Sponsor - K.N. Haner
Tytuł: Sponsor
Autor: K.N. Haner
Wydawnictwo: Editio Red
Data premiery: 14 listopada 2018 r.
Moja ocena: 8/10
Napiszę Wam coś.
Są różne książki.
Odkrywcze, prawda?
Często dobieramy sobie lekturę pod nastrój, ochotę na dany gatunek; by wyłączyć się, nie myśleć, zostać wchłoniętym przez fabułę.
Często także okazuje się, że pozory mogą mylić.
I tak też miałam z tą książką. Po kilku pierwszych scenach pomyślałam sobie, że inspiracje Greyem aż kłują w oczy - i szczerze mówiąc zdenerwowało mnie to. No bo jak - kolejna książka o tym samym, facecie z zapędami do kontrolowania, mającym konkretny plan na swoje życie erotyczne, szukający konkretnego typu kobiet. I ona, wpadająca na niego oczywiście przypadkiem, zbulwersowana propozycją, jak śmiał jej ją złożyć?! Tylko okazuje się później, że powyższe to tylko zalążek historii, a prawdziwe emocje zaczynają się później - w moim przypadku te pozytywne ;)
I chyba raczej nie znajdziecie tutaj opisu fabuły. To jest książka z rodzaju New Adult, zatem wiecie, czego się spodziewać. Jeśli jesteście miłośnikami tego typu literatury to jestem przekonana, że przypadnie Wam do gustu. Jak dla mnie to jest najlepsza książka w tym nurcie, jaką przeczytałam w zeszłym roku. A może w ogóle? Mam wrażenie, że autorka bardzo się rozwinęła, także porównując jej ostatnią książkę "Zapomnij o mnie". "Sponsor" jest jakby delikatniejszy, bardziej życiowy i - co może Was zachęcić - mniej wulgarny. Sceny erotyczne są opisane ze smakiem i nie ma ich zbyt wiele. Styl pisania autorki jest w tej książce bardzo przystępny i przez lekturę naprawdę się płynie. Zwroty akcji też są takie naturalne - czytelnik nie dostaje kopniaka w brzuch znienacka. Oczywiście pewne wydarzenia mogą być ogromnym zaskoczeniem, jednak są one logiczne. Sądząc po wstępie - nie pomyślałabym, że ta książka tak mi się spodoba. Dużą zasługę tutaj przypisuję bohaterom tej historii. Nic mnie w nich nie irytowało, no nic - ich kreacje przypadły mi do gustu. Mam wrażenie, że autorka zadbała o każdy szczegół przy tworzeniu tych postaci, przez co nie ma tutaj nawet nutki fałszywości.
Same ochy i achy, prawda?
Bo ważne jest, by wiedzieć, po jaką książkę się sięga i czego można się po niej spodziewać.
Ja wiedziałam i przez to jestem naprawdę zadowolona z lektury, a trochę już przeczytałam pozycji w podobnym klimacie.
Jeśli najdzie Was ochota na New Adult (czy Young Adult? gubię się w tych nazwach; a może to coś jeszcze innego?) - śmiało sięgajcie po "Sponsora" ;)
Za książkę dziękuję autorce i Wydawnictwu Editio.
Twórczość autorki jeszcze przede mną. ��
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twojego zdania, gdyż autorkę albo się kocha, albo nienawidzi :)
UsuńZapowiada się nawet ciekawie, może po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńJak będziesz miała ochotę na chwilę zapomnienia - polecam ;)
Usuń