Behawiorysta - Remigiusz Mróz
Tytuł: Behawiorysta
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Filia
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Filia
Data premiery: 26 października 2016 r.
Moja ocena: 7/10 (bardzo dobra)
"Behawiorysta" to
kolejna książka autorstwa Remigiusza Mroza, obok pozycji z serii o Chyłce, po którą
sięgnęłam. Przyznam, że właściwie byłam pewna dobrej lektury i miło spędzonego
czasu, choć słowo "miło" chyba nie jest zbyt adekwatne w odniesieniu
do fabuły książki. Jakkolwiek by tego nie ująć - po mojej przygodzie z Chyłką
(choć "Immunitet" jeszcze przede mną) nabrałam przekonania, że Mróz
jest lekiem na nudę i gwarancją braku ewentualnego rozczarowania. Jak było tym
razem? Moja ocena zdradza już kierunek, w jakim będzie szła niniejsza opinia,
jednak nie obyło się bez kilku zgrzytów i jednego dużego znaku zapytania w
mojej głowie, którego kiedyś - być może - pozbędzie mnie autor.
Remigiusz Mróz kreuje dość
wyrazistych bohaterów, nie inaczej było w przypadku Gerarda Edlinga -
czterdziestokilkulatka, byłego prokuratora, którego "wywalono" z
prokuratury po "sprawie z dziewczyną" i który spalił za sobą mosty
właściwie w całym lokalnym policyjno-prokuratorskim światku. Z żoną i synem tak
naprawdę nic go już nie łączy, chyba jedynie wspólny dach i nazwisko. Pozostaje
niemalże bezrobotnym - niemalże, bo wykłada na jednej z opolskich uczelni
(notabene niezbyt poważanej, ale to już wiem "ze słyszenia"). Edling
jest specjalistą w dziedzinie kinezy - w potocznym rozumieniu zajmuje się po
prostu odczytywaniem sygnałów, jakie daje ludzki organizm, interpretowaniem ich
i wyciąganiem wniosków. Na tej podstawie jest w stanie stworzyć portret
psychologiczny człowieka, bez zastosowania jakiejkolwiek komunikacji werbalnej.
Przeszłość Gerarda owiana została tajemnicą, która wychodzi na jaw na ostatnich
kartach książki, kiedy czytelnik zdąży już zapomnieć o "sprawie z
dziewczyną" i o tym, że był niezmiernie ciekaw, co takiego przeskrobał
Edling, że jest personą non grata w opolskiej prokuraturze.
Kolejną postacią jest Beata
Drejer - prokurator prokuratury rejonowej, była podwładna Edlinga, której
Gerard przekazał wiele swojej wiedzy w zakresie kinezy i nauczył odczytywać
sygnały wysyłane przez drugiego człowieka. Mimo że Beata i Gerard nie mają już
ze sobą praktycznie kontaktu, kiedyś byli ze sobą blisko, na tyle blisko, jak
można być, prowadząc wspólne sprawy. Możliwe, że Edling chciałby czegoś więcej,
ale Beata miała partnera i nic nie wskazywało, aby była nieszczęśliwa w
związku.
No i mamy Opole. Moje miasto. Nie
rodzinne, ale tutaj studiowałam, teraz kończę aplikację i pracuję, tutaj
koncentruje się aktualnie mój ośrodek życiowy. Uwielbiam to miasto, mimo że od
kilku dni jest ponuro, a aktualnie deszcz bębni o parapet, a po powrocie ze
spaceru z psem ma on tak ubłocone łapki, że kończy się ich myciem w wannie. I
właśnie dlatego, że znam to miasto (mieszkam tu już osiem lat), nie były mi
obce opisywane przez Mroza miejsca (nawet prokuratura na Reymonta, choć po
lekturze "Behawiorysty" wnioskuję, że autor raczej nie był w środku
budynku :) Nie ma to oczywiście najmniejszego znaczenia, ale człowiek
mimowolnie porównuje to, o czym czyta, ze swoją wiedzą na temat danej rzeczy).
Cieszę się, że wreszcie akcja książki wydanej przez polskiego pisarza nie
dzieje się w Warszawie, no bo ileż można? Miasto, jak każde inne duże miasto w
Polsce, z tą jedyną różnicą, że jest stolicą naszego kraju i najprawdopodobniej
człowiek ma tam więcej "możliwości" (jakichkolwiek), niż we Wrocławiu
czy Poznaniu, o Opolu nawet nie wspominając.
Wracając do książki, bo znacznie
odbiegłam od tematu - fabuła zaczyna się w momencie, gdy Edling dowiaduje się z
telewizji, że w jednym z opolskich przedszkoli jakiś szaleniec wziął
uczęszczające do niego dzieci i pracujące przedszkolanki za zakładników.
Kwestią czasu pozostaje, jak dostaje telefon od swojej byłej podopiecznej z
prośbą o wsparcie, mimo jej świadomości statusu Gerarda w opolskiej
prokuraturze. Ta niechęć przewija się przez całą książkę, w mniejszym, bądź
większym zakresie, jednak pozostaje to bez wpływu na to, że Edling ostatecznie
tej pomocy niejednokrotnie udziela. Kompozytor, bo tak został nazwany szaleniec
przez media, właściwie dyryguje społeczeństwem - pozwala mu zadecydować, czy
chce, by zostało uratowane życie jednego z dzieci, czy jednej z przedszkolanek.
Uruchamia serwis, na którym odbiorca może oddać swój głos, by później wykonać
wolę ludu. Tak tak, dobrze przeczytaliście - wykonać. "Behawiorysta"
wręcz spływa krwią i okrucieństwem, a sytuacja w przedszkolu to dopiero
początek.
Tyle z fabuły mogę Wam zdradzić,
by już albo Was zachęcić, albo zniechęcić do sięgnięcia po tę książkę (nie
każdy dobrze ją zniesie). Można stwierdzić, że Mróz zaczął "z grubej
rury", ale akcja właściwie nigdy nie zwalnia tempa. "Behawiorysta"
obfituje w jej zwroty i zaskakujące wydarzenia, a całość ma słodko-gorzki
wydźwięk. Odkrywa zawiłości ludzkiej psychiki, zdolność człowieka do
okrucieństwa, różnie pojmowaną przez nas sprawiedliwość i mrok, kryjący się
gdzieś tam głęboko, który wystarczy czasem delikatnie szturchnąć, by zaczął się
ujawniać. Fabuła została skonstruowana w atrakcyjny sposób, nie można wręcz
oderwać się od lektury. Autor ma już wyrobiony swój styl pisania i jest on dość
charakterystyczny (przeczytaj mi dowolną stronę z jego książki, a powiem Ci, że
to on), w taki sposób, jaki lubię.
Odnośnie do wspomnianych zgrzytów - dopatrzyłam się paru błędów logicznych, np. SPOILERY Policja /prokuratura (nie pamiętam już) twierdzi, że nie może ustalić, czym porusza się morderca tuż po tym, jak znaleźli Edlinga w lesie, a przecież mógł im to powiedzieć Gerard, skoro widział samochód, do którego Horst zapakował ukraińskie dziewczynki i przedsiębiorcę. Albo kwestia głosowania, gdy chodziło o wypuszczenie Horsta z aresztu - morderca oddaje to pod rozwagę społeczeństwa, podczas gdy to przecież nie od niego zależy, a głosy spływają. KONIEC SPOILERÓW.
A co do dużego znaku zapytania, który de facto spowodował, że ocena jest niższa przynajmniej o jeden punkt, to SPOILERY jakim cudem dopiero po siedmiu latach od umorzenia śledztwa Edling wpadł na pomysł, by prześledzić krwawą partyturę? Dlaczego prokuratura nie robiła tego na bieżąco, skoro mieli na tacy podane potencjalne ofiary Kompozytora? Dlaczego Beata Drejer wyszukiwała tylko gwałtownych śmierci w całej Polsce, by "coś" mogło ją naprowadzić na trop Kompozytora, jak mogła na ślad natrafić o wiele wcześniej, gdyby tylko uważnie śledziła partyturę? KONIEC SPOILERÓW. Tak, zdaję sobie sprawę, że bez tego nie byłoby efektownego zakończenia i koncepcja autora musiałaby ulec zmianie, ale to, co opisałam wyżej, tak bardzo rzuca się w oczy, że nie mogę nad tym przejść do porządku dziennego. Jak to napisałam, to zastanawiam się, czy ocena nie powinna polecieć jeszcze w dół... Być może jestem zbyt wymagająca, ale na co pisarzowi niewymagający czytelnicy?
Podsumowując, "Behawiorysta" to pozycja godna polecenia sympatykom mroczniejszych pozycji, a fani Remigiusza Mroza z pewnością się nią nie zawiodą. Pomysł na książkę jest naprawdę godny pochwały, bohaterowie zdają się być prawdziwi, a przedstawione wydarzenia (oprócz jednego dużego znaku zapytania) czasem przesadzone, ale co do zasady adekwatne do zamysłu autora na fabułę. Zakończenie - nieoczywiste (choć może dla niektórych tak?), zastanawiające - takie, które mnie satysfakcjonuje. Zatem, odpowiadając a pytanie zadane na początku posta - Mróz raczej jest lekiem na nudę, także już zacieram ręce na myśl o leżącym na półce "Świcie, który nie nadejdzie".
Myślę, że to jest naprawdę dobry materiał na film, dlatego mam nadzieję, że historia Gerarda Edlinga zostanie kiedyś przeniesiona na duży ekran.
Myślę, że to jest naprawdę dobry materiał na film, dlatego mam nadzieję, że historia Gerarda Edlinga zostanie kiedyś przeniesiona na duży ekran.
Czytaliście "Behawiorystę"? Jak Wasze odczucia?
PS Mały pstryczek do autora - oskarżonym jest osoba, przeciwko której wniesiono już akt oskarżenia do sądu, albo złożono wniosek wydanie na posiedzeniu wyroku skazującego albo o warunkowe umorzenie postępowania, natomiast po wydaniu postanowienia o przedstawieniu zarzutów jest się dopiero podejrzanym (art. 71 kpk) :)
PS 2 Oby kiedyś faktycznie dwie instancje "były robione" w niecałe dziesięć miesięcy :)
PS 3 Oglądaliście "Dextera"? Poniekąd "Behawiorysta" kojarzy mi się właśnie z nim (w odniesieniu do krwawej partytury).
Ba! Wymagający czytelnik to fundament, dzięki któremu autor może budować swoje historie. :) Dzięki za opinię! I do zobaczenia przy następnej okazji. ;)
OdpowiedzUsuńNie ma za co, szczerze i wymagająco, do usług :)
UsuńBędę szczera... jestem z Mrozem tak bardzo w tyle, jak to tylko możliwe. Zdecydowanie muszę nadrobić zaległości w przyszłym roku. "Behawiorysta" pójdzie pewnie na pierwszy ogień. :)
OdpowiedzUsuńSłusznie! Myślę, że ta jednotomowa historia powinna być w porządku jak na pierwszy ogień :)
UsuńA widzisz, ja nawet nie zwróciłam uwagi na te niedociągnięcia. Ogólnie uważam, że to najlepsza książka Mroza na ten moment
OdpowiedzUsuńJak dla mnie też, przy Chyłce zbytnio się nadenerwowałam :)
UsuńJak dla mnie "Behawiorysta" też był 'bardzo dobry', strasznie krwawy ale chyba gdyby było tego wszystkiego mniej, to książka by tak nie szokowała. Wolę jednak Forsta:)
OdpowiedzUsuńForst jeszcze przede mną, więc nie wypowiem się w tym zakresie, ale mam nadzieję, że niedługo będę już miała porównanie :)
UsuńI pomyśleć, że ja aktualnie jestem na etapie czytania recenzji książek pana Mroza, czekając na cud w postaci jakiegokolwiek tytułu wędrującego w moje ręce. Planuję to czytelnicze spotkanie i planuję, ale jakoś jeszcze do niego nie doszło. Mam nadzieję, że w 2017 roku się to zmieni, bo czuję się jak grzesznica...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Bluszczowe Recenzje
I to jawnogrzesznica! :) Może mrozowa książka będzie czekała pod choinką? :)
UsuńJeszcze nic pana Mroza nie czytałam, ale sądzę, że kiedyś i taki moment nastąpi :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak już ten moment nadejdzie, to będzie miły :)
UsuńCzytałam i nie mogę jej się nadziwić. Nie zwróciłam uwagi nawet na te małe niedociągnięcia. Dzięki :) A samo zakończenie mnie nie zachwyca, nie lubię niedokończonych spraw. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa generalnie nie lubię otwartych zakończeń, lecz to by mogło sugerować kontynuację dalszych losów bohatera w kolejnych tomach, aczkolwiek według mojej wiedzy takowe się nie ukażą.
UsuńWłaśnie skończyłam KASACJĘ i zdecydowanie chcę więcej. Na pewno przeczytam całą serię o Chyłce. Ale skoro Behawiorysta jest krwawy to może dam sie na niego skusić miedzy 2 a 3 tomem. SPOILERY sobie na razie daruje i dziękuje za ich zaznaczenie (na pewno tu wrócę zeby je przeczytać)
OdpowiedzUsuńStaram się zawsze zaznaczać treści, które mogłyby zbyt wiele zdradzić, a oznaczenie ich dodatkowo na biało ma nie kusić, by to przeczytać :)
UsuńZapowiada się naprawdę fajnie raczej nie moja tematyka ale udalo ci się mnie zaciekawić że zastanawiam się nad dotarciem do tej książki :)
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie :)
UsuńPrzeczytałam "całą" Chyłkę, Forsta, teraz kończę Behawiorystę-ciekawi mnie historia głównego bohatera z dziewczyną, która to wzmianka przewija się w książce. Jest to tylko wzmianka, czy jest książka opisująca wcześniejsze losy Edlinga?
OdpowiedzUsuńBehawiorysta to tylko jeden tom (przynajmniej jak na razie :P).
UsuńNa Livro jest już Umorzenie za ponad 20 zł. Jutro premiera. Chyłka jest moim zdaniem jedną z najciekawszych tego typu serii. Spodziewam się, że teraz będzie podobnie. To aż dziwne, ale Mróz mnie jeszcze nigdy nie zawiódł.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że czerpiesz przyjemność z lektury tej serii ;) Akurat mnie Mróz Chyłką lekko zawodzi, dlatego już nie sięgnę, a po inne pewnie tak, by wyrobić sobie zdanie ;)
UsuńKomendant okręgowy... Nie ma takiego stanowiska w Polsce.
OdpowiedzUsuń