuję partnerowi Blog Book Meeting Wydawnictwu Oficynka.


piątek, 25 sierpnia 2017

[ZAPOWIEDŹ] Mroczne zakamarki - Kara Thomas

[ZAPOWIEDŹ] Mroczne zakamarki - Kara Thomas
Spokój amerykańskiej prowincji przerywają brutalne morderstwa. Opinia publiczna jest pewna, że stoi za nimi seryjny morderca, zwany „Potworem znad rzeki Ohio”.  Jednak dziesięć lat później dla jednego ze świadków sprawa przestaje być tak oczywista. Premiera „Mrocznych zakamarków” Kary Thomas już 20 września, nakładem Wydawnictwa Akurat.

Gdy przed dziesięcioma laty Tessa Lowell opuszczała rodzinne miasteczko Fayette, szczerze wierzyła, że już do niego nie wróci. Tak naprawdę nie miała po co – jej matka i siostra uciekły z domu, ojciec trafił do więzienia, a najlepsza przyjaciółka, Callie, nigdy nie zaznała spokoju po głośnym morderstwie swojej kuzynki. Tessa musi jednak złamać swoje postanowienie, gdy dociera do niej informacja o śmiertelnej chorobie ojca. Młoda kobieta przyjeżdża do rodzinnego domu, co przywołuje dawne wspomnienia: o rodzinie, znajomych oraz o nim... „Potworze znad rzeki Ohio”. Dlaczego zabił młodą Lori? Czy Wyatt Strokes rzeczywiście byłby do tego zdolny? Dlaczego tak wiele faktów do siebie nie pasuje? Tessa podejrzewa, że prawdziwy morderca jest na wolności...

„Mroczne zakamarki” to klimatyczny amerykański thriller autorstwa młodej, lecz już uznanej autorki. Kara Thomas wypracowała unikalny styl pisania, łączący mroczną, nieoczywistą historię z solidną dawką czarnego humoru. Powieść została doceniona przez krytyków i czytelników zachwyconych atmosferą tajemnicy, wciągającą akcją i żywymi dialogami. W 2017 roku „Mroczne zakamarki” otrzymały nominację do prestiżowej nagrody International Thriller Awards.

⋆⋆⋆⋆⋆ Po przeczytaniu ostatniej strony już nikomu nie będziesz wierzyć... – Beth z goodreads.com

⋆⋆⋆⋆⋆  O mój Boże, mam dreszcze! – Molly z goodreads.com

⋆⋆⋆⋆⋆  Ta historia jest NIESAMOWITA! Każda strona jest cudowna! – Sara z goodreads.com

Ubłagałyśmy Lori, żeby pozwoliła nam spać na werandzie domu Greenwoodów. Chciałyśmy rozbić namiot na podwórku, ale Maggie oświadczyła, że to wykluczone. […] Weranda też się świetnie do tego nadawała. Lori była pełna obaw, bo od świata zewnętrznego oddzielały nas tylko siatkowe drzwi, ale Callie przekonywała ją, że w naszej dzielnicy nigdy nie wydarzyło się nic złego. W końcu Lori dała za wygraną i przekopałyśmy cały ekwipunek biwakowy, który leżał pod schodami prowadzącymi do piwnicy, żeby znaleźć dla mnie stary śpiwór. Zarzekałyśmy się, że będziemy czuwać przez całą noc i wypatrywać niedźwiedzi, ale o dziesiątej już odpłynęłyśmy w błogi sen.
Obudziłam się, czując, jak Callie potrząsa mnie za ramię.
– Ktoś tam jest – powiedziała, otulając się śpiworem.
Nie przypominam sobie, żebym się wtedy bała.
Myślałam, że to jakieś zwierzę, dopóki nie rozległ się trzask łamanej gałązki. Ktoś się skradał. Callie wbiła paznokcie w moją rękę.
– fragment książki


Kara Thomas (ur. 1990 r.) – amerykańska pisarka specjalizująca się w powieściach grozy. Sławę przyniósł jej debiutancki thriller „Mroczne zakamarki”, nominowany do m.in. Pennsylvania Young Reader’s Choice Award, Georgia Peach Book Award oraz TAYSHAS Reading List. Thomas jest również uznaną autorką scenariuszy m.in. dla Warner Brothers Television. Obecnie mieszka na Long Island z mężem i przygarniętym kotem.

Okłada i opis fabuły intrygują i bardzo się cieszę na możliwość przeczytania tej pozycji. Kto jeszcze czeka na premierę, ręka w górę! :)


środa, 23 sierpnia 2017

[ZAPOWIEDŹ] Pocałunek żelaza - Patricia Briggs (Mercedes Thompson, tom III)

[ZAPOWIEDŹ] Pocałunek żelaza - Patricia Briggs (Mercedes Thompson, tom III)
Już 25 sierpnia do księgarń trafi trzeci tom wznowionej przez Fabrykę słów bestsellerowej serii o Mercy Thompson - "Pocałunek żelaza"! Kto się nie może doczekać, jak ja? :)

Przemiana wilkołaków jest niezwykle bolesna, szczególnie jeśli zwlekają z nią podczas pełni i księżyc wyciąga z nich wilka przemocą. Moja transformacja nie przysparza cierpienia, wprost przeciwnie, jest dość przyjemna. Jakbym przeciągała się po długiej pracy.

Nos na wiatr Mercy! Uroczysko to nie miejsce dla grzecznych dziewczynek.


Pradawni stronią od ludzi. Wolą swoje rezerwaty, ludzkość nie jest jeszcze gotowa na ich poznanie. Rządzą się własnymi regułami, ich prawo jest twarde i szybkie... ale nie zawsze sprawiedliwe. 

Mercy spłaca dług zaciągnięty u swojego mentora, Mrocznego Kowala. Pośród istot, które od wieków żyją w cieniu tajemnicy musi wytropić bestialskiego mordercę, ale sekrety Uroczyska i Pradawnych powinna zostawić w spokoju. Dla własnego dobra.



Książki o Mercedes Thompson to absolutnie bestsellerowa seria cieszącego się niesłabnącym zainteresowaniem gatunku – urban fantasy.

Pierwsza z serii książka „Zew Księżyca”  wydana w USA 2006 szybko zyskała sobie przychylność krytyków i pojawiła się na liście USA Today, drugi tom wszedł na listę bestsellerów New York Timesa, a trzeci trafił na sam jej szczyt. Fabryka Słów w 2008 roku wydała po raz pierwszy przygody sympatycznej mechanik, Mercedes Thompson, i od tej pory książki z tej serii cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem.

Nakładem Fabryki ukazało się dotychczas siedem tomów przygód Mercy:
Zew księżyca
Więzy krwi
Pocałunek żelaza
Znak Kości
Zrodzony ze Srebra
Piętno Rzeki
Żar Mrozu

Od marca 2017 r. wydawnictwo systematycznie oddaje w ręce czytelników wznowienia kolejnych tomów, nie zapominając oczywiście o nowościach. Tak by ten rok przyniósł również niewydany jeszcze w Polsce tom 8 serii „Night Broken”. 

Urodzona w 1965 roku Patricia Briggs jest najlepiej znana Czytelnikom jako autorka serii urban fantasy o przygodach niezwykłej mechanik, Mercedes Thompson. Zadebiutowała w 1990 roku powieścią „Masques”, która sprzedawała się tak fatalnie, że Briggs niemal zakończyła na niej swoją literacką karierę. Na szczęście nie poddała się.

Kolejne książki notowały coraz lepsze wyniki sprzedaży i coraz przychylniejsze opinie krytyków. Pierwszy tom przygód Mercedes Thompson dostał się na listę USA Today. Drugi przetarł powieściom Briggs drogę na listę bestsellerów New York Timesa. Szczyt tej list zdobył tom trzeci.

Obecnie autorka mieszka w stanie Waszyngton, pracuje nad kolejnym tomem serii o Mercedes Thompson i niestrudzenie podąża za swoimi marzeniami.

Mój egzemplarz już do mnie podąża i nie mogę się doczekać lektury :) A Wy już macie swój? :)


poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Doskonała - Cecelia Ahern (Skaza, tom II)

Doskonała - Cecelia Ahern (Skaza, tom II)
Doskonała - Cecelia Ahern
(Skaza, tom II)


Tytuł: Doskonała
Tytuł oryginalny: Perfect
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Akurat
Data premiery: 19 lipca 2017 r.
Seria/cykl: Skaza, tom II

Moja ocena: 7/10 (bardzo dobra)

"Doskonała" jest świetną kontynuacją "Skazy", o której pisałam Wam ostatnim razem (klik). Jak dla mnie, wydarzenia w niej przedstawione są idealnym ukoronowaniem historii rozpoczętej w pierwszym tomie. Drugiemu dałam o jedną gwiazdkę mniej wyłącznie dlatego, że osobiście wolę pierwsze części wszelakich cykli - gdzie autor przedstawia całą koncepcję, jaka przyszła mu do głowy w związku z wymyśloną rzeczywistością i tak naprawdę czytelnik zaczyna się z nią dopiero zaznajamiać.

Tylko co by Wam tutaj napisać, żeby nie zaspoilerować w żaden sposób?

Historia zaczyna się w momencie, w którym kończy się "Skaza" - Celestine ucieka i musi się ukrywać. Najpierw z pomocą przychodzi jej dziadek - później Carrick. Okazuje się, że nasza bohaterka swoim zachowaniem poruszyła więcej strun, niż była na początku w stanie nawet przypuszczać. Akcja właściwie nie stopuje - Celestine z farmy dziadka trafia w inne miejsce, gdzie jest mnóstwo naznaczonych - i ci skażeni chcą działać. Jednak Bosco nie ustaje w działalniach, by odnaleźć Celestine i nie dopuścić do ujawnienia pewnego materiału, który skompromitowałby go nie tylko jako człowieka, ale przede wszystkim - przewodniczącego Trybunału. Posuwa się do wielu paskudnych czynów, byle tylko dopiąć swego... Okazuje się, że nic nie jest ani białe, ani czarne, a nasza bohaterka musi sama rozstrzygnąć, w którą stronę pójść.

Bohaterowie, znani z pierwszego tomu, ewoluują. Choćby Juniper, czy Art - to nie są te same postacie, co w "Skazie", co powinno spodobać się czytelnikom, którzy czuli do nich niechęć. Pomiędzy Celestine i Carrickiem rozwija się wątek miłosny i muszę przyznać, że jest to chyba moja ulubiona para z przeczytanych dotychczas książek młodzieżowych. Ogromnie żałuję, że postać dziadka Celestine nie została przez autorkę bardziej wykorzystana w "Doskonałej" - widziałam tutaj ogromny potencjał, no ale jak widać Cecelia Ahern postanowiła nie szaleć zbytnio w kreacji tej postaci. Bosco coraz bardziej traci kontrolę nad sobą i raczej wątpię, by w jakimkolwiek czytelniku wzbudził chociaż cień sympatii. W "Doskonałej" pojawiają się też nowi bohaterowie i jak się okazuje - pojawia się także przedstawiciele skażonych, którym odpowiada ten status... Nie do pomyślenia, prawda?

Autorka konsekwentnie posługuje się stylem, jaki zaprezentowała w "Skazie" - czyta się lekko i płynnie, z łatwością przewracając kolejne kartki. Świat stworzony przez Cecelię Ahern jest kompletny i spójny, a zakończenie mnie usatysfakcjonowało. Ogromnie żałuję, że "Doskonała" jest zakończeniem historii Celestine, gdyż historia ta to kawał naprawdę dobrej roboty. Mam nadzieję, że autorka wróci do nas jeszcze z książką należącą do literatury młodzieżowej, bo naprawdę dobrze jej to wychodzi :)

Czytaliście "Doskonałą"? Co sądzicie o całej historii? Czekam na Wasze komentarze :)



Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Akurat.


sobota, 19 sierpnia 2017

Blog Book Meeting #1

Blog Book Meeting #1
W minioną sobotę miałam ogromną przyjemność wziąć udział w organizowanym przez Kasię z bloga Poligon domowy (klik) oraz Paulinę z bloga Yakie Fayne (klik) spotkaniu Blog Book Meeting (Facebook - klik), które odbyło się w niezwykle klimatycznej kawiarni Księgarnia w Sosnowcu (Facebook - klik).  Spotkanie to miało na celu promowanie czytelnictwa - przede wszystkim polskich autorów - oraz integrowanie czytelników i blogerów właśnie z autorami. Z miłości do książek, oraz chęci promowania czytelnictwa i polskich autorów, w głowach organizatorek powstał pomysł, aby zorganizować wyjątkowe w swoim rodzaju spotkanie dla blogerów/vlogerów piszących i opowiadających o książkach. Podczas spotkania mieliśmy okazję zapoznać się z nowościami wydawniczymi oraz ofertą różnych wydawnictw, otrzymać gadżety i książki, poznać polskie autorki i zdobyć unikalną dedykację :) poplotkować w gronie bookowych freaków, oraz wziąć udział w ciekawych prelekcjach.

Na to wszystko zaprosiły nas dwie miłośniczki książek:
Paulina Sosur, autorka bloga Yakie Fayne (i vloga o tej samej nazwie), na którym recenzuje książki, opisuje życie codzienne, podróże i kobiece dylematy. Pomysłodawczyni i organizatorka akcji Wyzwanie Czytanie, która ma na celu szerzenie czytelnictwa, oraz udowodnienie ludziom, że czytanie wcale nie musi być nudne.
Katarzyna Bieńkowska - z wykształcenia nauczycielka języka polskiego, z wyboru mama na pełen etat, z pasji blogerka i recenzentka. Prowadzi bloga Poligon Domowy, na którym pisze o książkach, swoim rękodziele i codzienności. Organizuje wyzwanie czytelnicze #czytambopolskie oraz współtworzy grupę na FB znamy-czytamy.pl, gdzie co tydzień gościem jest polski autor.

Paulina z Mary Sue Ann
Podczas wydarzenia odbyło się pięć niesamowitych spotkań z polskimi autorkami. Jako pierwsza na nasze spytki zgodziła się Mary Sue Ann - debiutująca 30 kwietnia 20017 r. powieścią "Zabójcza podświadomość" nakładem Wydawnictwa Oficynka, będącą realizacja paranormal crime, pokazującą, w jak interesującym kierunku może rozwijać się kryminał. O samej autorce niestety nie można zbyt dużo znaleźć w Internecie jedynie - że jest miłośniczką podróży, interesuje się dobrą kuchnią i malarstwem, a do jej ulubionych lektur należą powieści z dreszczykiem. Mogę Wam jednak zdradzić, że Mary Sue Ann prywatnie jest przemiłą osobą, chętnie opowiadającą o swojej drodze do wydania pierwszej książki i otwartą na kontakt z czytelnikiem. Ja już jestem w posiadaniu jej debiutanckiej powieści i cieszę się na możliwość poznania twórczości tej autorki - tym bardziej, że jestem miłośniczką kryminałów i thrillerów. 

Paulina z Magdą Majcher
Kolejne spotkanie - z Magdaleną Majcher, autorką m.in. "Stan nie!błogosławiony" i "Matka mojej córki" - właściwie prowadziło się samo :) Magda nie dość, że jest pisarką, to jeszcze blogerką ("Przegląd czytelniczy"), copywriterką i redaktorką. Sama mówi, że robi w życiu to, co kocha, czyli pisze, a kiedy nie tworzy, siedzi z nosem w książce lub buduje wieżę z klocków lego ze swoimi synami. Pisząc, że spotkanie prowadziło się samo miałam na myśli niekończące się wręcz anegdotki autorki i płynne przechodzenie między wątkami - wystarczyło zadać jedno pytanie i można było już tylko słuchać :) Widać, że Magda kocha to, co robi, gdyż opowiadała o tym z taką pasją, że była ona wręcz zaraźliwa. Dla zainteresowanych - autorka planuje już kolejne spotkania autorskie - w tym jedno w Kędzierzynie-Koźlu, a drugie w Kłobucku (jeszcze w tym roku) - bardzo polecam Wam wybrać się na któreś z nich, na pewno wyjdziecie z niego z dodatkową energią :)

Kasia z Małgorzatą Sambor-Cao
Trzecie spotkanie pozostawiło we mnie pewną myśl przewodnią - a mianowicie żeby zawsze podążać za swoimi marzeniami i dać się ponieść przypadkom. To Małgorzata Sambor-Cao we mnie ją zaszczepiła - autorka bestsellerowej już serii "Sapere aude", której nie miałam jeszcze przyjemności czytać, ale wiem, że to tylko kwestia czasu. Autorka wzbudziła we mnie podziw swoją niezłomnością w dążeniu do realizacji marzenia, jakim było wydanie książki wyłącznie na swój rachunek. Autorka jest zafascynowana kulturą latynoamerykańską (czemu dała wyraz w swojej twórczości), a swoim życiem udowadnia, że jeśli znajdzie się w sobie odwagę i determinację, to można naprawdę wiele. Ja jestem osobą Małgorzaty zauroczona. Wiem, że jeżeli będę miała jeszcze okazję, by ją spotkać i z nią porozmawiać, z pewnością ją wykorzystam. 

Kasia z Magdą Walą
Po Małgorzacie Sambor-Cao przyszedł czas na zwierzenia Magdaleny Wali - autorki m.in. "Mów mi katastrofa!", "Rzymskich odcieni miłości", czy "Marianny". Autorka jest absolwentką historii na Uniwersytecie Śląskim, jak sama twierdzi -nauczycielką z powołania - za punkt honoru uznającą wtłoczenie do głów młodego pokolenia możliwie największej wiedzy o przeszłości naszej ojczyzny i otaczającego ją świata. Etatowa podróżniczka wścibiająca swój nos wszędzie tam, gdzie można znaleźć jakiekolwiek zabytki – od wysokich wież monumentalnych katedr po omszałe lochy starych, rozpadających się zamczysk. Prywatnie właścicielka szalonego psa – golden retrievera, który wyprowadza ją na spacery, zapewniając zdrową dawkę gimnastyki. Książkoholiczka bez szansy na wyleczenie z nasilającego się nałogu. W wolnych chwilach pisze, czerpiąc inspirację z nieprzebranego świata swojej wyobraźni. Jak sama twierdzi - wszystko w jej książkach jest fikcją literacką - pozwoliła sobie jedynie na przeniesienie na papier swojego psa :) O tym wszystkim opowiedziała nam podczas spotkania a nawet jeszcze więcej! Magdalena Wala okazała się być osobą, która bez wątpienia wie, do czego dąży - i jak widać odnosi pełen sukces, a jej książki rozchwytywane są jak ciepłe bułki. Autorka sama przyznaje, że ma wiele zainteresowań - jak dobrze więc, że nie zapomina o czytelnikach :) Już niedługo autorka zapowiada kolejną książkę, ale o tym sza :)

Kasia z Izą Milik
Ostatnim spotkaniem było spotkanie z Izabelą Milik, spod której pióra dotychczas wyszły dwie pozycje - "Z teściową za pan wróg" oraz "Reemisja". O samej autorce próżno szukać jakichkolwiek konkretnych informacji w Internecie, jednak wiem na pewno - Iza jest niezwykle skromną osobą i odniosłam wrażenie, że z pewną dozą nieśmiałości przyjmującą zainteresowanie, jakie jest jej okazywane w związku z wydanymi książkami. Wzbudziła moją ogromną sympatię i tym chętniej sięgnę po jej twórczość, a "Reemisja" z piękną dedykacją już czeka na swoją kolej :)

Autorki podzieliły się z nami cennymi radami (rym niezamierzony :)) w odniesieniu do relacji autor-bloger, jak również odkryły rąbka tajemnicy swojej twórczości - "taktyk" pisania książek, swoich początków, planów wydawniczych na najbliższe miesiące. Wszystkim tym zwierzeniom bardzo sprzyjała atmosfera Księgarni, w której każdy książkoholik bez wątpienia czułby się jak w domu :) Wyobrażacie sobie - wszędzie książki? Ściana z książek? Ja byłam pod ogromnym wrażeniem wystroju - poniżej znajdziecie kilka zdjęć, które pozwolą Wam zrozumieć mój zachwyt - ta kawiarnia to był strzał w dziesiątkę na spotkanie blogerów książkowych :) 







Wydarzenie uświetnił pyszny tort autorstwa Ani ze Słodkiej Krainy Czarów (Facebook - klik). Ania ma niesamowity talent cukierniczy - zerknijcie tylko na jej wyroby!


Poniżej mam dla Was jeszcze kilka zdjęć z samego spotkania - zwróćcie szczególną uwagę na Sosnowoc - dżem, który jak dla mnie jest świetną promocją samego miasta :) Sosnowiec wyłamał się z konwencji gadżetów promocyjnych w postaci długopisów czy kubków i postawił na coś nietuzinkowego - mnie trafił się dżem malinowy i przyznać muszę, że generalnie nie lubię dżemów, ale ten mi całkiem zasmakował.




Już prawie na sam koniec relacji - oto stosik, jaki ze sobą przywiozłam ze spotkania. Spodziewajcie się w przeciągu kilku najbliższych miesięcy regularnych recenzji tychże pozycji! :)


Podsumowując niniejszą relację przyznać muszę, że jestem nie dość, że zachwycona samym spotkaniem, to pod ogromnym wrażaniem pracy Kasi i Pauliny, by ich pomysł przybrał rzeczywistych kształtów. Poznałam świetne dziewczyny, miło spędziłam czas w otoczeniu książek, zamieniłam kilka słów z autorkami i przede wszystkim - zapoznałam się z ich twórczością. Zupełnie inaczej będzie się teraz czytało ich książki, mając w pamięci choćby brzmienie głosu każdej z autorek :) Uważam, że spotkania w gronie blogerów książkowych są ważnym uzupełnieniem naszej blogerskiej działalności - super było wyjść "zza monitora" i napić się kawy z dziewczynami, które dotychczas znałam wyłącznie z ich wpisów, tudzież z korespondencji mailowej :) Miałyśmy w planach omówienie problemów, z jakimi spotykamy się na co dzień w blogowaniu, czy wymianę pomysłów, ale cóż... Brakło czasu :) Mam nadzieję, że następnym razem nam się uda zrealizować te "dodatkowe" punkty ;)

Na zakończenie chciałabym Wam jeszcze przedstawić partnerów Blog Book Meeting (koniecznie kliknijcie "Lubię to!" na ich facebookowych profilach - dla ułatwienia od razu podaję linki :)):

- Małgorzata Falkowska (klik),
- Jacek Gertner (klik),
- Agnieszka Węgiel (klik),
- Wydawnictwo Szara Godzina (klik),
- Wydawnictwo Dobra Literatura (klik),
- Wydawnictwo Lemoniada (klik),
- Wydawnictwo Zakamarki (klik),
- Wydawnictwo Oficynka (klik),
- Majunto (klik),
- Moondrive Shop (klik),
- Dom Wydawniczy Mała Kurka (klik),
- poczytne.pl (klik),
- Chocolissimo (klik),
- Księgarnia selkar.pl (klik),
- Eveline Cosmetics (klik),
- KobiecePorady.pl (klik).


PS Jeśli dobrnęliście do końca - co sądzicie o takich inicjatywach? Podzielcie się swoim komentarzem :)

środa, 16 sierpnia 2017

[PREMIERA] Przeczucie - Tetsuya Honda (Reiko Himekawa, tom I)

[PREMIERA] Przeczucie - Tetsuya Honda (Reiko Himekawa, tom I)
Przeczucie - Tetsuya Honda
(Reiko Himekawa, tom I)


Tytuł: Przeczucie
Tytuł oryginalny: The Silent Dead
Autor: Tetsuya Honda
Data premiery: 16 sierpnia 2017 r.
Wydawnictwo: Znak Literanova
Seria/cykl: Reiko Himekawa, tom I

Moja ocena: rewelacyjna (8/10)

Uwielbiam kryminały i uwielbiam Japonię, mimo że tam nigdy nie byłam. Jaka była więc moja reakcja, gdy na skrzynkę mailową otrzymałam propozycję przeczytania i zrecenzowania tej oto pozycji? TAK TAK TAK TAK! I na szczęście się nie zawiodłam! Moje oczekiwania względem tej pozycji były tak wysokie, że ogromnie bałam się rozczarowania, ale na szczęście zostało mi to oszczędzone :)

"Przeczucie" to pierwsza część cyklu o młodej komisarz Reiko Himekawie. W samej tylko Japonii sprzedały się ponad 4 miliony egzemplarzy serii. Stała się ona podstawą dwóch seriali, filmu telewizyjnego i kinowego hitu (muszę poszperać, bo w ogóle nie słyszałam o nim...).
Reiko Himekawa to 28-letnia komisarz tokijskiej policji. Jest kobietą i to determinuje większość jej problemów - nie tylko w życiu zawodowym, ale i prywatnym. Zawodowym - bo w policji pracują sami mężczyźni, którzy niechętnie widzą w swoim zawodzie kobiety, na dodatek piękne i inteligentne kobiety. Prywatnym - bo wciąż jest singielką, ku ogromnej rozpaczy swojej matki. 

Reiko pnie się po szczeblach kariery dzięki ciężkiej pracy i... przeczuciu. Nasza bohaterka ma intuicję, bardzo pożądaną w wykonywanym przez nią zawodzie, która już nie raz pomogła jej rozwikłać prowadzoną sprawę. 

Ta, przy której poznajemy naszą główną bohaterkę, ma oczywiście trupa na pierwszym planie. Dość nietypowo znalezionego pod żywopłotem i zapakowanego w niebieski worek, z mnóstwem ran, z których część zadano już pośmiertnie. A dzięki niesamowitej intuicji Reiko pojawia się więcej trupów w niebieskich workach. Po nitce do kłębka Reiko powoli rozwiązuje tajemnicę morderstw, jednak nie bez kłód rzucanych pod nogi - jedna z nich jest dość duża i nie znosi Reiko... A karty odkrywane przez tokijską policję odsłaniają coraz bardziej przerażającą zbrodnię...

Uwielbiam pierwsze tomy cykli. To wtedy poznajemy głównych bohaterów od zera, zagłębiamy się w ich historię, skanujemy otoczenie i kulturę,  jakiej się wychowują. Nie inaczej jest w przypadku "Przeczucia" - poznajemy Reiko, jej przeszłość (dość drastyczną, jak się okazuje) a przede wszystkim, co dla mnie jest niezwykłym plusem tej pozycji, zagłębiamy się w kulturę Japonii. Niestety, tę obyczajową część autor traktuje nieco po macoszemu, jednak z niesamowitym oddaniem opisuje pracę tokijskiej policji i animozje, jakie w niej panują. 

Jeżeli chodzi o bohaterów - bardzo polubiłam główną bohaterkę, znielubiłam Katsumatę (tę kłodę, o której pisałam wyżej), a reszta postaci niestety właściwie zlała mi się w jedną wielką masę (z wyjątkiem może dwóch policjantów) - ich imiona i nazwiska obco dla nas tylko się do tego przyczyniły. Dobrze, że na początku książki autor zrobił małą rozpiskę, kto jest kim, bo inaczej czytelnik łatwo by się pogubił. Całą lekturę kibicowałam Reiko - również dlatego, że wzbudziła mój szacunek. Pojawiają się oczywiście czarne charaktery - w końcu to kryminał! - i przyznać muszę, że wzbudziły one we mnie strach. Taki prawdziwy strach. Zamysł autora na fabułę jest właściwie taki, jak w "Behawioryście" Mroza (Remik, czyżby Honda był Twoją inspiracją?) jednak jeśli myślałam, że przy "Behawioryście" czułam strach, to byłam w błędzie. Po "Przeczuciu" miałam po prostu koszmary - autor w tak przerażający sposób nakreślił portret(y) mordercy(ów) (a bo nie powiem Wam, czy był jeden, czy kilku). To było po prostu genialne.

Narracja - prowadzona jest z dwóch perspektyw - w formie pierwszoosobowej i trzecioosobowej. Prawda jest taka, że długo nie mogłam dojść do tego, kim jest ten pierwszoosobowy narrator, ale mimo że już wiem - nie odkryję wszystkich kart - to jeden z elementów, który wzbudza w czytelniku niepokój i podtrzymuje ciągłe napięcie towarzyszące lekturze. Styl autora - bardzo przystępny i powodujący, że chce czytać się dalej. W ogóle nie męczyłam się podczas czytania "Przeczucia" - kartki przewracały się wręcz same. Zakończenie i rozwikłanie zagadki - od połowy książki domyślałam się jednego z jej elementów, ale autor i tak mnie zaskoczył, oczywiście na plus :)

Jak widzicie - moje pierwsze spotkanie z japońskim kryminałem wypadło bardzo dobrze. "Przeczucie" to obowiązkowa pozycja dla fanów gatunku, a jeszcze w połączeniu z japońską kulturą... Dla mnie jest to połączenie genialne. Mam nadzieję, że kolejne tomy opisujące przygody Reiko również ujrzą w Polsce światło dzienne. I to w niedalekiej przyszłości! Samo zakończenie jest co prawda zamknięte i autor nie pozostawia niedomkniętych furtek, ale zżyłam się z główną bohaterką i zwyczajnie chciałabym poznać jej dalsze losy.

Polecam Wam "Przeczucie" z czystym sumieniem. Dajcie znać, jak będziecie już po lekturze tej książki i zostawcie proszę komentarz ze swoją oceną. Jestem bardzo ciekawa, jak inni czytelnicy odbiorą japoński kryminał :)



Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak.


poniedziałek, 14 sierpnia 2017

[PRZEDPREMIEROWO] Na linii świata - Manuela Gretkowska

[PRZEDPREMIEROWO] Na linii świata - Manuela Gretkowska
Na linii świata - Manuela Gretkowska

źródło
Tytuł: Na linii świata
Autor: Manuela Gretkowska
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data premiery: 16 sierpnia 2017 r.

Moja ocena: 3/10 (słaba)

Piszę te słowa chwilę po tym, jak skończyłam czytać "Na linii świata" Manueli Gretkowskiej. I jest mi bardzo źle na sercu, bo dla mnie ta książka była po prostu... dziwna. Jakby autorka kreowała świat w swojej najnowszej książce na ciężkim haju. A czemu jest mi źle z moimi własnymi odczuciami? Bo wydawnictwo zorganizowało naprawdę świetną kampanię promocyjną. 

Książkę otrzymałam jakoś w połowie lipca - wyglądała jak na załączonym po lewej stronie obrazku. Nie wiedziałam jeszcze wówczas, że jest to "Na linii świata". Właściwie to nic nie wiedziałam - poza datą premiery. Czarna okłada, brak wiedzy o tytule i autorze, nawet informacji, czy jest to thriller czy erotyk. W połowie lektury nie wytrzymałam i sprawdziłam zapowiedzi na stronie wydawnictwa - zanim to zrobiłam podejrzewałam autora o polskie pochodzenie. Wtedy dowiedziałam się, że jest to właśnie "Na linii świata" Manueli Gretkowskiej. A czemu nie wytrzymałam i poszperałam w Internecie? Bo się zacięłam podczas czytania. Nie spotkałam się z żadnym polskim autorem, który (dla mnie oczywiście) pisałby tak ciężko - co mam na myśli? Krótkie zdania, które często do siebie nawet nie nawiązują, mimo że występują jedno po drugim. Jakiś taki brak ciągu przyczynowo-skutkowego i opisy rzeczywistości, które zupełnie nie pasują do kontekstu. Możliwe, że to jest właśnie specyficzny styl autorki, ale do mnie on nie przemawia. 

A książka zapowiadała się tak interesująco. Poznajemy Nataszę, która pracuje na współczesnym sekstelefonie - rozbiera się za pośrednictwem strony internetowej, a równolegle (:)) studiuje psychologię. Za pośrednictwem portalu poznaje Amerykanina Toma - ich relacja ewoluuje w ten sposób, że Natasza wylatuje do USA i zamieszkuje u Toma, zajmuje się jego kilkuletnim autystycznym synem Ethanem. Tom jest fizykiem - właściwie nie umiem opisać, czym się konkretnie zajmuje, jednak ma to związek z fizyką kwantową. To wokół Nataszy i Toma kręci się cała fabuła "Na linii świata" - postaciami drugoplanowymi są Enzo (współpracownik Toma i jego sąsiad), Simone (żona Enza) oraz Peter - pracownik fizyczny, zatrudniony początkowo przez Toma do prac przy basenie.

Nagle wokół bohaterów zaczynają się dziać dziwne rzeczy - pojawiają się zdjęcia scen z ich życia, których nikt nie miał fizycznej możliwości zrobić, rozbija się samolot, którym Natasza miała lecieć do Polski, Tom prawie umiera, dławiąc się kawałkiem jedzenia... Okazuje się, że kontrolę nad ich życiem zaczyna przejmować pewna siła zewnętrzna, a Tom jest jednym z kluczowych elementów pewnej układanki.

Wydarzenia, które wlokły się niemiłosiernie przez pierwszą połowę książki, później przyspieszają, by mogły eksplodować naprawdę totalnym "odjechaniem" na zakończenie. Ja nie wiem, "co autor miał na myśli", ale możliwe, że książka ma jakieś głębsze przesłanie, którego ja nie dostrzegam, albo tego typu literatura po prostu nie jest dla mnie... Ostatnie sceny książki są tak odrealnione, że zastanawiałam się, czy już mi samej nie mąci się w głowie. Nie rozumiem zamysłu na postać Petera, który nagle okazuje się ekspertem w dziedzinie tej siły, o której pisałam w poprzednim akapicie, jak również nagłej akceptacji przez społeczeństwo zmian, które zaszły w życiu ludzi z dnia na dzień i o których nie mogło im się nawet śnić. Nie rozumiem UWAGA SPOILER dlaczego sieć chce unicestwić Toma, który ma w głowie klucz do nowej rzeczywistości, a sama twierdzi, że społeczeństwo nie jest na nią jeszcze gotowe, po czym (pomimo unieszkodliwienia Toma) zagnieżdża się na Ziemi. KONIEC SPOILERU. Wszystko jest w tej książce odrealnione. 

Jednak tak, jak zasygnalizowałam wcześniej - możliwe, że książka jest po prostu nie dla mnie. Oceniam według własnych subiektywnych odczuć i niestety, ale nie sięgnę już więcej po książki, które wyszły lub wyjdą spod pióra Manueli Gretkowskiej. Może jest z tą autorką jak z Gombrowiczem... Trzeba to po prostu lubić i doceniać? 

Na zakończenie zacytuję Wam kilka fragmentów - nie chcę być gołosłowna. Sami oceńcie, czy jest coś na rzeczy.

- A wiesz, że podczas pierwszej wojny światowej żołnierze jeździli taksówkami na front? Francuzi z Paryża na pole bitwy.- U moich dziadków pod Przemyślem była linia frontu. Ale Amerykanie nie znają takich rzeczy, skąd wiesz o tych taksówkach?- Interesowały mnie przeszczepy. Pierwsze badania prowadzono wtedy na okaleczonych z frontu. Oglądałem dokumentację, dosztukowane nosy z wołowiny i takie tam. Na jednej fotografii był chłopak podobny do mnie, to znaczy z tego, co mu zostało z twarzy. Zaciekawiło mnie, przejrzałem książki.- I co, dowiedziałeś się czegoś? - z niedowierzaniem mruknęła oparta o jego ramię Natasza.- O tych taksówkach, był z Paryża, ranny pod Marną. Inni mieli gorzej, lata w okopach. To też znam. Moi rodzice okopali się po dwóch stronach frontu, nie rozmawiali jak ludzie. Wypuszczali na siebie gazy bojowe.- Dlatego chowasz się w górach?Pod jego spodniami wyczuła erekcję. Rozpięła je.- Brudny. - Próbował ją odsunąć.- Zdezynfekuję. - Szarpnęła zawleczkę puszki.

Sczepieni przeturlali się po mchu. Natasza krzyczała mu w usta. Jej wagina była korytarzem orgazmów.
Przestała się bać. Przestała patrzeć na siebie cudzym spojrzeniem.  

A sama historia miała potencjał - jej zarys jest intrygujący.  Co z tego, skoro została podana w niezbyt przystępny sposób...

Znacie twórczość Manueli Gretkowskiej? Podzielcie się swoją opinią na jej temat! Jestem bardzo ciekawa, jak ją odbieracie - a może jestem w mniejszości?





Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam, bo polskie.

Copyright © 2016 Zakątek czytelniczy , Blogger