piątek, 27 stycznia 2017

Gdzie jesteś, Leno? - Joanna Opiat-Bojarska

Gdzie jesteś, Leno? - Joanna Opiat-Bojarska


Tytuł: Gdzie jesteś, Leno?
Autor: Joanna Opiat-Bojarska
Wydawnictwo: Replika
Data premiery: czerwiec 2013 r.
Seria: Burzyński i Majewski, tom I

Moja ocena: 8/10 (rewelacyjna)

Od kilku/kilkunastu lat w Polsce notuje się wzrost liczby zaginionych osób. Z 15 059  osób zgłoszonych jako zaginione w roku 2009 do 19 368 w 2013 roku, by wreszcie w roku 2014 przekroczyć próg 20 tysięcy (źródło). Ludzie giną z różnych powodów - ucieczka, samobójstwo, morderstwo, porwanie... Bez względu na wiek, płeć i status społeczny. Wiele z tych osób udaje się odnaleźć, ale... No właśnie.

Ostatnio cały kraj żył zaginięciem Ewy Tylman, a historia opisana przez autorkę "Gdzie jesteś, Leno?" jest jakby... zapowiedzią przyszłych wydarzeń. Nie wiem, jak inaczej to ująć, ale skojarzenia ze sprawą Ewy po prostu nasuwają się same. Książka została wydana w połowie 2013 r., więc ponad dwa lata przed wydarzeniem, o którym mówi się do dnia dzisiejszego. 

Lena Pietrzak to 19-letnia, pochodząca z zamożnej rodziny, studentka. Mimo że mieszkała wraz z rodzicami - Dorotą i Waldemarem - w pięknym domu pod Poznaniem, postanowiła na czas studiów w tym właśnie mieście przenieść się do mieszkania studenckiego, gdzie zamieszkała razem z Natalią i Łukaszem, a okazjonalnie weekendami również z Kają i Kasią - siostrami Natalii. Pewnego dnia Lena wraz z przyjaciółmi wybrała się do jednego z poznańskich klubów - Utopii - by uczcić zdanie trudnego egzaminu. Po raz pierwszy wyszła na miasto bez swojego chłopaka Szymona. Wychodzi z klubu sama, po godzinie drugiej w nocy i zamierza wrócić do domu. Wybiega za nią Kaja, mówi kilka zdań, po których roztrzęsiona Lena dzwoni do Szymona, rozłącza się i... No właśnie. Nie wiadomo. 

Na drugi dzień matka Leny orientuje się, że coś jest nie tak i zgłasza zaginięcie córki na Policji. Sprawę dziewczyny zaczynają prowadzić Przemysław Burzyński i Michał Majewski, "świeży" duet - do doświadczonego i spokojnego Burzy został ledwo co przydzielony młody i entuzjastycznie nastawiony, dość hałaśliwy Michał. 

Śledztwo powoli zaczyna odkrywać kolejne tajemnice z życia rodziny Pietrzaków. Nic nie jest takie, jak mogłoby się wydawać, jeden trop prowadzi do kolejnego i w głowach śledczych pojawiają się różne hipotezy odnośnie do zaginięcia Leny. Matka, która tak naprawdę nie zna swojej córki, zdystansowany i obojętny ojciec, nieuchwytny chłopak, mataczący świadkowie - Burza i Michał nie mają łatwo. Stary wyjadacz i znający życie młodziak ciągle są zwodzeni na manowce...

Książka porusza wiele problemów, z którymi na co dzień może spotkać się każdy z nas - trudne relacje rodziców z dziećmi; pracoholizm, a z drugiej strony jego niezrozumienie; różne oczekiwania małżonków względem życia; brak czasu dla najbliższych... W ekstremalnych sytuacjach człowiek tak naprawdę poznaje sam siebie. Wszyscy snują domysły, co się stało z Leną, szukają rozwiązania, źródła problemu, na wierzch wychodzą paskudne tajemnice. 

Akcja pędzi na łeb na szyję, a opisywane wydarzenia poznajemy z perspektywy kilku osób - Leny, Szymona, Doroty, Burzy i Michała. Dzięki temu czytelnik ma świetne rozeznanie w sytuacji wszystkich bohaterów, a rzucane przez autorkę tropy mieszają mu w głowie. Książkę czyta się gładko, z zaciekawieniem i chęcią poznania zakończenia. Styl pisania autorki, jej sposób kreowania bohaterów oraz pomysł na fabułę bardzo przypadły mi do gustu. 

A zakończenie?

Dowiadujemy się prawdy o Lenie i w świetle przedstawionych wydarzeń jest... szokujące. Tak, takie słowo pasuje. Tylko my poznajemy prawdę, w pozostałym zakresie jest ono otwarte i możemy sobie dopowiedzieć dalszy ciąg. Chyba i tak za dużo napisałam, ale wierzę, że Cię to zaciekawi, drogi czytelniku, i sięgniesz po "Gdzie jesteś, Leno?".

Książka jest moją pierwszą lekturą z dorobku Joann Opiat-Bojarskiej i jestem pewna, że nie ostatnią. Powoli będę się rozglądać za kolejnymi dwoma tomami serii. Burza i Majewski zyskali moją sympatię i chętnie poznam kolejne sprawy, nad którymi będą pracować.

Znacie autorkę i jej książki? :)


Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam, bo polskie oraz wyPożyczone.



poniedziałek, 23 stycznia 2017

Czerwień obłędu - Dawid Waszak

Czerwień obłędu - Dawid Waszak


Tytuł: Czerwień obłędu
Autor: Dawid Waszak
Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery: 3 września 2015 r.

Moja ocena: 7/10 (bardzo dobra)

"Trzeba ją [książkę] po prostu napisać i trzymać kciuki, modlić się, czy co tam kto woli, żeby czytelnikom się spodobała".
Skoro więc wstęp mamy już za sobą i wiemy, że autor zdaje sobie sprawę, że jego książka nie każdemu może przypaść do gustu, przejdźmy zatem do sedna i nie zostawiajmy autora w niepewności -  mnie przypadła :) 

Główny bohater - Dorian (imię poznajemy dopiero po jakimś czasie od rozpoczęcia lektury) jest mężem pięknej Amelii, ojcem niezwykle grzecznego i utalentowanego 6-letniego Kacpra. Ma niesatysfakcjonującą go pracę, ale godzi się na to, bowiem czuje się odpowiedzialny za swoją rodzinę, a ewentualne spełnianie przez niego marzeń mogłoby naruszyć jej stabilizację. Uważa się za artystę i od dłuższego czasu próbuje napisać książkę, jednak ciągle nie może znaleźć odpowiedniego tematu/natchnienia/bodźca (niepotrzebne skreślić). Dorian jest człowiekiem do bólu poukładanym, każdy element dnia ma starannie zaplanowany, co do sekundy, na nawet najmniejsze niespodziewane "utrudnienia" powodują u niego panikę. Z upływem mijających kartek poznajemy naszego bohatera coraz lepiej i dostrzegamy jego wady oraz ułomności. Mamy je podane jak na tacy, dzięki pierwszoosobowej narracji, która pozwala czytelnikowi od podszewki obserwować rodzący się w głównym bohaterze obłęd.

No właśnie - co z tym obłędem? Wydaje się początkowo, że to deja vu. Jednak "objawy" się zmieniają, aż wreszcie Doriana nawiedza pewna wizja - wizja, która wywraca jego świat do góry nogami i Dorian wszystko jej podporządkowuje. Sam już nie wie, czy to, co widzi i w czym bierze udział jest jawą, czy wymysłem jego wyobraźni. 

Książka nie jest typowym thrillerem - zawiera w sobie pewne elementy paranormalne, elementy, które nie należą do naszego rzeczywistego świata. Czytając ją odczuwałam niepokój, tak jak główny bohater - wczułam się w jego sytuację i razem z nim próbowałam rozwikłać zagadkę makabrycznej wizji. Autor zaserwował czytelnikowi wizję świata Doriana wyłącznie oczyma głównego bohatera i dzięki temu właśnie wędrujemy przez zakamarki jego umysłu razem z nim. Jego myśli ewoluują z każdą anomalią, której doświadcza, a postrzeganie świata zmienia się z godziny na godzinę. Jest przecież tak, że to człowiek czasem sam sobie napędza problemy, zbyt dużo myśląc i przesadnie analizując daną sytuację. A jak jest w przypadku Doriana? 

"Czerwień obłędu" jest pełna niedomówień, nie wszystkie wątki zostają wyjaśnione, a zakończenie przyprawiło mnie o palpitacje serca - cel w postaci zaintrygowania mnie tą książką został więc osiągnięty :) Sposób skonstruowania fabuły, jej rozwój i wątki poboczne przypominały oglądanie dobrego thrillera psychologicznego i przyznam, że chętnie obejrzałabym historię Doriana na dużym ekranie.

Język, jakim posługuje się (myśli) Dorian, jest adekwatny do odczuwanych przez niego emocji, choć czasem może zbyt dosadny. Bohatera w pewnym momencie najmniejsza nawet "pierdoła" może wyprowadzić z równowagi, jednak zważywszy na to, co aktualnie przeżywa, wydaje się to być normalne. Książkę, mimo kalibru podniesionego w niej tematu, czyta się zadziwiająco łatwo i płynnie, dzięki czemu lektura nie jest męcząca.

Drogi czytelniku, polecam Ci sięgnąć po tę pozycję (właściwie może pozycyjkę - mój e-book miał zaledwie 106 stron), by przekonać się, jak skomplikowany jest ludzki umysł i do czego może doprowadzić ogarniający człowieka obłęd. A może to nie jest obłęd, lecz coś nieuchwytnego, coś, czego my ludzie nie jesteśmy w stanie pojąć? Na te pytania odpowiesz sobie po lekturze tej książki. Albo i nie... 

Znacie opisywaną przeze mnie książkę i autora? Ciekawostką jest, że pochodzi on z Jarocina i w tymże mieście osadzona jest akcja "Czerwieni obłędu" :)



Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorowi "Czerwieni obłędu" - Dawidowi Waszakowi.

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam, bo polskie.


środa, 18 stycznia 2017

Harry Potter i przeklęte dziecko - J.K. Rowling i inni

Harry Potter i przeklęte dziecko - J.K. Rowling i inni


Tytuł: Harry Potter i przeklęte dziecko
Tytuł oryginalny: Harry Potter and the Cursed Child
Autor: J.K. Rowling, Jack Thorne i inni
Wydawnictwo: Media Rodzina
Seria: Harry Potter, tom 8
Data premiery: 22 października 2016 r.

Moja ocena: 6/10 (dobra)

Wszyscy słyszeli o kontrowersyjnym ósmym tomie kultowej już serii o młodym czarodzieju - jedni go kochają, inni nienawidzą. Cóż, na sam początek wiedzcie, że ja jestem w tym pierwszym obozie i Harry'ego Pottera kocham miłością głęboką - przede wszystkim książki, a zaraz potem ich ekranizacje (które mogłabym ciągle oglądać, a tvn sprawia mi co pół roku niesamowitą przyjemność, emitując wszystkie części :)). Oficjalne przedstawienie mamy więc za sobą, zarysu historii przedstawiać nie trzeba, czas przejść do rzeczy...

Najwięcej kontrowersji wobec wydania ósmego tomu wzbudził fakt, iż jest on w formie scenariusza sztuki teatralnej, napisanej przez Jacka Thorne'a na podstawie historii wykreowanej przez J.K. Rowling. Z dużą obawą podeszłam do lektury tak wydanej książki i przyznać muszę, że ta forma bardzo przypadła mi do gustu! Niesamowite było to, że czytając kwestie poszczególnych postaci, mogłam w dowolny, wybrany przeze mnie sposób modulować ich głosy (tak dobrze mi znane z ekranizacji) - niemalże słyszałam je w głowie. Opisom do poszczególnych scen również towarzyszyła mi melodia charakterystyczna dla universum Harry'ego Pottera (a pominę już zupełnie, że mam tę melodię na dźwięk smsa...), co tylko uprzyjemniało lekturę :) Forma scenariusza sprawia również, że pozycję czyta się szybko, naprawdę szybko, co dla niektórych może być jej atutem, a dla innych wadą.

Odnośnie do samej fabuły - sam jej zarys jest do bólu przewidywalny, choć tytuł można interpretować w dwojaki, a nawet trojaki sposób, biorąc pod uwagę fakt, że wydarzenia koncentrują się wokół syna Harry'ego - Albusa. Jest on jedną z niewielu nowych postaci w świecie znanym nam dotychczas z książek J.K. Rowling - drugim głównym nieznanym nam bohaterem jest Scorpius Malfoy. Nie potrafię się jednoznacznie określić co do moich odczuć względem Albusa i Scorpiusa - J.K. Rowling wykreowała dotychczas wiele doskonałych postaci, charakterystycznych na swój sposób, a wielokrotnie odnosiłam wrażenie, że kreacja głównych bohaterów "Harry'ego Pottera i przeklętego dziecka" jest tylko mieszanką znanych nam charakterów, bez choćby cienia polotu czy oryginalności.

"Poziom trudności" zadania "do wykonania" (nie wiem, jak inaczej to nazwać, ale mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi) w porównaniu do wcześniejszych siedmiu tomów jest wręcz banalny. Może inaczej - nie odczuwałam strachu o życie głównych bohaterów, jak to było podczas lektury wcześniejszych tomów. Tak jakby cała historia była napisana po łebkach, pewne wątki zostały potraktowane po macoszemu, co wręcz sprzeciwia się temu, do czego przyzwyczaiła nas J.K. Rowling, która stworzyła niesamowicie spójny świat. No ale trzeba pamiętać, że scenariusz nie został przez nią napisany, więc zapewne to tutaj jest pies pogrzebany. Gdyby powstała zwykła książka, prawdopodobnie rzecz miałaby się inaczej, a tak po prostu czegoś zabrakło. 

Wydanie ósmego tomu musiało się wiązać z powrotem do naszych ulubionych bohaterów - Harry'ego, Hermiony i Rona. Super jest wiedzieć, co się u nich działo przez ostatnie lata, jak sobie poradzili po bitwie o Hogwart i przede wszystkim - jak teraz wygląda ich świat. Są również powroty do przeszłości, znanej nam z "Harry'ego Pottera i Czary Ognia", jak również poznawanej wraz z lekturą każdego kolejnego tomu, a dotyczącej początków życia Harry'ego. 

Podsumowując - jestem przekonana, że większość fanów Harry'ego Pottera mogło poczuć zawód, czytając ósmy tom ich ulubionej serii, ze wskazanych przeze mnie powyżej względów. Ja jednak nie skreśliłam tej pozycji i cieszę się, że stoi na półce obok pozostałych tomów serii. Być może dla niektórych historia została dopowiedziana na siłę i nie mogę się z tym w sumie nie zgodzić, jednak mleko się rozlało i książka została wydana. Teraz pewnie pozostaje nam czekać na ekranizację :)

Jak oceniacie kontynuację losów opisywanych przez J.K. Rowling w serii o Harrym Potterze? Co się Wam podobało, a co nie? Proszę o Wasze opinie!


poniedziałek, 16 stycznia 2017

Never, never - Colleen Hoover, Tarryn Fisher

Never, never - Colleen Hoover, Tarryn Fisher


Tytuł: Never never
Autor: Colleen Hoover, Tarryn Fisher

Wydawnictwo: Moondrive
Data premiery: 3 sierpnia 2016 r.

Moja ocena: 8/10 (rewelacyjna)



Znacie to porzekadło, że należy uważać, czego sobie życzysz, bo życzenie to może się spełnić? 

Charlie i Silas to główni bohaterowie książki "Never, never" - chodzą do tej samej szkoły i mieszkają w jednym mieście. Poznajemy ich w dość nietypowej sytuacji - tego samego dnia o tej samej godzinie... Tracą pamięć. Pierwszą relację przekazuje nam Charlie - nie wie, kim jest, gdzie jest, jak wygląda. Nie wie, co się wokół niej dzieje, ale na przykład pamięta słowa piosenek, ale już nie zna drogi do domu. Podobnie dzieje się z Silasem i również z jego perspektywy obserwujemy jego próbę odnalezienia się w "nowej" rzeczywistości.

Wraz z upływem kartek czytelnik poznaje losy głównych bohaterów - na równi z nimi samymi. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie, bowiem mamy okazję jakby "wejść" w głowy Charlie i Silasa, właściwie stać się naszymi bohaterami. Narracja płynie gładko i bez żadnych zacięć, co powoduje, że książkę czyta się wręcz jednym tchem. 

No i historia... Przede wszystkim historia.

Autorki wykreowały niesamowitą fabułę, a jej istota zasługuje na owacje na stojąco. No i niestety nie mogę już nic więcej napisać na ten temat, bo zdradziłabym Wam zbyt dużo, a chciałabym tego uniknąć - w końcu poznajemy przeszłość bohaterów wraz z nimi, więc jaki byłby sens, gdybym choć trochę zdradziła Wam na temat Charlie i Silasa? Ponadto książka zawiera swego rodzaju baśniowość, a ja uwielbiam, gdy ta baśniowość przenika się ze światem realnym, a lektura zostawia czytelnika z pewną nutą refleksji. 

Czy to, jak żyjemy, ma sens?

Czy czyny innych ludzi mogą determinować naszą postawę i zachowanie?

Co jest ważniejsze - prawda, czy konieczność chronienia bliskich?

Na te pytania znajdziecie odpowiedzi w "Never, never".

I naprawdę okazuje się, że należy uważać, czego sobie człowiek życzy. Przez to Charlie i Silas stracili pamięć...

Bardzo się cieszę, że mogłam wreszcie mieć przyjemność przeczytania tej książki. Czekałam na nią dość długo w bibliotece, ale zdecydowanie było warto. Tego rodzaju powieści na długo pozostają w pamięci czytelnika i sprawiają, że aż chce się sięgać po kolejne pozycje danego autora. To z pewnością więc nie jest moja ostatnia przygoda z Colleen Hoover.


Jakie jest Wasze zdanie na temat tej pozycji? Podobne do mojego, czy może zupełnie odwrotne?





Książka bierze udział w wyzwaniu WyPożyczone.


czwartek, 12 stycznia 2017

Cappuccino z cynamonem - Edyta Świętek

Cappuccino z cynamonem - Edyta Świętek


Tytuł: Cappuccino z cynamonem
Autor: Edyta Świętek
Wydawnictwo: Replika
Data premiery: październik 2015 r.

Moja ocena: 4/10 (może być)


Pozycja, o której właśnie czytacie, jest pierwszą od dawien dawna moją lekturą, którą zamówiłam w bibliotece w ciemno - nie znając autorki, nie sprawdzając jej ocen na lubimyczytac.pl, bazując wyłącznie na opisie fabuły. A opis brzmi następująco:

Patrycja i Sebastian są zupełnie przeciętnym małżeństwem: wspólnie wychowują dwunastoletnią córkę, borykają się z problemami dnia codziennego. Pati pracuje w biurze, gdzie musi znosić dziwactwa swojego zwariowanego kolegi, Teodora, zwanego przez nią Pączkiem.
Pewnego dnia ten na pozór uporządkowany świat rozsypuje się jak domek z kart – Sebastian postanawia odejść. Co się stało, że mąż podjął decyzję o rozstaniu? Czy sprawił to słynny kryzys wieku średniego, będący tematem regularnych dyskusji koleżanek Patrycji? A może wina leżała po stronie Pati, która od jakiegoś czasu kieruje ukradkowe spojrzenia w stronę Przystojnego Bruneta?
Po rozwodzie kobieta musi nie tylko odnaleźć się w nowej rzeczywistości, ale również poszukać odpowiedzi na pytanie, czy w „zatrważającym” wieku 36 lat można szczerze się zakochać. Wsparcia moralnego w trudnych chwilach udziela jej najlepsza przyjaciółka Elwira, która wraz z przyjaciółkami knuje małą intrygę. (źródło: klik)
Przyznajcie - brzmi to dość zachęcająco i obiecuje przyjemną babską lekturę. I co otrzymałam?

Nudną książkę o niczym.

Chociaż może nie o niczym, bo "Cappuccino z cynamonem" opiera się głównie na utyskiwaniu na męską część naszej populacji, co nie przeszkadza bohaterce strzelaniu oczyma tu i tam (przy czym jest ona niby nieświadoma swego wyglądu) oraz wykorzystywaniu nadarzających się sposobności... Ponadto opis każdego bohatera skupia się głównie na analizie jego majętności i przyczyny takiego, a nie innego stanu portfela. Czytelnik otrzymuje również zupełnie irracjonalne postępowanie głównej bohaterki w porównaniu do jej opinii na dane tematy. Jednym zdaniem - myśli jedno, robi zupełnie na odwrót. Mamy również do czynienia ze zdaje się nad wyraz dorosłą dwunastolatką, aczkolwiek autorka chyba zdała sobie w pewnym momencie sprawę, że chyba przesadziła z tą kreacją, bo gdzieś w połowie książki dziewczynka zaczęła się zachowywać adekwatnie do swojego wieku.

Co więcej? Miałam wrażenie, że czytam zupełnie nie tę książkę, której opis przeczytaliście wyżej. Ten pewien dzień, w którym Sebastian postanawia odejść, następuje chyba w połowie (może troszkę szybciej) książki, a ta mała intryga, którą knuje Elwira wraz z przyjaciółkami, zupełnie rozmywa się w tle przemyśleń głównej bohaterki i dywagacji innych postaci zaprezentowanych w książce. I tak sobie właśnie myślę - czy tym wsparciem moralnym Elwiry miało być feministyczne nastawianie Patrycji do świata?...

Narracja prowadzona jest z kilku perspektyw w formie trzecioosobowej, głównie z punktu widzenia głównej bohaterki - Patrycji, ale również i Jacka (Przystojnego Bruneta) oraz Klaudiusza - dentysty, który sprowadza się do mieściny, w której mieszka Patrycja. Nie jest się trudno domyślić, że Klaudiusz odgrywa w tym trójkącie ważną rolę, skoro autorka prowadzi narrację z jego perspektywy. A Sebastian? Cóż, autorka nie zgrzeszyła tutaj "innowacyjnością" i od razu można się domyślić, jaki  jest powód jego decyzji o odejściu.

Akcja... Akcja biegnie dość chaotycznie - potrafi skupić się na błahostkach i ciągnąć się przez kilka stron, by momentalnie (dwa-trzy zdania) przeskoczyć o kilka dni/tygodni/miesięcy do przodu. Ja nie lubię takiego stylu pisania, lektura nie idzie wówczas gładko i przyjemnie, czasem ma się wrażenie, że gdzieś uciekła kartka albo dwie.

Zakończenie - zwykłe i nijakie, jak nijaka jest cała książka. Zniechęciłam się do autorki, a szkoda bardzo, bo jest to nasza rodzima pisarka, a ja ostatnio polubiłam się z polską literaturą. Jedyne, z czego się cieszę, to to, że nie spędziłam z tą książką zbyt dużo czasu...


Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam, bo polskie oraz WyPożyczone.

  

wtorek, 10 stycznia 2017

[BOOK TOUR] Ponad wszystko - Nicola Yoon

Ponad wszystko - Nicola Yoon


Tytuł: Ponad wszystko 
Tytuł oryginału: Everything, everything
Autor: Nicola Yoon 
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data premiery: 18 maja 2016 r.

Moja ocena: 7/10 (bardzo dobra)


Poznajcie Maddy - siedemnastolatkę o egzotycznej urodzie i pięknych długich ciemnych lokach. Pewnie teraz pomyślicie, że Maddy jest bohaterką kolejnego romansu dla młodzieży o sztampowej fabule i przewidywalnym zakończeniu. Nic bardziej mylnego, moi drodzy. Otóż nasza bohaterka od dziecka nigdzie nie wychodzi. Tak, dokładnie - siedzi cały czas w domu, a jej jedynymi towarzyszkami są: mama i pielęgniarka. Dom posiada odpowiednie zabezpieczenia, by nie dostał się do środka żaden niepożądany pyłek, ziarnko piasku, czy w sumie nie wiadomo co - bo Maddy jest uczulona na wszystko. Nie wiadomo, jaki alergen może wywołać u niej ostrą reakcję, a może to być wszystko - przyprawa, uścisk dłoni osoby, która umyła wcześniej ręce mydłem, kurz, naprawdę cokolwiek. Maddy żyje w bańce, nieświadoma otaczającego ją świata i tego, co ją  życiu omija.

Pewnego dnia, do pustego domu w bezpośrednim sąsiedztwie domu Maddy, wprowadza się rodzina - małżeństwo z córką i synem - oboje są mniej więcej w wieku naszej bohaterki. Jak nietrudno się domyślić, Maddy nawiązuje relację z chłopakiem - Ollym, a w dziewczynie zaczynają się budzić nieznane jej dotychczas uczucia.


Tytuł książki jest wielowymiarowy - oddaje to, co jest w stanie poświęcić główna bohaterka, by choć przez chwilę poczuć, że żyje; ukazuje trudną miłość matki do swojej jedynej już córki i jej poświęcenie, by chronić ją przed niebezpieczeństwem (w swoim pokręconym rozumieniu tego słowa); wreszcie przedstawia patologiczne oddanie drugiemu człowiekowi w imię pokracznie pojętych zasad lojalności.

Tego jestem pewna: jedno pragnienie rodzi kolejne. To jak studnia bez dna.

Czytając "Ponad wszystko" moje serce płakało nad losem Maddy. Autorka w piękny sposób przedstawiła uczucia bohaterki, jej przemyślenia, bystre postrzeganie świata, rodzące się uczucie i poczucie pokrzywdzenia oraz niesprawiedliwości. Książka napisana jest lekkim piórem, co sprawiło, że przeczytałam ją w jedno popołudnie i wieczór. Bardzo spodobało mi się to, że autorka wiele treści przekazywała poprzez zamieszczone wśród tekstu rysunki.


Jak widać, "Ponad wszystko" to nie jest typowe młodzieżowe romansidło. Zarys fabuły ukazuje kaliber podjętego przez autorkę tematu, ale to nie wszystko... Prawdziwym wstrząsem dla czytelnika okazuje się bowiem dopiero zakończenie książki, którego zaczęłam domyślać się gdzieś w połowie lektury. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, ale... Cóż, ludzka psychika pozostanie chyba do końca niezbadana. 

Na okładce książki widnieje informacja, że prawa do ekranizacji tej książki zostały już wykupione - bardzo się cieszę, że historia zostanie pokazana na dużym ekranie, gdyż niewątpliwie na to zasługuje.

Wszystko niesie ze sobą pewne ryzyko. Nierobienie niczego też jest ryzykowne.

"Ponad wszystko" przedstawia piękną, ale i trudną historię, przez co wdziera się do głębi serca i wiem, że pozostanie ze mną na długo. Autorka w taki sposób oddała uczucia głównej bohaterki, że sama odczuwałam jej żal, rozgoryczenie, smutek i nadzieję. Naprawdę dawno nie czytałam tak emocjonującej książki.

Znacie autorkę i jej "Ponad wszystko"? 



Książka bierze udział w Book Tour organizowanym przez Olę z bloga Zaczytana Iadala (klik).

sobota, 7 stycznia 2017

Wyzwania czytelnicze - edycja 2017 :)

Ostatnio blogosfera obfituje w ciekawe wyzwania czytelnicze na 2017 rok. Z uwagi na to, że w sumie i tak czytam (choć najbliższe miesiące będą stały pod znakiem literatury zawodowej), postanowiłam wziąć udział w dwóch z nich:

1) WyPożyczone - organizowane przez Martę z bloga rudym spojrzeniem (klik - regulamin wyzwania), mające promować czytanie książek wypożyczonych z biblioteki (jestem fanką mojej biblioteki i często z niej korzystam)


2) Czytam, bo polskie - organizowane przez Poligon domowy (klik - regulamin wyzwania), promujące polską literaturę.

Wyzwania czytelnicze uważam za świetną inicjatywę - można nie tylko poszerzyć horyzonty, ale też poznać nowe blogi oraz ich autorów. A skoro i tak czytam książki, które trafiają w ich zakres, to czemu nie? :)

Bierzecie udział w wyzwaniach czytelniczych w 2017 roku? Udało się Wam jakieś ukończyć w zeszłym roku? :)


piątek, 6 stycznia 2017

[BOOK TOUR] Podróże ze śmiercią - Max Bilski

Podróże ze śmiercią - Max Bilski



Tytuł:
1) Hotel w Lizbonie
2) List z Watykanu
3) Dubrownik, czyli zgon do poduszki
4) Wielka draka w Londynie
Autor: Max Bilski
Wydawnictwo: Videograf
Data premiery:
1) 15 lipca 2015 r.
2) 14 października 2015 r.
3) 27 października 2015 r.
4) 2 czerwca 2016 r.
Cykl: Podróże ze śmiercią, tom I-IV

Moja ocena: 6/10 (dobra)


2017 rok pragnę zacząć od przedstawienia Wam tych oto pozycji, które przeczytałam w ramach Book Tour, organizowanego przez Justynę z bloga Książki lubię, a któremu patronuje Wydawnictwo Videograf. Książki, które wędrują w ramach Book Tour są wydania kieszonkowego i szczerze powiedziawszy chyba pierwszy raz czytałam książkę w tym formacie (albo sobie nawet tego nie przypominam). Po tym doświadczeniu jedno wiem na pewno - ta forma wydania nie do końca przypadła mi do gustu - mały rozmiar = mała czcionka, co nie do końca wpływa dobrze na oczy, które patrzą na świat przez dodatkowe soczewki.

No ale wracając do samych książeczek i historii, którą przedstawiają - Joanna i Michał Zawadzcy to para polskich dziennikarzy, których pasją są podróże. Czytelnik ma okazję po raz pierwszy towarzyszyć Joannie i Michałowi podczas wycieczki do Portugalii - nasza bohaterka wygrała ją, losując odpowiednią zdrapkę w totolotku. Michał już pierwszego dnia obserwuje dziwne zachowanie przewodniczki ich grupy, a kolejne dni przynoszą cóż... Nieboszczyków. Yep, w liczbie mnogiej. Autor rozpoczyna serię z mocnym przytupem, w kolejnych częściach (przynajmniej tych, które przeczytałam) trup nie ściele się już tak gęsto. Oczywiście w każdym miejscu, w którym się znajdują, lądują w centrum wydarzeń, a Michał próbuje sam rozwikłać tajemnice otaczających go śmierci i ich głównych beneficjentów.

Bohaterowie są dość specyficznym małżeństwem - Michał na każdym kroku ironizuje, zdaje się mieć lekceważące podejście do świata, a jego przemyślenia i uwagi na mało istotne tematy zajmują czasami zbyt dużą część narracji. Natomiast Joanna to według mnie rozchwiana emocjonalnie trzpiotka, która irytowała mnie niemalże na każdym kroku. Cóż poradzić - w realnym życiu raczej nie przypadłybyśmy sobie do gustu. 

Odnośnie do przedstawionych przez autora historii - oczywiście wszystkie wydają się być nieprawdopodobne. No bo wyobraźcie sobie - gdzie nie jedziecie, otaczają Was trupy, a co trup, to Wasze życie jest dziwnym zbiegiem okoliczności zagrożone. Trzeba jednak pamiętać, że komedia kryminalna rządzi się takimi właśnie prawami i jest to wpisane w gatunek, więc albo się to lubi, albo nie. Ja lubię, więc przymykałam oko na absurdalność zaprezentowanych wydarzeń. Książki czyta się szybko - autor ma lekkie pióro, a i zauważyłam, że potrafi pisać różnymi stylami, w zależności od poprowadzonej narracji (która ewoluuje w poszczególnych tomach), za co autor ma ode mnie duży plus. 

Bieg wydarzeń jest raczej schematyczny, a autor zostawia czytelnikowi dość jasne wskazówki do typowania mordercy - tutaj obywa się bez większych niespodzianek. 

Mnie najbardziej przypadła do gustu druga część serii - List z Watykanu. Z tego, co zdążyłam się zorientować, autor wydał jeszcze trzy tomy - Podarunek z Texasu, Złą krew i Sezon na śmierć. Tak sobie właśnie myślę, że szkoda, że tytuły szóstego i siódmego tomu nie kontynuują podpowiadania czytelnikowi, gdzie odbywa się akcja książki [EDIT: otrzymałam sprostowanie, iż Zła krew i Sezon na śmierć to thrillery, a nie kryminały, stąd tytuły są niegodne z serią Podróże ze śmiercią; ja podałam informację, że są to kolejne tomy tej serii za znanym serwisem książkowym].

W ogólnym rozrachunku stwierdzić muszę, że książki z serii Podróże ze śmiercią są idealną pozycją na odstresowanie się i spędzenie niezobowiązująco wolnego czasu. Nie jest to lektura zmuszająca do refleksji i zadumy nad własnym życiem, ale można z nią miło zmarnować wolną chwilę :)



Książki biorą udział w Book Tour "Podróże ze śmiercią" - tutaj (klik) znajdziecie link do regulaminu akcji. 



Książki biorą również udział w wyzwaniu Czytam, bo polskie.