środa, 26 czerwca 2019

(Nie)piękność - Natasza Socha

(Nie)piękność - Natasza Socha




Tytuł: (Nie)piękność
Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Edipresse
Data premiery: 15 maja 2019 r.

Moja ocena: 8/10


Czy umiesz odpowiedzieć na pytanie - co jest piękne?
Czy moja odpowiedź - różna od Twojej - będzie błędna?
Czy można obiektywnie stwierdzić, że coś jest piękne albo brzydkie?
Od jakich czynników zależy, że coś uważamy za piękne, a coś za brzydkie?
I wreszcie - kto o tym decyduje?

"(Nie)piękność" to kolejna książka Nataszy Sochy, którą miałam ogromną przyjemność przeczytać, a która porusza tak ważny temat. W pierwszej części chodziło o miłość, teraz o piękno - jestem bardzo ciekawa, co autorka weźmie na tapetę kolejnym razem. Wiem jedno - na pewno sięgnę po następną książkę bo to, co autorka serwuje swoim czytelnikom, zasługuje na owację na stojąco.

Nasturcja jest ghostem - w życiu osobistym i zawodowym. Jest brzydka (a przynajmniej tak uważa), nie chce rzucać się w oczy i myśli, że taki stan rzeczy jej odpowiada. Ma dość specyficzną i introwertyczną osobowość. Pogodziła się ze swoją "brzydotą" i konsekwencjami, jakie ona niesie i nawet nie próbuje tego zmienić. Czerpie przyjemność z fikcyjnego życia w Internecie (flirtuje z kilkunastoma facetami) i podglądania przepięknej kobiety, która mieszka naprzeciwko mieszkania Nasturcji. Paulina jest klasyczną pięknością, ale tylko ona wie, ile musi się napracować nad swoją urodą. Nasturcja myśli, że taka kobieta nie może mieć żądnych problemów, no bo w końcu jest piękna. Pewnego dnia drogi tych kobiet się przecinają i tak życie obu pań zaczyna zmierzać na inne tory.

- Naprawdę ta pierś [stara i obwisła] jest dla ciebie okej? - spytała nagle (...)- Tak. - Skinął głową. - Bo należy do szczęśliwej osoby.

"(Nie)piękność" porusza chyba wszystkie możliwe stereotypy związane z pięknem i brzydotą. Autorka w bardzo umiejętny sposób prowadzi wątki, lecz nie znajdziecie tutaj pędzącej akcji, lecz refleksyjne podejście do tematu. Można powiedzieć, że poprowadzenie akcji i narracji jest podobne, jak w "(Nie)miłości" i troszkę więcej się dzieje. Jednak to zupełnie nie przeszkadza w odbiorze powieści, bowiem nie akcja jest tutaj najważniejsza, lecz bohaterowie, którzy są właściwie personalizacją większościowych poglądów społeczeństwa. Na szczęście dwa różne obozy (że tak to ujmę) spotykają się ze sobą (zapomniałam napisać, że do gry dołącza też Karol i Michał) i weryfikują swoje zdanie na wiele kwestii.

Ta książka pozwala spojrzeć na kwestię piękna z kilku perspektyw - a co ważne - także (a może przede wszystkim) nie ze swojego punktu widzenia. Autorka fabułę przeplata ciekawostkami na temat piękna, a i w samym tekście znajdziemy wiele interesujących informacji o obowiązujących dotychczas kanonach piękna i tendencji do ich powstawania. 

Jednak to, co jest najważniejsze - to konkluzja, jaka została zawarta na końcu książki i przesłanie, jakie niesie za sobą "(Nie)piękność". Tego nie da się wyrazić słowami. Wiele zdań już tutaj napisałam i skasowałam, bo nie mogłam uchwycić tego, co chciałabym Wam przekazać. Może napiszę tak - na końcu miałam łzy w oczach. A ostatni akapit to mistrzostwo - krótkie, acz wymowne. Idealny cytat. 

Bardzo polecam Wam sięgnąć po tę książkę. Nie przechodźcie obok niej obojętnie w księgarni. Ta okładka wręcz krzyczy, żeby po nią sięgnąć. Nie pożałujecie.


piątek, 21 czerwca 2019

[ZAPOWIEDŹ] Pchła - Anna Potyra

Demony przeszłości powracają.
Wigilia Bożego Narodzenia. Ulice Warszawy pustoszeją, mieszkańcy zaszywają się w zaciszu swych domów, by zasiąść przy świątecznych stołach. Jednak nie wszyscy. Adam Lorenz, komisarz Wydziału Zabójstw, dostaje wezwanie. W jednym z mieszkań zostaje zastrzelony młody mężczyzna. Miejsce zbrodni nie przypomina niczego, z czym Lorenz spotkał się podczas wieloletniej pracy w policji. Morderstwo wydaje się bardzo szczegółowo zaplanowane. Nie ma żadnych śladów. Nie ma podejrzanych. Nie ma motywu. Jedynym punktem zaczepienia jest stara fotografia pozostawiona przez zabójcę. Do pomocy w śledztwie zostaje przydzielona profilerka Iza Rawska. Wspólnie z Lorenzem usiłuje odgadnąć, jaka historia kryje się za popełnioną zbrodnią. Nie mogą przypuszczać, że to dopiero jej początek…

Premiera tego debiutu już 9 lipca 2019 r. nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.


środa, 19 czerwca 2019

Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót - Stefan Darda

Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót
Stefan Darda





Tytuł: Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót
Autor: Stefan Darda
Wydawnictwo: Akurat
Seria/cykl: tom I
Premiera: 15 maja 2019 r.

Moja ocena: 4/10


Horror kryminalny roku.

Taki napis krzyczy do czytelnika z tylnej okładki.

Może i tak, ale na pewno nie ta część. Może następne tomy. Może cała historia okaże się przerażająca, jak na horror przystało. Tymczasem "Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót" to raczej obyczajówka, na dodatek dość nudna. 

Nie może być nic bardziej krzywdzącego dla książki, jak porównywanie jej do innej, albo nadawanie jej określeń, które już na dzień dobry kształtują podejście czytelnika do historii w niej przedstawionej. Niby to wiem, niby z dystansem podchodzę do takich zabiegów, ale podświadomości nie wyłączysz - spodziewałam się petardy, której niestety nie otrzymałam. I jak czytam te bardzo pozytywne opinie na temat tej książki to zastanawiam się, czy na pewno czytałam tę samą...

Jakub Domaradzki wychodzi z więzienia. W dniu odzyskania wolności ma go odebrać spod więziennych murów jego wuj - Olgierd Lang, słynny przemyski fryzjer. Niestety okazuje się, że w tym samym czasie, w którym ma przebywać już z naszym bohaterem, Olgierd popełnia samobójstwo. Okoliczności tego zdarzenia są co najmniej dziwne, a do tego dochodzi kwestia bardzo osobliwej treści listu pożegnalnego, jaki pozostawił po sobie wuj. Kuba, pomimo ostrzeżeń wuja w tymże liście, szuka rozwiązania zagadki jego tajemniczego samobójstwa.

Tak w kilku słowach przedstawia się fabuła najnowszej książki Stefana Dardy. I teraz tak - skoro okładka krzyczy, że horror, należałoby się spodziewać napięcia, dreszczy, strachu i wszelkich okropieństw, jakie tylko kojarzą nam się ze strasznymi historiami. Niestety, ale nie odczułam żadnej takiej emocji. Możliwe, że ta książka jest wstępem do naprawdę przerażających wydarzeń, ale skoro to ma być horror i na dodatek zachęcać do sięgnięcia po dalsze tomy serii, to niechże czytelnik odczuje to zagrożenie, które płynie z opisywanej historii. Z elementów grozy mamy tutaj właściwie wyłącznie zarysowane jedynie zjawiska nadprzyrodzone i - tutaj plus dla autora - osadzone w polskiej rzeczywistości i bazujące na polskiej historii. 

Znajdziemy tutaj dość obszernie opisaną przeszłość Przemyśla - dla jednym może być to smaczek, innych może zanudzać, jednak jest to nierozerwalnie związane z istotą tajemnicy samobójczej śmierci Olgierda Langa. Gdy już zostają przedstawione te kwestie historyczne - czytelnik łatwo może się domyślić, jak dalej potoczy się historia i co jest prawdziwym zagrożeniem, zwłaszcza, że narracja została poprowadzona z dwóch punktów czasowych. I jakoś tak podskórnie czuję, że będzie tu trochę jak w Avengersach - niby wyszło na zło, ale da się to jakoś odkręcić. 

Co do kreacji samych bohaterów, to w sumie ciężko jest mi się wypowiedzieć na ten temat. Albo nie, inaczej. Główny bohater jest jakiś taki... mdły. Taki bez wyrazu. Najbardziej wyrazistą i charakterystyczną postacią jest chyba tylko pani Róża. Jeśli chodzi natomiast o akcję, to właściwie nie ma jej wcale - o najważniejszym zwrocie akcji, czyli samobójstwie wuja Olgierda, dowiadujemy się już z opisu książki. No i może jeszcze końcówkę można zaliczyć do rodzaju tych "zwrotowych", ale to już zależy od tego, czy czytelnik czegoś się domyślił wcześniej, czy nie. Ja się domyśliłam. Gorzej, jeśli kolejny tom zacznie się statycznie, pomimo zapowiedzi rozpierduszki, że tak to ujmę.

Podsumowując muszę dodać, że plusem tej książki jest jej objętość - dzięki podzieleniu historii na kilka tomów (4 bodajże), przypadająca na pierwszy tom liczba stron jest dość nikła i dzięki temu książkę czyta się całkiem szybko.

Jeśli czytaliście tę książkę, to dajcie znać, jak Wasze odczucia - może są inne od moich?



Za książkę dziękuję Wydawnictwu Akurat.

piątek, 14 czerwca 2019

Cenny motyw - Małgorzata Rogala

Cenny motyw - Małgorzata Rogala



Tytuł: Cenny motyw
Autor: Małgorzata Rogala
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria/cykl: Celina Stefańska, tom II
Premiera: 5 czerwca 2019 r.

Moja ocena: 8/10


Właśnie przetoczyła się przez moje ciało fala zdumienia/przerażenia/niedowierzania (nawet nie wiem, jak to nazwać), bowiem zdałam sobie sprawę, że na kontynuację przygód Celiny Stefańskiej czekaliśmy ponad rok! Pierwszy tom ukazał się w maju 2018 r. - tutaj możecie poczytać o moich wrażeniach po lekturze "Kopii doskonałej" - klik. Autorko, nie możesz fanów Stefci trzymać kolejny rok w oczekiwaniu na trzeci tom jej przygód! Toż to męka straszna jest, a tym bardziej w sytuacji, gdy tak obiecująco wygląda pewien wątek z jej życia! Apeluję zatem o rozsądek i wydanie kolejnego tomu na kolejne targi książki, a te już w Krakowie w październiku ;) 

Przechodząc jednak do meritum stwierdzić muszę, że "Cenny motyw" trzyma poziom "Kopii doskonałej", zarówno jeśli chodzi o fabułę, sposób jej przedstawienia, bohaterów, akcji itp. Zasiadając do lektury tej książki obawiałam się w sumie jedynie tego, że nie pamiętam już za wiele z historii Celiny, lecz na szczęście autorka umiejętnie i na początku książki podpowiada czytelnikowi to i owo, co naprawdę znacznie ułatwia odbiór książki. W "Cennym motywie" oprócz wątku Celiny, która jest prywatnym detektywem i zmaga się z traumatycznymi wydarzeniami z przeszłości, dochodzi wątek, który na pierwszy rzut oka mógłby się wydawać taki "odcinkowy", że dotyczyć on będzie tylko tego tomu. Mamy bowiem do czynienia z morderstwem sąsiadki Celiny, która przed tym zdarzeniem weszła w posiadanie pewnego drogocennego - jak się później okazuje - pierścionka. Celina otrzymuje zlecenie od małżonki kochanka zamordowanej (nie jest to takie skomplikowane, jak się wydaje ;)) i tak zaczyna się podróż naszej bohaterki przez kolejne meandry sztuki, które - ku zaskoczeniu Celiny - mogą odpowiedzieć na jedno najbardziej nurtujące ją od kilku lat pytanie.

To, co spowodowało, że oceniłam tę książę wyżej, niż "Kopię doskonałą", to rozwinięcie wątku uczuciowego głównej bohaterki oraz szeroko zakrojony wątek wyjaśniania jej przeszłości. Bardzo mi się podoba kierunek, w jaki poszła autorka,  uchylając czytelnikom nie rąbka, a wielkiego rąba tajemnicy. Nie sposób odmówić jej talentu "kryminalnego", że tak to ujmę, a osadzenie tego wszystkiego w świecie sztuki jest dla mnie fascynujące i bardzo interesujące. Nie brakuje też tutaj wątku z naszego podwórka, a mam tutaj na myśli wnoszącą wiele kolorytu do fabuły postać Szyszki, czyli przyjaciółki Celiny, która jednocześnie jest pisarką ;) Nie tylko ona, ale i każdy z bohaterów posiada charakterystyczne dla siebie cechy, przez co nie zlewają się w jedną masę, lecz pozwalają wyróżnić się z tłumu. 

Akcja została poprowadzona tak, jak należy - z odpowiednim zawieszeniem i przyspieszeniem we właściwych momentach. Sięgając po "Cenny motyw" byłam spokojna, że pod tym kątem także się nie zawiodę - czytałam ją w napięciu i z niecierpliwością przewracałam kartki, by dowiedzieć się, co czeka naszą bohaterkę. Jeśli chodzi o wojaże - autorka przeniosła nas tym razem do czeskiej Pragi - ciekawa jestem, gdzie zafunduje nam wycieczkę przy trzecim tomie ;) 

Autorko, cieszę się bardzo i dziękuję, że wysłuchałaś moich próśb o więcej Xaviera <3

"Cenny motyw" nie zawiódł mnie pod żadnym względem i jestem przekonana, że fani autorki także będą zadowoleni z lektury tej książki. Mam też nadzieję, że swoimi zachwytami zachęcę też osoby, które nie znają jeszcze twórczości Małgorzaty Rogali do zapoznania się z nią - nie pożałujecie ;) Jej książki mogę polecać w ciemno ;)

Czekam zatem na Wasze zachwyty w komentarzach ;)



Za książkę dziękuję Czwartej Stronie.

piątek, 7 czerwca 2019

Oszukana - Magda Stachula

Oszukana - Magda Stachula



Tytuł: Oszukana
Autor: Magda Stachula
Wydawnictwo: Edipresse
Data premiery: 15 maja 2019 r.

Moja ocena: 8/10


Uwielbiam polskich pisarzy kryminałów i thrillerów za zaskoczenie, które serwują mi za każdym razem, gdy czytam ich książki. Mam ostatnio za sobą kilka zagranicznych tytułów z tego gatunku i naprawdę wypadają przy naszych rodzimych autorach dość słabo. Twórczość Magdy Stachuli nie jest mi obca, czytałam jej dwie pierwsze powieści i słysząc, że autorka wydaje kolejną, wiedziałam, że będzie to książka, z którą warto spędzić czas. I nie pomyliłam się ;)

Lena ma prawie 23 lata i mieszka wraz ze swoim partnerem, prawie dwa razy starszym Nikodemem, w jego nowoczesnym domku we wsi pod Gnieznem. Dziewczyna nie pracuje, nie uczy się, nie ma kont na portalach społecznościowych - jest bardzo tajemnicza, nie zdradza nic o swojej przeszłości i rodzinie. Nikodemowi zdaje się ten układ bardzo odpowiadać, gdyż o nic nie pyta i wydaje się, że jest z Leną szczęśliwy. Z narracji Leny dowiadujemy się, że dziewczyna skrywa jakiś mroczny sekret, lecz oczywiście nie jest nam dane, by zbyt szybko go poznać. Na początku możemy się jedynie domyślać, o co może chodzić, lecz nawet przez myśl nam nie przyjdzie, jak mogło do tego dojść. Narracja prowadzona jest także z punktu widzenia Emila (nie zdradzę jednak, kim on jest dla Leny, żeby nie tracić nic na tajemniczości pierwszej części książki) i Nikodema, a także z różnych perspektyw czasowych. Najpierw autorka serwuje nam wydarzenia, które występują już po tych, które doprowadziły Lenę do momentu, w którym ją poznajemy. Następna część obejmuje przeszłość naszych bohaterów, by w kolejnej przeskoczyć do czasów po jakby teraźniejszości. Taki zabieg pogłębia tylko napięcie, które czuje się już od pierwszych stron książki. Lena czuje się bowiem obserwowana. Wyobraźnia podpowiada jej wiele różnych scenariuszy, jednak najbardziej prawdopodobne są jej przypuszczenia, że ma to związek z jej przeszłością. Jaką? Tego na razie nie wiemy. Lena prowadzi narrację tak, jakby czytelnik doskonale zdawał sobie z tego sprawę, jednak nie nazywa tych wydarzeń wprost, a my możemy się jedynie domyślać. To powoduje, że niecierpliwie przewraca się kolejne kartki, by jak najszybciej dowiedzieć się, o co tutaj tak naprawdę chodzi.

Autorka nie odkrywa zbyt szybko kart, a tropy, które podrzuca nam po drodze mogą być zarówno prawdziwe, jak diabelnie mylące. W pewnym momencie nie wiadomo, co faktycznie wydarzyło się kilka miesięcy temu, a przed czym ucieka nasza bohaterka. Magda Stachula w bardzo umiejętny sposób zaciekawia czytelnika i właściwie nie pozwala mu odłożyć książki, póki ten nie dowie się, jak ta cała historia się zakończy. Do tego dochodzi jej lekki styl pisania, umiejętność zawieszenia akcji w odpowiednim momencie i nieoczywiste zakończenie - ta mieszanka nie może dać nic innego, jak trzymającą w napięciu historię.

Bohaterowie zostali wykreowani w bardzo rzeczywisty sposób. Każdy z nich posiada indywidualne cechy, nie zlewają się w jedną niewyraźną papkę. Główne skrzypce gra oczywiście Lena, co do której początkowo miałam mieszane uczucia, jednak z biegiem fabuły rozstrzygnęły się one na jej korzyść. Z kolei Nikodem, w pierwszej części tej historii, może wydawać się nic nie znaczącym i cichym mężczyzną... Chciałabym napisać coś więcej, lecz cokolwiek by to nie było, mogłoby Was naprowadzić na trop, jakim podążyła autorka, a bardzo bym tego nie chciała. W każdym razie - bohaterowie to mocny punkt tej historii.

Wydarzenia, jak już wspomniałam wyżej, zostały przedstawione z różnych punktów czasowych. W zależności od tego, czy jest to przeszłość, teraźniejszość, czy przyszłość, inny bohater jest narratorem wiodącym. Pozwala to na wgląd do każdego aspektu tej historii, czyli mamy pogląd całościowy na to, co się wydarzyło i perspektywy każdego z bohaterów, a zatem możemy poznać, jakie motywy popychały ich do określonych zachowań. Zakończenie przynosi jednak kilka niewiadomych i to już od Waszych indywidualnych preferencji zależy, czy odbierzecie to na plus, czy niekonieczne.

Początkowo może się wydawać, że akcja nie płynie jakoś szczególnie wartko. Ot, dziewczynie roi się w głowie, że ktoś ją obserwuje. Jednak opisy jej przeżyć i przemyśleń powodują, że wręcz włoski na karku się jeżą z niepokoju. Tempo tak naprawdę przyspiesza w tej ostatniej części - teraźniejszość i przeszłość wprowadzają czytelnika w historię Leny i wyjaśniają jej przeszłość i zostało zrobione to w taki sposób, że nawet człowiek się nie orientuje, jak już niemalże kończy książkę ;) Wszystko ma swoje logiczne wytłumaczenie, logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy, a znaki zapytania, które rodzą się na końcu w głowie, pozostają już do indywidualnej interpretacji każdego z nas.

Autorka zaskoczyła mnie kolejny raz i utwierdziła tym w przekonaniu, że na pewno sięgnę po jej kolejne książki. Bardzo spodobała mi się historia opisana w "Oszukanej" i jestem ciekawa, co Magda Stachula wymyśli następnym razem. Polecam Wam tę książkę i ma nadzieję, że będziecie tak sami zadowoleni z lektury, jak ja ;)

No chyba że już czytaliście? Jak wrażenia? :)



Za książkę dziękuję wydawnictwu Edipresse.

środa, 5 czerwca 2019

[PREMIERA] Więcej, niż pocałunek - Helen Hoang

Więcej, niż pocałunek - Helen Hoang




Tytuł: Więcej, niż pocałunek
Tytuł oryginalny: The Kiss Quotient
Autor: Helen Hoang
Wydawnictwo: Muza S.A.
Data premiery: 5 czerwca 2019 r.

Moja ocena: 6/10


Wokół tej książki jest taki szum, że chyba każdy już słyszał ten tytuł. Jakiś czas temu ruszyła ciekawa akcja promocyjna - można było zapoznać się z trzema pierwszymi rozdziałami książki. Moje wrażenia po tym pierwszym kontakcie z "Więcej, niż pocałunek" możecie znaleźć tutaj - klik. Dla niewtajemniczonych w fabułę krótko streszczę - Stella ma 30 lat, zespół Aspargera i jest geniuszem ekonometrii. Jej relacje społeczne w zasadzie opierają się na kontakcie z ludźmi z pracy i rodziną, natomiast jej życie seksualne właściwie nie istnieje.  Wizja bliskości budzi w niej niechęć, a na myśl o całowaniu robi jej się niedobrze. Trochę pod wpływem matki, trochę dla samej siebie postanawia to zmienić - robi to w dość nietypowy sposób. Jej założeniem jest "nauczyć się współżyć", a kto lepiej ją tego nauczy, jak nie wynajęty mężczyzna do towarzystwa? W ten sposób Stella poznaje Michaela, który jest młodszy od niej o 2 lata i ma swoje powody, by zarabiać na życie w ten sposób. Chłopak podchodzi do zadania poważnie, lecz w pewnym momencie relacja naszych bohaterów wymyka się z ram początkowo ustalonego planu.

Jest to romans na pograniczu New Adult - a może sam romans? Albo New Adult? Ciężko w sumie stwierdzić, tyle się porobiło tych nurtów. Niemniej jednak można się spodziewać, jak potoczą się losy bohaterów i że będzie tutaj mnóstwo uniesień (czasem seksualnych bohaterów, czasem brwi czytelnika ze zdziwienia). Autorka miała bardzo ciekawy pomysł na fabułę, lecz niestety w moim odczuciu ta książka nie różni się od innych romansów. O ile bohaterowie zostali wykreowani w ciekawy sposób, o tyle wątek romantyczny już nie do końca. Stella i Michael to trzydziestolatkowie, a ich zachowanie i niezrozumienie wysyłanych sygnałów i wypowiadanych słów było często na poziomie nastolatków. Niektóre sytuacje były wręcz absurdalne, jak zachowanie Stelli i sióstr Michaela podczas pierwszej wizyty głównej bohaterki w domu chłopaka. Miałam czasem wrażenie, że czytam o 15-latkach, a nie dojrzałych ludziach. Polubiłam jednak głównych bohaterów, a zwłaszcza Michaela i kibicowałam ich relacji, choć obydwoje często mnie wkurzali swoim zachowaniem. Na szczęście nie irytowali, irytacja to chyba najgorsze z możliwych odczuć w odniesieniu do głównego bohatera ;) 

Co do akcji - nie jest ona specjalnie wartka. Ot, mamy faceta, który uczy kobietę seksu, więc łatwo można się domyślić, na czym skupia się większość książki. Opisy tych sytuacji wyszły autorce całkiem dobrze, lecz gorzej sobie radziła w zwykłych codziennych sytuacjach, jak przykładowo wspomniana przeze nie wyżej pierwsza wizyta Stelli w domu Michaela. Raczej można się domyślić, w którą stronę zmierzy fabuła, nie znajdziemy tutaj niczego odkrywczego.

Autorka ma lekkie pióro, dobrze i szybko mi się ją czytało. W ogólnym rozrachunku "Więcej, niż pocałunek" mogę określić lekkim, niezobowiązującym czytadłem. Po pierwszych trzech rozdziałach spodziewałam się czegoś więcej po tej książce, szerszego przedstawienia zespołu Aspargera, niekonwencjonalnych rozwiązań fabularnych, a dostałam to, co w każdym romansie. Może gdyby nie ten cały szum, książkę odebrałabym znacznie lepiej? No ale tego się już nie dowiem.

Macie w planach tę książkę? Od dzisiaj można znaleźć ją w księgarniach. Dajcie znać, jak Wasze wrażenia po lekturze.



Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza S.A.

niedziela, 2 czerwca 2019

Jedyne takie miejsce - Klaudia Bianek

Jedyne takie miejsce - Klaudia Bianek






Tytuł: Jedyne takie miejsce
Autor: Klaudia Bianek
Wydawnictwo: We Need Ya
Premiera: 15 maja 2019 r.

Moja ocena: 10/10


Co mogę napisać o książce, która wywołała we mnie tyle emocji i wspomnień, że nie mogłam opanować płaczu przez dobre pół godziny po skończeniu książki (dobrze, że małżu ucinał sobie popołudniową drzemkę, bo nawet nie byłabym w stanie wyartykułować wówczas, co się dzieje), by następnego dnia chodzić z podpuchniętymi oczami? Czytałam wiele bardzo pozytywnych opinii o "Jedynym takim miejscu", więc spodziewałam się wzruszenia, ale nie tego, co faktycznie nastąpiło... W moim przypadku istotny jest fakt, że jedna z postaci tej książki przypomina bardzo bliską mi osobę, która odeszła 7 lat temu. I to ona, a właściwie wydarzenia z jej udziałem z ostatnich stron książki spowodowały, że odżyły we mnie wszystkie emocje, które ostatnio ucichły, a związane były z moim dziadkiem.

Zacznę jednak od fabuły. Jak na New Adult przystało, głównymi bohaterami są młodzi ludzie - w tym przypadku 18-letnia Lena i 20-letni Alan. Lena w wieku 16 lat urodziła syna Marcela, lecz nikomu nie wyjawiła, kto jest jego ojcem - nawet babci Teresie i żyjącemu po sąsiedzku panu Tadkowi, który był właściwie członkiem ich rodziny. Z kolei Alan jest wnukiem pana Tadeusza i przyjacielem z dzieciństwa Leny - 10 lat temu przestał przyjeżdżać na wakacje do dziadka na wieś - nie z własnej woli, lecz przez ojca. Teraz Alan znowu wraca na wieś - chłopak próbuje poradzić sobie z pewnymi wydarzeniami ze swojego życia, a wieś, w której spędzał wakacje w dzieciństwie, wydaje mu się najlepszym do tego miejscem. Przeżywa szok, gdy znowu widzi Lenę - nie tylko przez dwuletniego chłopca, uczepionego jej nogi... W naszych bohaterach odżywają dziecięce wspomnienia, lecz życie poszło do przodu i wiele się zmieniło. Lena i Alan muszą poradzić sobie ze swoimi uczuciami i zdecydować, co jest dla nich najlepsze. 

Autorka została obdarowana umiejętnością pięknego malowania słowem. Obrazy przez nią zmalowane są tak realne, że aż ma się wrażenie, że się przebywa z bohaterami na wsi. Prawdziwy popis swoich umiejętności Klaudia pokazała jednak przy opisywaniu uczuć i emocji, jakie odczuwają nasi bohaterowie. Czytając "Jedyne takie miejsce" miałam wrażenie, że jestem albo Leną, albo Alanem - to było tak rzeczywiste, że każdą emocję odczuwałam razem z nimi. Czułam gdzieś z tyłu głowy takie "mrowienie", zapowiedź zbliżających się wydarzeń, ale nie spodziewałam się, że autorka wplecie w wątek miłosny jeszcze inny wątek, tak bardzo mi bliski i tak bardzo emocjonalny.

Bohaterowie zostali wykreowani w bardzo naturalny sposób. Alan i Lena równie dobrze mogliby być naszymi sąsiadami. Obydwoje, pomimo młodego wieku, są już poharatani życiem i próbują wszystkiego, by nic znowu ich nie zraniło. Jest to oczywiście trudna droga, zwłaszcza, gdy serce i rozum nie chcą ze sobą współpracować. Autorka bardzo logicznie i konsekwentnie poprowadziła obie postacie, ma się wrażenie, że przyszło jej to niezwykle łatwo. 

A to, co przeżyłam na końcu, miało miejsce tylko przy jednej książce. Nie wiedziałam zupełnie, co ze sobą zrobić, wspomnienia wróciły, serce znowu zaczęło boleć, łzy nie chciały przestać płynąć. Klaudia zakończyła tę historię w jakże piękny, lecz jednocześnie bardzo bolesny dla mnie sposób. Pisząc te słowa mam zaszklone oczy  i znowu wszystko wraca. Nie znajdziecie w tej książce akcji pędzącej na łeb na szyję, zbijających z pantałyków zwrotów akcji, czy nie wiadomo jeszcze jakich wymyślnych trików. Nie. Ta książka to idealny przykład New Adult, które chwyta za serce i trzyma je w garści jeszcze przez długi czas. 

"Jedyne takie miejsce".

Jedyny taki debiut.

Sprawdźcie.

Szkoda, by ominęło Was coś tak wartościowego.