piątek, 29 czerwca 2018

Niedobry pasterz - Przemysław Borkowski (Zygmunt Rozłucki, tom II)

Niedobry pasterz - Przemysław Borkowski


Tytuł: Niedobry pasterz
Autor: Przemysław Borkowski
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria/cykl: Zygmunt Rozłucki, tom II
Premiera: 9 maja 2018 r.

Moja ocena: 7/10 (bardzo dobra)


Przyznam, że byłam zaintrygowana informacją, że członek jednego z najpopularniejszych kabaretów w Polsce pisze kryminały. Postanowiłam poznać drugie oblicze Przemysława Borkowskiego (a może pierwsze, kto wie?) i zapoznać się z :Niedobrym pasterzem", który 9 maja ukazał się nakładem wydawnictwa Czwarta Strona. Okazało się także, że ta książka jest drugim tomem z cyklu o Zygmuncie Rozłuckim, co wzbudziło moje obawy (nie znałam bowiem pierwszej części) jednak zapewniono mnie, że pozycje te można czytać niezależnie od siebie i że dobra książka po prostu się obroni.

I stwierdzam, że wydawnictwo miało rację - "Niedobry pasterz" zdecydowanie się obronił.

We wsi pod Olsztynem zostaje zamordowana 15-latka. O tyle jest to zbrodnia nietypowa, że na miejscu zbrodni kilka elementów do siebie zupełnie nie pasuje. Podejrzanymi są jej kolega, z którym wracała w nocy do domu z dyskoteki oraz miejscowy pijaczek - jednak odsuwają się oni w cień, bowiem do zbrodni przyznaje się... ksiądz. Dwa dni po odkryciu ciała dziewczyny do wsi przyjeżdża Zygmunt Rozłucki - psycholog, właśnie zatrudniony w olsztyńskim szpitalu, wracający na "stare śmieci" - w domu, którym właśnie wynajął, trzy miesiące wcześniej miały miejsce tragiczne wydarzenia z nim i pewną dziennikarką Karoliną w roli głównej. Jakaś siła go ciągnie do tego miejsca i nie potrafi początkowo zrozumieć, co powoduje, że chce zamieszkać w domu, w którym był trzymany jako zakładnik i w którym widział samobójczą śmierć porywacza. Przyjąć należy więc, że te wydarzenia miały miejsce w pierwszej części serii - autor bardzo sprawnie informuje czytelnika o tym, co miało miejsce kilka miesięcy temu, bez "wytykania" nieznajomości pierwszego tomu. Czytelnik domyśla się, że Rozłuckiego i Karolinę coś łączyło w przeszłości, albo przynajmniej, że Rozłucki by tego sobie życzył. Echem "Zakładnika" jest także postać komisarza Sądeckiego - prowadzącego ówcześnie śledztwo, jak również aktualnie próbującego rozwikłać zagadkę zamordowania nastolatki. Dowiadujemy się, że nasi bohaterowie, czyli Rozłucki i Karolina bardzo pomogli przy poprzednim śledztwie, zatem i teraz prosi ich o pomoc. Rozłucki jako psycholog ma świetną zdolność obserwacji i wyciągania odpowiednich wniosków, natomiast Karolina - dziennikarską intuicję i smykałkę. Bohaterom nie trzeba dwa razy powtarzać i z zapałem wdrażają się w życie tutejszej społeczności...

Życie na tej wsi jest specyficzne. Albo nie - jest po prostu życiem na wsi. Rozłucki, jako psycholog, rozumie, jakie mechanizmy tutaj żądzą i wmawiając sobie, że to dla dobra śledztwa, coraz bardziej zatraca się w alkoholowym nałogu. Autor świetnie ukazuje sposób myślenia człowieka uzależnionego - a tutaj mamy jeszcze do czynienia z osobą, która zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę. Do tego dochodzą kwestie kompleksów, związanych z jego relacją z Karoliną, problemy z przeszłością (samobójcza śmierć ojca i siostry) i otrzymujemy człowieka z naprawdę silną depresją... Autor daje czytelnikom bohatera z krwi i kości, bardzo realnego i niewydumanego, charakterystycznego, bez cienia mdłości, jeśli wiecie, o co mi chodzi. Z kolei Karolina... No działała mi dziewczyna na nerwy swoim zachowaniem, a zwłaszcza swoim stosunkiem do Rozłuckiego. Domyślam się, że to był celowy zabieg autora, bowiem i ta bohaterka jest "jakaś", ma swoje za uszami i jest bardzo rzeczywista. Do tego mamy Sądeckiego, księdza, Robercika, matkę zamordowanej dziewczyny... cały arsenał naprawdę dobrze i ciekawie zbudowanych postaci, niejednowymiarowych. Niezwykle interesująca jest postać księdza - zarówno pod kątem psychologicznym, jak i charakterologicznym.

Autorowi nie sposób zarzucić braku spostrzegawczości i złego researchu - jestem pod ogromnym wrażeniem pieczołowitości, z jaką zbudował nie tylko postacie, ale również fabułę "Niedobrego pasterza". Książka zawiera mnóstwo przemyśleć i spostrzeżeń Rozłuckiego, jednak w żadnej mierze nie powoduje to, że jest ona nudna i mdła, a wręcz przeciwnie. Autor idealnie wyważył ilość opisów i  akcji - tak, by czytelnik mógł poznać i zrozumieć mechanizmy zachodzących w książce wydarzeń, jak i motywacje jej bohaterów, a zarazem nie oderwać się od lektury. I co najważniejsze - zrobił to po prostu w logiczny sposób, co mogło nie być takie oczywiste. Najgorsze, co można zaserwować czytelnikowi, to właśnie brak logiki w opisywanych wydarzeniach, czy postępowaniu bohaterów. Widać, że Przemysław Borkowski bardzo się postarał i ze szczegółowością godną podziwu wykreował historię, która wciąga do ostatniej przeczytanej kartki. 

"Niedobry pasterz" kończy się w taki sposób, że... autor musi, po prostu musi jak najszybciej wydać kolejny tom. Nie spodziewałam się aż tak dobrej lektury i będę wyczekiwać z niecierpliwością kolejnej części serii o Zygmuncie Rozłuckim. 

Znacie twórczość Przemysława Borkowskiego? Jeśli nie, to mam nadzieję że udało mi się Was zachęcić przynajmniej po "Niedobrego pasterza" :)




Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.


czwartek, 21 czerwca 2018

Kopia doskonała - Małgorzata Rogala (Celina Stefańska, tom I)

Kopia doskonała - Małgorzata Rogala


Tytuł: Kopia doskonała
Autor: Małgorzata Rogala
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria/cykl: Celina Stefańska, tom I
Premiera: 23 maja 2018 r.

Moja ocena: 7/10 (bardzo dobra)


"Kopia doskonała" to moja pierwsza przygoda z twórczością Małgorzaty Rogali i z przykrością stwierdzam, że jestem gamoniem, że nie zapoznałam się z nią wcześniej. Nazwisko autorki wpisuję na swoją listę obowiązkowych polskich autorów - obok Alka Rogozińskiego, Niny Reichter, Pauliny Świst i Joanny Opiat-Bojarskiej i solennie obiecuję, że każda nowa książka spod jej pióra będzie miała u mnie pierwszeństwo w kolejce do przeczytania (obok wcześniej wymienionych ;)). Na pewno o kimś z tej listy zapomniałam... ale to tylko tak na marginesie...

Celina Stefańska to główna bohaterska nowego cyklu Małgorzaty Rogali - kobieta (chyba w okolicach trzydziestki -  niech mnie ktoś ewentualnie poprawi) po traumatycznych przejściach, szukająca bezpiecznej przystani, wykonując zawód detektywa sklepowego, zmagająca się w wieloma lękami i nie próbująca nawet ich zwalczać. Zrobiła licencję detektywa, lecz wspomniane lęki blokują dziewczynę przed rozwojem nie tylko zawodowym, ale i osobistym. Pewien splot wydarzeń powoduje, że traci pracę detektywa sklepowego i musi znaleźć inny sposób zarabiania na życie - przyjaciółka (notabene pisarka) namawia ją na postawienie wszystko na jedną kartę i otworzenie agencji detektywistycznej.

Dominika Wojtowicz przebywa w Lyonie - dostała świetnie płatne zlecenie wykonania kopii obrazu dla ekscentrycznego bogacza. Wyobraźcie sobie jej zdziwienie, gdy okazuje się, że oryginał obrazu, który malowała, zostaje skradziony, a w gazetach pojawia się jej portret pamięciowy... A na dodatek okazuje się, że jej znajomy, który załatwił to zlecenie, nie jest wcale taki dobroduszny, jak się wcześniej wydawał. Dominika musi się ratować, a następnie postanawia się ukryć, gdyż powrót do Polski jest niemożliwy - wysyła zaszyfrowaną wiadomość do babci i czeka.

Babcia Józefina to kolejna postać, która ma kluczowe znaczenie w tej książce, bo to ona zleca Celinie odnalezienie wnuczki i łączy oba powyższe wątki. Jest to krzepka staruszka, na bakier z nowinkami technologicznymi, opiekująca się wnuczką, której rodzice na stałe osiedlili się w Australii, więc nic dziwnego, że Dominika wysłała wiadomość właśnie jej. Celina rusza Dominice na ratunek, wraz z przyjaciółką zaginionej - Mileną. Celina musi stawić czoło własnym lękom i nie zawieść rodziny, która na nią liczy. 

Jednocześnie poznajemy historię także z perspektywy Xaviera - nie wiadomo, kim on jest w naszej układance. Mężczyzna depcze Celinie i Milenie po piętach i czytelnik, póki nie wyjaśni się jego rola, musi sam spróbować zdecydować, po czyjej jest stronie i z jakimi wydarzeniami tak naprawdę jest związany. 

Narracja poprowadzona jest kilkutorowo i czytelnik ma możliwość poznania kilku punktów jej widzenia, przez co zdaje sobie sprawę z przebiegu wydarzeń i szybciej przewraca kartki, by poznać ich zakończenie, a także kibicuje bohaterom w ich wysiłkach. Styl pisania autorki jest niewątpliwym atutem książki - czyta się ją lekko i bez zacinania się i bez problemów w zrozumieniu ciągu przyczynowo-skutkowego wydarzeń. Wszystko jest logiczne i racjonalne, a czytelnik po zakończeniu lektury nie pozostaje zdezorientowany i z wielkim znakiem zapytania w głowie. 

Bohaterowie są bardzo wyraziści i każdego charakteryzują inne cechy - nie są oni bezpodmiotowi i jednowymiarowi, co niestety często się zdarza i ciężko jest odróżnić jedną postać od drugiej. Jedne zyskały moją sympatię - jak babcia Józefina, przyjaciółka Celiny - Szyszka i przystojny Xavier (mam nadzieję, że jego postać pojawi się częściej w kolejnych tomach ;)), a inne nie - jak matka Dominiki i jej przyjaciółka - Milena. Ogromny plus dla autorki za to, że potrafiła w taki sposób wykreować bohaterów, że potrafią wzbudzać w czytelnikach emocje, a czasem odczucia te są obojętne (jak w moim przypadku do Fabisiaka). 

Co więcej - książka porusza wiele wątków, a odnalezienie Dominiki nie wydaje się właściwie wcale być tym głównym. Dla mnie na pierwszy plan wysuwa się Celina i jej historia i podejrzewam, że właśnie taki cel miała autorka - w końcu "Kopia doskonała" jest pierwszą częścią cyklu, zatem to Celina będzie grała pierwsze skrzypce, więc rozbudowanie jej postaci w pierwszym tomie było niezwykle ważnym zadaniem i zakończonym sukcesem. Autorka bardzo skrupulatnie, szczegółowo i w sposób przemyślany zbudowała jej postać i historię - mam nadzieję, że Małgorzata Rogala utrzyma w kolejnych tomach narzucony w "Kopii doskonałej" poziom.

Książka jest świetna, a jej ocena wynika tylko z tego, że przeczytana ostatnio przeze mnie "Nie ufaj nikomu" ustawiła wysoko poprzeczkę czytanym przeze mnie kryminałom, a nie chcę rozgraniczać tego, co czytam, na polskie i zagraniczne, bo nie uważam, by polska literatura w jakikolwiek sposób odbiegała od zagranicznej. Bardzo się cieszę, że mogłam zapoznać się z twórczością Małgorzaty Rogali i ogromnie żałuję, że zrobiłam to dopiero teraz. Niecierpliwie czekam na poznanie dalszych losów Celiny Stefańskiej i autorko - baaaaaardzo proszę o więcej Xaviera! :)

A i zupełnie bym zapomniała! Te opisy Francji... Majstersztyk. Aż chce się tam natychmiast znaleźć ;)

Znacie tę pozycję? A twórczość autorki? Dajcie znać w komentarzach ;)



Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


środa, 20 czerwca 2018

Nie ufaj nikomu - Kathryn Croft

Nie ufaj nikomu - Kathryn Croft


Tytuł: Nie ufaj nikomu
Tytuł oryginalny: Silent lies
Autor: Kathryn Croft
Wydawnictwo: Burda Książki
Premiera: 18 kwietnia 2018 r.

Moja ocena: 8/10 (rewelacyjna)


Są książki, które wsysają czytelnika niczym druga rzeczywistość w "Stranger things" i z których lektury nie sposób jest się uwolnić. Do takich zaliczam właśnie "Nie ufaj nikomu" od Burda Książki, która została napisana w TAKI sposób, że książki po prostu nie da się odłożyć. A zakończenie - jak dla mnie wręcz miażdży i jest ukoronowaniem świetnej pracy autorki.

Zacznijmy jednak od początku. Mia jest psychologiem, ma kilkuletnią córkę Freyę i próbuje się pozbierać po samobójczej śmierci męża sprzed pięciu lat. Męża, którego społeczeństwo oskarżyło o popełnienie zbrodni, choć nie było na tę okoliczność żadnych dowodów. Mia układa sobie życie z Willem, który zna jej przeszłość, ale kobieta nie umie zaufać mężczyźnie - wydarzenia sprzed lat wciąż nie dają o sobie zapomnieć. Nie dość bowiem, że Zach (jej mąż) został oskarżony o popełnienie wspomnianej zbrodni, to jeszcze o romans z własną studentką, a Mia ciągle ponosi tego konsekwencje - w przeszłości była wytykana palcami i obmawiana za plecami. Próbuje jednak odciąć się od przeszłości grubą kreską i wydaje się, że idzie jej to całkiem nieźle - do momentu, w którym jedna z pacjentek (Alison) twierdzi, że Zach nie popełnił samobójstwa...

Informacja ta nie daje Mii spokoju. Z jednej strony chce o wszystkim zapomnieć, poukładać sobie życie, ale z drugiej - musi znaleźć odpowiedzi na wiele pytań. Bije się z myślami, by ostatecznie (w tajemnicy przed Willem) rozwiązać tajemnicę, jaka została zawarta w słowach Alison. Znacznym utrudnieniem może okazać się fakt, że pacjentka Mii zdaje się nie odróżniać rzeczywistości od fantazji i Mia nie do końca wie, co z tego, co mówi Alison, jest prawdą, a co tylko jej wyobrażeniem...

Fabuła została poprowadzona kilkutorowo. Z jednej strony czytelnik poznaje aktualne wydarzenia, które opisałam Wam powyżej, a z drugiej - mamy retrospekcję i wracamy do tych sprzed śmierci Zacha. Narratorkami są Mia i Josie - studentka, z którą Zach miał rzekomo romans. W obu rzeczywistościach przewija się postać Alison - aktualnej pacjentki Mii, która chce, by ta odkryła prawdę. Ale jaką prawdę? Prawd może być bowiem kilka, a Alison - przypomnijmy - jest osobą chorą psychicznie, która jednak wie, co się stało kilka lat temu... Tylko - kto może uwierzyć takiej osobie?... I co z tego, co sugeruje, faktycznie jest prawdą?...

Sposób poprowadzenia historii jest GENIALNY. Po zakończeniu książki czytelnik zdaje sobie sprawę, w jak fenomenalny sposób autorka ją napisała i sugerowała (bądź nie) różne kluczowe kwestie. Czytelnik musi także sam spróbować zdecydować, czemu dać wiarę, gdyż otrzymujemy tutaj często sprzeczny odbiór teoretycznie tych samych kwestii, w zależności od zaprezentowanej perspektywy, a w niektórych momentach możemy poczuć się naprawdę mocno zdezorientowani. Powyższe świadczy o wysokim poziomie pisarstwa autorki, jeśli wiecie, o czym mówię. Kathryn Croft umie posługiwać się słowem i robi to po prostu świetnie - wyraża się to nie tylko w sposobie poprowadzenia historii, ale także w tym, w jaki sposób wykreowała swoich bohaterów. Są oni wyraziści, logiczni (choć Alison na swój sposób, co dociera do czytelnika już po lekturze) i po prostu z krwi i kości. Nie ma tutaj miejsca na jakąkolwiek sztuczność, wszelkie odruchy są na miarę wydarzeń, jakich dotyczą. Kathryn Croft wykonała po prostu kawał dobrej roboty, a książka jest dopracowana w najmniejszym szczególe. Coś, co na początku wydawało mi się zupełnie irracjonalne, później okazało się baaaaaardzo racjonalne - autorka zagrała mi na nosie... ;)

"Nie ufaj nikomu" jest książką, którą będę polecać wszystkim - jestem zdania, że także wymagający fan thrillerów doceni kunszt, z jakim została napisana ta powieść. Autorka stawia wiele znaków zapytania, a odpowiedzi zupełnie nie są oczywiste i gdy już wydaje nam się, że rozszyfrowaliśmy całą tę historię, dostajemy pstryczka w nos. I to dopiero zakończenie książki pozwala otworzyć oczy na wiele kwestii, poruszonych w "Nie ufaj nikomu" i dostrzec, że autorka nie stawiała w książce kategorycznych tez, lecz subtelnie wprowadzała czytelnika w błąd ;)

Znacie "Nie ufaj nikomu"? A może inne książki autorki? Co sądzicie o jej twórczości? Dajcie znać w komentarzach :)


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Burda Książki.


niedziela, 10 czerwca 2018

Umwelt - Przemysław Żarski

Umwelt - Przemysław Żarski


Tytuł: Umwelt
Autor: Przemysław Żarski
Wydawnictwo: Akurat
Premiera: 21 marca 2018 r.

Moja ocena: 5/10 (przeciętna)


Bardzo lubię sięgać po debiuty. Uwielbiam obserwować, jak nieznana osoba staje się powoli kimś, na kogo książki czytelnicy zaczynają wyczekiwać, sprawdzać, czy utrzymuje poziom (jeśli autor zaczął z grubej rury), czy rozwija się i poprawia warsztat, czy jego książki podobają mi się tak samo. W przypadku "Umweltu" z mojej perspektywy ciężko mówić o genialnym starcie, bo o ile książka miała potencjał, o tyle sposób zakończenia historii oraz styl autora spowodowały, że ostatecznie ocena uplasowała się pośrodku mojej skali.

Zacznijmy może od tego, że "Umwelt" jest kryminałem. W parku zostaje znalezione ciało młodej dziewczyny - niewątpliwie została ona zamordowana, a zabójca zostawił przy dziewczynie intrygującą "pamiątkę" - motyla. Policja oczywiście wszczyna śledztwo, a sprawą zajmuje się doświadczony policjant - Adam Berger, z którego perspektywy prowadzona jest częściowo narracja (trzecioosobowa). Inną, z której poznajemy historię, jest perspektywa Tomasza Witkowskiego - młodego lekarza, który zdaje się mieć problemy psychiczne - nawiedzają go różne wizje, nie wie, czy są snem, czy jawą i - tak naprawdę - kim jest on sam. Z upływem kartek dowiadujemy się nieco więcej na temat naszych głównych bohaterów, jednak informacje te są dawkowane powoli, tak, by zaintrygować czytelnika i przywiązać do poznawanej historii.

Sprawca morderstwa dziewczyny działa bardzo ostrożnie - śledztwo nie idzie w żadnym kierunku aż do momentu, w którym policja znajduje kolejne dwa ciała z podobną "pamiątką" - motylem. Berger współpracuje ze specjalistą w zakresie tych zwierząt i próbuje znaleźć wspólny mianownik pomiędzy tymi zabójstwami - wydaje się, że ofiar nic absolutnie ze sobą nie łączy. Jednak czytelnik jest zmyślny i podejrzewa, że kluczowym elementem tej układanki jest postać Tomasza Witkowskiego, którego narracja jest naprawdę niepokojąca i sieje zamęt. Kartka po kartce, krok po kroku autor odkrywa przed nami karty wykreowanej przez siebie rzeczywistości i doprowadza do zaskakującego finału.

Czytacie sobie powyższe słowa i pewnie myślicie - skoro tak wszystko całkiem okej jest, to co poszło nie tak? Przede wszystkim - autor czasem przesadza z porównaniami. Bywają tak poetyckie, że człowiek musi jedno zdanie przeczytać kilka razy,  by zrozumieć, o co chodzi. Dla przykładu: Portret psychologiczny przypomina mapę skarbów na czaszce pirata: niby coś jest na rzeczy, jednak zawsze brakuje którejś części układanki. Autor ma również i trafne spostrzeżenia (jak: Berger mógł się założyć, że gałki oczne olbrzyma rozrzuca hulający pod kopułą przeciąg albo Na przeciwległym pasie utworzył się korek. Nikt nie trąbił, nikt nie bluzgał, każdy snuł się w ogonie codzienności, usiłując odwlec to, co nieuniknione), jednak nagromadzenie podobnych, jak podany przykład, powoduje, że książkę po prostu się ciężko czyta. Podobny efekt daje pominięcie przy dialogach, kto akurat wypowiada daną kwestię - często brak było wskazania podmiotu i czytam sobie książkę myśląc, że zdania wymieniają Berger i Sadowski (inny policjant), po czym okazuje się, że w międzyczasie Berger wypowiedział dwie kwestie, ale nie zostało to zaznaczone, a nie wynikało także z tekstu. Autor posługuje się także często dość niezrozumiałymi i nieadekwatnymi w kontekście sformułowaniami typu: Wyjął złożony w kostkę wydruk i rozciągnął go w harmonijkę; Komunikacja ograniczała się do kilkunastu połączeń, nie mieli kłopotu z ich odkodowaniem; Spod otwartych powiek przebijały białka oczu (...). Czasem zdarzają się też wpadki logiczne, jak: Twarze rozlewały się w mlecznej poświacie. Ich świdrujący wzrok przeszywał mu kości. Moim skromnym zdaniem kryminał wcale nie musi być taki poetycki, a tego typu styl zarezerwowany jest jednak dla literatury obyczajowej, czy romansów. Autor bardzo się postarał i to widać, jednak często te starania przynosiły odwrotny rezultat, bo zamiast płynąć przez lekturę, to czytelnik zacinał się czy zwykłych opisach, zamiast skupić się na istocie, czyli rozwikłaniu zagadki.

Odnośnie do tego ostatniego - ja wiem, że Berger jest sprytny, że łatwo kojarzy i łączy fakty, ale niestety wiele szczegółów dla czytelnika może nie być aż tak oczywistych. Zabrakło mi swoistego wyjaśnienia zagadki - w książce została ona rozwiązana, w nie do końca klarowny jednak sposób - i kartki się skończyły, tak o. Niby wiem, o co chodzi, niby połączyłam jedno z drugim, ale nie znalazłam jasnego potwierdzenia moich teorii, a niektóre wątki zostały niedopowiedziane, a zasugerowane (w jednym momencie odniosłam wrażenie, że to Berger jest źródłem i celem spaczeń zabójcy). 

Podsumowując - sam pomysł na fabułę i taką narrację uważam za trafiony, jednak z realizacją poszło już troszkę gorzej w moim odczuciu. Nie zmienia to faktu, że sięgnę w przyszłości po książki autora (jeśli zdecyduje się coś wydać), żeby sprawdzić, jak mu dalej idzie pisanie ;) Bo o ile można wpaść na najwspanialszy pomysł świata, to przy nie najlepszym jego podaniu, całość nie może prezentować się bardzo dobrze. Zdaje się, że autor ma dystans do swojej twórczości, więc mam nadzieję, że po męsku przyjmie to, co tutaj napisałam :)

Znacie "Umwelt" Przemysława Żarskiego? Dajcie znać, jakie są Wasze odczucia po lekturze :)



Za książkę dziękuję Wydawnictwu Akurat.


czwartek, 7 czerwca 2018

Korpożycie świnki morskiej - Paulien Cornelisse

Korpożycie świnki morskiej - Paulien Cornelisse


Tytuł: Korpożycie świnki morskiej
Tytuł oryginału: De verwarde cavia
Autor: Paulien Cornelisse
Wydawnictwo: Muza
Premiera: 14 marca 2018 r.

Moja ocena: 5/10 (przeciętna)

Mam ogromny problem z tą książką. Z jednej strony - oczekiwałam tego rozbawienia, które dotknęło podobnoż całą Holandię, a z drugiej - dostałam inteligentny humor z jednoczesnym spostrzeżeniem, że ta książka jest tak właściwie... o niczym. A przyznam, że gdy usłyszałam, że główną bohaterką jest świnka morska, liczyłam naprawdę na ciekawą lekturę.

Cavia pracuje w korporacji (jak łatwo się domyślić po tytule), w dziale Komunikacji, lecz tak naprawdę nie wiadomo, co to za korporacja, ani czym zajmuje się główna bohaterka. Jedyne, czego się właściwie dowiadujemy o jej pracy, to to, że wiecznie przygotowuje newsletter, sprawdza pocztę i porządkuje swoją przestrzeń osobistą. I robi to oczywiście z ogromnym zaangażowaniem. Jak ktoś widzi (lub może zobaczyć). Fabuła opisuje jej życie, obejmujące pracę w korporacji i... pracę w korporacji. Nie znajdziecie tutaj jakichś nagłych zwrotów akcji, a o wypiekach na twarzy możecie zapomnieć. No, chyba że korporacja budzi w Was skrajne emocje, to wtedy lektura gwarantuje Wam niezapomniane wrażenia. 

"Korpożycie świnki morskiej" przedstawia pracę w korporacji według utartych schematów, jednak nie sposób odmówić autorce, że jest bardzo spostrzegawcza i świetnie przedstawia w tej książce relacje międzyludzkie (czy tam międzyświnkowe..... eeeee międzyludzkoświnkowe... no nieważne). Nie zmienia to jednak faktu, że ta książka jest po prostu nudna. Można powiedzieć, że "przeleciałam" ją bez większego zaangażowania - została podzielna ka krótkie rozdzialiki (naprawdę,  czasem obejmowały kartkę), bez jakiejś większej puenty. Myślałam, że jakoś bardziej zostanie rozwinięty wątek pracującej świnki morskiej (wiecie - jak to się stało, że zwierzę pracuje z ludźmi - myśli, rozmawia - ale nie jako towarzysz - jak psy w dogoterapii - ale na równi z człowiekiem), ale nie - czytelnik po prostu musi przyjąć, że Cavia jest świnką morską, czasem uskarżającą się na mokre futro (po deszczu), lecz generalnie posiadającą wszystkie ludzkie cechy. Nim się obejrzałam, przewróciłam ostatnią kartkę i nie będę ukrywać - z ulgą. Nie można jednak odmówić autorce, że przy ukazywaniu relacji międzyludzkich wykazała się dużym poczuciem inteligentnego humoru.

Na plus zaliczyć także należy styl pisania autorki. Książkę czyta się lekko, jest spójna i logiczna (na ile logiczne może być zrobienie ze świnki morskiej głównej bohaterki ;)). 

Nie wiem nawet, co mogłabym Wam więcej napisać o tej pozycji. Ciężko pisze się o książce, która nie wywołała praktycznie jakichkolwiek emocji...

A może komuś z Was ta książka się spodobała? Dajcie znać, chętnie poczytam Wasze opinie o tej pozycji :)


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza.


wtorek, 5 czerwca 2018

[PRZEDPREMIEROWO] Podejrzany - Paulina Świst

Podejrzany - Paulina Świst


Tytuł: Podejrzany
Autor: Paulina Świst
Wydawnictwo: Akurat
Data premiery: 6 czerwca 2018 r.

Moja ocena: 8/10 (rewelacyjna)

Prokurator - klik
Komisarz - klik

Paulina Świst nie próżnuje i oto mamy niemalże 7 miesięcy po "Komisarzu" kolejną książkę, osadzoną w "gliwickim uniwersum" tej autorki, skrywającej się pod pseudonimem. Piszę o uniwersum, ponieważ w "Podejrzanym" Paulina Świst wzięła w obroty młodszego brata Radka Wyrwy (znanego już z poprzednich części, szczególnie z "Komisarza") - Daniela Wyrwę oraz siostrę Zimnego - Marię Zimnicką. W tej książce pojawiają się także znani i lubiani bohaterowie z "Prokuratora" oraz "Komisarza", co jest jednym z moich ulubionych zabiegów, jakie stosują autorzy - ja lubię wiedzieć, co dalej z losami postaci, z którymi zdążyłam się zżyć przez kilkaset stron, a i przyznajmy - czytelnicy chętnie(j) sięgają po książki, w których znajdują się już znane im pierwiastki, choćby były tylko epizodyczne ;)

Tym razem fabuła książki dzieje się na przestrzeni kilku lat. "Podejrzany" został podzielony na części - czytelnik poznaje historię "teraz" i "wcześniej". Narracja została tak poprowadzona, że dopiero po czasie dowiadujemy się, jakie okoliczności doprowadziły do "teraz" a i zarówno "wcześniej", jak i "teraz" są dość gwałtowne i odbijające piętno na głównych bohaterach. Tak przedstawiona fabuła to nowość w stylu pisania autorki - w poprzednich częściach narracja prowadzona była po prostu z punktu widzenia dwóch głównych bohaterów, teraz do tego równania Paulina Świst dodała czas i przyznać muszę, że wyszło jej to na dobre (i książce i autorce ;)) - czytelnik jeszcze bardziej niecierpliwie przewraca kartki, by dowiedzieć się więcej szczegółów z życia głównych bohaterów. To jest główny plus i minus "Podejrzanego" - tak wciąga, że nie można się oderwać od lektury, przez co czas spędzony przy książce jest po prostu zbyt krótki.



Wracając jednak do bohaterów - biorąc pod uwagę, że jest nim rodzeństwo Zimnego i Wyrwy, kwestią czasu było, aż się spotkają. Odbyło się to w dość osobliwych okolicznościach - Maryśka (zwana też Ryśkiem) po imprezie tematycznej ("Kurwy i księża" bodajże, a trzeba nadmienić, że zaczyna właśnie aplikację adwokacką) została poproszona przez brata o odbiór z imprezy w hotelu (no, chyba był to jakiś hotel). Dziewczyna (wcale nie przebrana za księdza) spełnia jego prośbę i w holu spotyka kilku rubasznych (że tak to ujmę) młodzieńców, a z opresji wybawia ją Daniel (zwany potocznie Siwym) - kilka (chyba dziesięć) lat od niej starszy żołnierz u schyłku służby, któremu nieobca jest też szara strefa i używki. Spotkanie to zaowocowało (dosłownie) głębszą znajomością, pomimo ostrzeżeń ze strony Zimnego i Wyrwy. Po tym wprowadzeniu hop - jesteśmy trzy lata później, w domu Maryśki i jej męża Kamila, wychowującego dziecko Daniela. Mężczyźni (jak trudno się domyślić) się nie znoszą, a Maryśka nie jest szczęśliwa w małżeństwie. Wszystko idzie nie tak, no - prawie, bo przynajmniej Maria ma pracę w kancelarii Kingi. I uwierzcie mi - to, co Wam tutaj napisałam, to nie jest żaden spoiler, bo to dopiero początek książki Wokół Daniela i Marii zaczynają dziać się nieprzyjemne sytuacje, a w grę może wchodzić życie ich dziecka. Nie wiadomo, czy celem działań czarnego charakteru jest Daniel, czy Maria, lecz jedno jest pewne - muszą współpracować. A współpraca dwóch rogatych dusz, nawet przy bardzo niesprzyjających okolicznościach, może przynieść różne efekty...

Paulina Świst chyba już znana jest z tego, że kreuje bardzo wyrazistych i nietuzinkowych bohaterów. Charakterne baby i łamiący serca faceci zdecydowanie jej wychodzą i mam wrażenie, że autorce przychodzi to bardzo naturalnie ;) "Podejrzany" także zawiera taki duet, a przyznać trzeba, że książkę bardzo dobrze się czyta nie tylko, gdy fabuła nie potrafi znudzić, ale także i bohaterowie. Autorka świetnie buduje dialogi swoich bohaterów, nie popadając w przesadyzm w żadną stronę (nie bywają ani zbyt kąśliwe, ani zbyt ckliwe). Już nie jeden raz pisałam o realizmie w książkach Pauliny Świst pod tym kątem i tutaj także podtrzymuję tę opinię - język (i użycie wulgaryzmów) są adekwatne do okoliczności i bardzo życiowe. Bohaterowie przypadli mi do gustu, podobnie jak we wcześniejszych książkach, i choć Siwy (Daniel) także jest łamaczem serc, pozostanę raczej wierna dojrzałemu Zimnemu ;) 

Przy "Podejrzanym" nie sposób się nudzić - autorka uatrakcyjnia lekturę niemal co kilka kartek zwrotami akcji - powracają demony z przeszłości Siwego, ale pojawiają się także nowe... Ale czyje? Autorka trzyma czytelnika w napięciu niemal do ostatniej strony i gdy już wydaje się, że zagadka została rozwikłana - dochodzą kolejne elementy układanki. Choć przyznam, że domyślałam się, co to za element (brawo ja :D). Autorka wymyśliła ciekawą historię, chyba bardziej skomplikowaną, niż w "Prokuratorze", czy "Komisarzu", także "kryminalnie" również narzekać nie mogę ;) 

Co do obietnic z okładki - wszystko się zgadza, oprócz ostrego seksu. No nie ma go za wiele w tej książce (autorce zarzucano przy okazji poprzednich części greyowatość, może stąd to ograniczenie scen łóżkowych?). Nie zmienia to jednak faktu, że świetnie spędziłam czas przy lekturze "Podejrzanego". Ta książka to idealna propozycja na zapomnienie o codzienności oraz odstresowanie się po pełnym napięcia i nerwów dniu w pracy. Polecałam książki autorki i polecać będę - uważam, że jest po prostu dobra w tym, co pisze, a że niektórym taki gatunek po prostu może nie przypaść do gustu - to już inna sprawa. 

Podsumowując - znowu wystawiam Świstowi wysoką ocenę. Czy to się kiedyś zmieni? Mam nadzieję autorko, że nie ;)

Czytaliście poprzednie książki Pauliny Świst? Co sądzicie o jej twórczości? Dajcie znać w komentarzach ;)



Za książkę dziękuję Wydawnictwu Akurat.