(Nie)miłość - Natasza Socha
Tytuł: (Nie)miłość
Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Edipresse
Data premiery: 13 lutego 2019 r.
Moja ocena: 8/10
Sięgając po "(Nie)miłość" nie wiedziałam, czego się spodziewać- w końcu miało to być moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Nie wiedziałam, co może oznaczać ten tytuł, ile wieloznaczności może on w sobie zawierać. Nie mogłam przewidzieć, że wywoła ona we mnie tyle emocji... W końcu miała opisywać historię Cecylii i Wiktora - małżeństwa, które nie chce już być razem, a zwrot wydarzeń skazuje ich jednak na siebie... Jednak okazało się, że nie o fabułę tutaj chodzi, nie. Ona stanowi jedynie punkt wyjścia do rozważań.
Czytając "(Nie)miłość" poczułam wewnętrzny sprzeciw w odniesieniu do przedstawionej w książce instytucji małżeństwa (czy szeroko pojętego związku dwóch osób). Oczyma głównej bohaterki polega ono na wyzbyciu się "ja" na rzecz "my", na zatraceniu swojej indywidualności, na przymusie dostosowania się do drugiej osoby. Zarówno Cecylia, jak i Wiktor, nie chcą już trwać w swoim małżeństwie. Książka stanowi swoisty przegląd ich uczuć i emocji, studium ich relacji, która z biegiem czasu ulega zmianie. Jednak przecież to, że związek z upływem lat się zmienia, to nic dziwnego, prawda? Tak, ale bohaterom to przeszkadza, pragną odnaleźć emocje i siebie sprzed kilku lat - te pragnienia popychają ich w różne strony, jednak ciągle nie w swoją.
Cecylia w dniu, w którym postanawia, że wreszcie powie Wiktorowi, że chce się rozwieść, ulega poważnemu wypadkowi. Ta sytuacja zmusza i ją i jej męża do odłożenia pewnych decyzji na później. Bo okazuje się, że Wiktor też chce się rozwieść. Jedno nie wie o zamiarach i pragnieniach drugiego, mimo że są ze sobą tożsame. O czym to świadczy? Pomiędzy nimi nie ma podstawowej rzeczy, jaka powinna funkcjonować w związku - nie ma dialogu. Ci ludzie właściwie ze sobą nie rozmawiają, chyba że akurat czegoś chcą od tej drugiej osoby, albo dotyczy to ich córki. Kiedy do tego doszło? Okazuje się, że zaczęło się niewinnie, przynajmniej w przypadku Cecylii - po prostu pewnego poranka zrobiła kawę tylko sobie, zamiast sobie i Wiktorowi. Zrobiła to bezwiednie - wystraszyło ją to, natychmiast się zreflektowała i zaraz obok jej kawy postawiła kubek Wiktora. Ta sytuacja skłoniła ją jednak do refleksji i przemyślenia swojego związku. Z biegiem czasu łapała się na kolejnych przejawach (nie)miłości do Wiktora, by ostatecznie dojść do wniosku, że nie spełnia się w tym związku. Że nie pasuje jej narzucona (w jej oczywiście mniemaniu) rola. Że nie chce pozwolić na wyzbycie się własnych pragnień na rzecz pragnień Wiktora. Zdaniem Cecylii jedynym rozwiązaniem jest rozwód. Czytając relację z punktu widzenia Wiktora odniosłam wrażenie, że mężczyzna trochę "skapcaniał", osiadł na laurach, przestał się starać. Nie twierdzę, że Cecylia była bez winy, nie. Jednak relacja Cecylii była prowadzona w formie pierwszoosobowej, więc to oczywiste, że nie będzie zauważała własnych wad. Nagle nasi bohaterowie są "skazani" na siebie - Cecylia po wypadku wymaga całodobowej opieki, a Wiktor chce jej pomóc (z poczucia obowiązku). Obydwoje w duchu dochodzą do wniosku, że jak Cecylia stanie na nogi, wcielą w życie swoje wcześniejsze postanowienia (jednak dalej nie mówiąc sobie wzajemnie o tych planach). Sytuacja zaczyna się jednak powoli zmieniać, gdyż nasi bohaterowie zostają zmuszeni do wymieniania między sobą więcej słów, niż dotychczas...
Czy znajdziecie tutaj happy end?
To zależy. Od Was, od Waszych doświadczeń, od Waszych oczekiwań i spojrzenia na świat.
I teraz chcę przejść do tego, o czym pisałam na początku - że poczułam wewnętrzny sprzeciw co do sposobu przedstawienia małżeństwa w tej książce. Po lekturze "(Nie)miłości" zdałam sobie jednak sprawę, że autorka świetnie rozegrała tę historię - każdy odbierze ją inaczej, w zależności od własnych doświadczeń. Ja zbuntowałam się wewnętrznie takiemu sposobowi pokazywania związku ze stażem, ale możliwe ktoś ma inne doświadczenia, niż ja?
Cecylia była zirytowana, że Wiktor zaprosił znajomych na wieczór - ona nie miała na to ochoty, a Wiktor właściwie nie wziął tego pod uwagę i tego z nią nie skonsultował.
Ja byłabym zirytowana, że mój mąż zaprosił znajomych na wieczór, mimo że ja nie miałam na to ochoty - ale u nas różnica jest taka, że najpierw by mnie zapytał, a ja bym nie wyraziła sprzeciwu, bo wiedziałabym, że jemu zależy.
Tylko że u nas to lata docierania się i przede wszystkim rozmawiania o wzajemnych oczekiwaniach, często podniesionym tonem i w nerwach.
Autorka przedstawia zgoła odmiennie związek Cecylii i Wiktora, a przede wszystkim zmusza do refleksji, co tak naprawdę jest ważne w związku.
Dialog. Rozmowa. Mówienie otwarcie o swoich oczekiwaniach i pragnieniach. To stanowi punkt wyjścia do pozostałych aspektów życia z kimś.
W mojej ocenie wyzbywanie się części "ja" na rzecz związku nie musi oznaczać zatracenia w nim siebie. Bo tak naprawdę, czy potrzebujemy tych 100% siebie? Czy życie w samotności nam odpowiada? Jeśli nie - wszystko zależy od wypracowania kompromisu przez osoby w związku pozostające. Można szczęśliwie spełniać się w związku i być w nim niezależnym. Najwyraźniej Cecylia miała inne podejście do tej kwestii, a Wiktor dodatkowo (zapewne nieświadomie) utwierdzał ją w tym przekonaniu.
"(Nie)miłość" to mądra, dojrzała i gorzka historia dwojga ludzi, którzy nie chcą być razem, ale chcą być razem. Bo "cała tajemnica i piękno małżeństwa to kumulacja drobiazgów, do których obcy ludzie nie mają dostępu. To, jak długo ktoś myje zęby wieczorem, to, jakim gestem ściąga ręcznik z wieszaka i ile razy miesza kawę. Jak jest jego oddech, gdy śpi i w którą stronę sterczą mu rano włosy. Nieistotne szczegóły, błahostki, o których się nie mówi. Ale to one właśnie budują więź, a o której inni nie mają pojęcia. Czasem łatwiej jest się podzielić czyimś ciałem, niż intymnością wspólnych poranków. Pewnie dlatego, że buduje się ją latami (...)".
Bo trzeba w życiu mieć kogoś, komu nie zrobi się rano kawy.
Za książkę dziękuję Edipresse Książki.
Czytałam i w moim odczuciu, ta książka jest genialna. 😊
OdpowiedzUsuńCzyli jest nas więcej ;) Ja na pewno sięgnę po kolejne z tej serii.
UsuńKsiążki tej autorki mam dopiero w planach ;)
OdpowiedzUsuńJa się cieszę, że z "w planach" u mnie zmieniło się na "przeczytane" :)
UsuńJeszcze nie czytałam żadnej książki Nataszy Sochy, ale ta zapowiada się ciekawie
OdpowiedzUsuńTo bardzo mądra i dojrzała książka, naprawdę polecam zwrócić na nią uwagę ;)
UsuńBardzo chciałabym przeczytać, ciekawa jestem jakie emocje będą mi towarzyszyć po lekturze (i po 10 latach małżeństwa)
OdpowiedzUsuńKoniecznie przeczytaj, naprawdę warto.
UsuńNie czytałam jeszcze nic od tej autorki, ale zapowiada się na prawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTa książka pozwala na refleksję nad swoim życiem ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń