czwartek, 31 stycznia 2019

Niechciany gość - Shari Lapena

Niechciany gość - Shari Lapena


Tytuł: Niechciany gość
Tytuł oryginały: An unwanted guest
Autor: Shari Lapena
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: 19 listopada 2018 r.

Moja ocena: 7/10



Podobno "Niechciany gość" emanuje duszną atmosferą, znaną z książek Agathy Christie. I o ile nie czytałam nic twórczości tej autorki, to słyszałam o niej same pozytywne opinie. Nic nie stało zatem na przeszkodzie, by dowiedzieć się, o co chodzi z tą duszną atmosferą - tym bardziej, że opis jest bardzo zachęcający.

Mamy bowiem hotel na uboczu, do którego przyjeżdżają na weekend goście - odpocząć, nabrać dystansu, podładować baterie, napisać książkę. Burza śnieżna powoduje awarię elektryczności i uniemożliwia wszelką komunikację. Właściciel hotelu, wraz z pracującym tam synem, dwoją się i troją, by oczekiwanie na służby było dla gości hotelowych jak najbardziej znośne. Po pierwszej nocy w takich warunkach zostaje znalezione ciało jednej z "wczasowiczek". Początkowo wygląda to na nieszczęśliwy wypadek, jednak gościem hotelu jest także adwokat, dla którego oczywistym jest, że ktoś kobietę zabił. Wobec powyższego pojawia się pytanie - który z gości jest mordercą? A może w hotelu przebywa ktoś, o kim jego właściciel nie wie? Bohaterowie zaczynają snuć podejrzenia, a z biegiem czasu napięcie pomiędzy nimi jest nie do wytrzymania. 

Akcja "Niechcianego gościa" dzieje się w ciągu kilku dni. Wydarzenia obserwujemy z perspektywy wszystkich bohaterów, co pozwala wraz z nimi je przeżywać, a od pewnego momentu - także typować potencjalnego mordercę. Autorka w świetny sposób ukazuje przez to ludzką psychikę - jej możliwości i czynniki, którym się poddaje. Początkowo wydaje się, że w tej historii nie wydarzy się nic spektakularnego, ale nic bardziej mylnego. Akcja zagęszcza się ze strony na stronę, by zakończyć się zaskakującym finałem. Autorka bardzo delikatnie podrzucała tropy, które mogłyby sugerować czytelnikowi możliwe rozwiązanie zagadki - ja dopiero po skończonej lekturze zorientowałam się, w których było to momentach. 

Bohaterowie zostali wykreowani w bardzo realny i charakterystyczny dla każdego z nich sposób. Poznajemy ich problemy, co powoduje, że zwyczajnie się z nimi zżywamy i kibicujemy w jak najszybszym wydostaniem się z hotelu. Autorka bardzo sprawnie buduje napięcie w książce, nie tylko pomiędzy bohaterami - to napięcie powoduje, że czytelnik podświadomie czuje, że coś się zaraz stanie. Przynajmniej ja byłam lekko poddenerwowana, nim wyszło na jaw, co tak naprawdę wydarzyło się w tym hotelu. Pomysł na fabułę jest bardzo prosty i mogłoby się wydawać, że nudny, lecz autorka pokazała, że i z czegoś prostego można stworzyć pasjonującą i wciągającą historię.

Czytanie tej książki przypominało oglądanie dobrego filmu. Czego chcieć więcej? Ja jestem usatysfakcjonowana tą książką i z pewnością sięgnę po kolejne, które wyjdą spod pióra autorki.

Znacie twórczość Shari Lapeny? Dajcie znać w komentarzach ;)



Za książkę dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.


wtorek, 29 stycznia 2019

O pisaniu na chłodno - Remigiusz Mróz

O pisaniu na chłodno - Remigiusz Mróz




Tytuł: O pisaniu na chłodno
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data premiery: 28 listopada 2018 r.

Moja ocena: 7/10

Chyba każdy czytelnik w Polsce przyzna, że Remigiusz Mróz to swoisty fenomen wydawniczy - i to niezależnie od tego, czy lubi jego twórczość, czy nie. Autor w krótkim czasie wydał dużo książek, z czego chyba wszystkie wylądowały w topkach różnych zestawień i zyskały miano bestsellerów. Z pewnością fani jego twórczości chętnie zagłębili się w umysł ulubionego pisarza, a tymczasem muszą się zadowolić jego autobiografią :) Ja z twórczością Mroza miewam się różnie, a po "O pisaniu na chłodno" sięgnęłam głównie ze względu na opolski akcent oraz przez ciekawość odnośnie do jego rad dla początkujących pisarzy. Chciałam poznać jego modus operandi ;) 

Technicznie książka została podzielona na dwie części - "Pisarski memuar" i "Przybornik użytkownika słowa". Ta pierwsza opisuje pisarskie początki autora, a dla mnie dodatkowym smaczkiem jest okoliczność, że w tle przewija się moje Opole. "Pisarski memuar" opowiada o zmaganiach Remigiusza Mroza z wydaniem pierwszych książek, ale przede wszystkim o tym, skąd się wzięła u niego chęć nie tylko czytania, ale również pisania. "Przybornik użytkownika słowa" zawiera wskazówki dla początkujących pisarzy i autor nie tylko opisuje sposoby na napisanie książki, ale udziela także rad, które wynikają już z bogatego doświadczenia jako pisarza. Nie daje oczywiście sprawdzonej metody na napisanie książki, jednak zbiera w jednym miejscu kwestie, które mogą przydać się przyszłemu pisarzowi. Właściwie wszystkie z nich mogłabym podsumować krótkim "to zależy", bo elementy, które ostatecznie przybierają formę książki, zależą od jej autora. Mróz pokazuje możliwe opcje i wskazuje, które sprawdzają się u niego.




Wiele osób może pomyśleć, że jeśli nie chcą w swoim życiu niczego napisać, to ta druga część książki jest im zupełnie niepotrzebna. A ja na to odpowiem, że mi, jako czytelnikowi, właśnie ten poradnik otworzył na wiele kwestii oczy. Często miałam tak, że coś mi w książce nie grało, coś wybijało z rytmu, ale nie wiedziałam zupełnie co. A teraz wiem ;) I umiem wskazać i nazwać te "cosie". 

"O pisaniu na chłodno" czyta się bardzo dobrze. Autor w swobodny sposób opisuje swoją historię oraz udziela wskazówek - w sumie odniosłam wrażenie, że czytam powieść. Nie odniosłam wrażenia, że czytam coś na kształt poradnika, gdyż autor także nie próbuje tutaj przekonywać, że jego sposoby sprawdzą się u każdego. Mróz pokazuje możliwe drogi i tylko od przyszłego pisarza zależy, od czego zacznie - musi on wydreptać swoją własną ścieżkę. 

Duży plus daję tej pozycji za wydanie i promocję. Nie wiem, czy wiecie, ale zdjęcia autora z tej książki i kampanii promocyjnej zostały zrobione w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Opolu ;) Swoją drogą bardzo polecam Wam wizytę w tej bibliotece, jeśli będziecie kiedyś w moim mieście - robi wrażenie nie tylko z zewnątrz, ale i w środku. Można się w niej napić pysznej kawy i coś przekąsić, delektując się lekturą. Ja w bibliotece uczyłam się do egzaminu zawodowego i mimo że był to ciężki dla mnie okres, dzięki tej bibliotece wspominam go miło.

Podsumowując - "O pisaniu na chłodno" to pozycja, którą z pewnością docenią fani autora, jak również osoby, w których głowach kołacze się pomysł napisania książki (jak mnie). Autor odpowiada w niej na wiele pytań, które dotychczas padały na spotkaniach autorskich, a zatem można ją także nazwać swoistym kompendium pisarskiej wiedzy o autorze.

Czytaliście "O pisaniu na chłodno"? Jeśli tak, dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o tej pozycji, czy należycie do fanów autora i czy ta okoliczność wpłynęła na Wasz odbiór tej książki. 


Za książkę dziękuję wydawnictwa Czwarta Strona.


sobota, 26 stycznia 2019

Odium - Katarzyna Grzegrzółka

Odium - Katarzyna Grzegrzółka



Tytuł: Odium
Autor: Katarzyna Grzegrzółka
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: 7 stycznia 2019 r.

Moja ocena: 2/10


Bardzo ciężko przychodzi mi pisanie tych słów. Z jednej strony nie chciałabym sprawić przykrości autorce, która na pewno wiele serca i wysiłku włożyła w napisanie "Odium". Z drugiej - nie mogę polecić książki, która jest ewidentnie niedopracowana. I kiedy czytam opinie o tej pozycji na portalu Lubimy czytać, to się zastanawiam, czy na pewno czytałam tę samą książkę... W mojej ocenie nie jest to mroczny kryminał, odsłaniający najciemniejszą stronę ludzkiej duszy, jak głosi tylna okładka. Jeśli chodzi o gatunek, ja bym "Odium" postawiła na półce literatury obyczajowej, gdyż mroczności tutaj jest jak na lekarstwo, a o tym, że jest to kryminał, może świadczyć jedynie prowadzone przez Jana Burego śledztwo i końcowe sceny książki.

Co do fabuły - czytelnik poznaje dwie narracje w tej książce. Mamy "teraźniejszość", którą kształtuje prowadzone śledztwo oraz rozdziały zatytułowane: lipiec, sierpień i wrzesień, które odnoszą się do przeszłości. W teraźniejszości zostaje odnalezione zmasakrowane ciało młodej dziewczyny, której tożsamości nie można początkowo ustalić. Śledztwo prowadzi wspomniany Jan Bury - chociaż prowadzi to chyba za dużo powiedziane, gdyż odniosłam wrażenie, że nasz bohater właściwie czeka, aż ono samo doprowadzi się do szczęśliwego finału. W przeszłości poznajemy Aśkę, niespełna 30-letnią kelnerkę, wycofaną nieco z życia towarzyskiego. Powyższe pozwala od razu zorientować się czytelnikowi, kim jest nieboszczka z teraźniejszości. Aśka ma starszego brata Radka, z którym łączą ją bardzo dobre relacje, oraz przyjaciółkę Hankę. Z ojcem nie utrzymuje kontaktów, gdyż zawiódł ją i jej rodzinę w przeszłości. Autorka bardzo skrupulatnie opisuje obecne życie naszej bohaterki. Naprawdę bardzo dokładnie. Że postanowiła zrobić coś lekkiego do jedzenia. Poszatkowała warzywa. Grillowała kilka minut kurczaka. Raczyła się herbatką w nagrodę za przygotowanie jedzenia na grilla (30-latka sam na sam ze swoim chłopakiem). Dwie godziny ścierała kurze. Godzinę śmiechom nie było końca podczas rozmowy z bratem. Właśnie przez tego typu opisy nie postawiłabym tej książki na półce z kryminałami. 

W przeważającej mierze opisywane przez autorkę sytuacje nie miały związku z "mrocznym kryminałem, odsłaniającym najciemniejszą stronę ludzkiej duszy" i właściwie nie zapowiadały, dlaczego to Aśka stała się ofiarą. Jeśli pojawiały się już takie sugestie, to wręcz waliły po oczach. Podobnie sytuacja wyglądała z dialogami - ich jakość można porównać do historyjek z gazet typu "Życie na gorąco",  nie wnoszą za wiele do treści. Jeżeli coś miało naprowadzić czytelnika na jakiś trop, to znajdowało się to w myślach bohatera i było opisane w sposób, w jaki żaden człowiek nie formułuje myśli (o wiele lepiej by to wyszło, gdyby to była po prostu część narracji trzecioosobowej). Książka zawiera wiele opisów pogody (zwykle są to zachwyty bohaterów), a przewijające się w niej postacie przedstawiane są z aptekarską dokładnością odnośnie do wieku, wykształcenia, życia osobistego i zawodowego. Te fragmenty nic nie wnosiły do treści, a jedynie mogły irytować swoim nagromadzeniem, dlatego w pewnym momencie po prostu zaczęłam je omijać. 

Wątek głównego bohatera (Jana Burego) został niejako uzupełniony o jego problemy osobiste. Zapewne miało to na celu urealnienie jego postaci, jednak mnie to nie przekonało, gdyż nic nie wnosiło do fabuły i nie było powiązane z główną historią (no chyba że to, iż Bury wpadł na rozwiązanie zagadki dzięki Baśce, jednak nie przekonuje mnie to zbytnio). Ponadto w oczach swoich współpracowników Bury dwoił się i troił, by doprowadzić śledztwo do szczęśliwego finału, lecz zupełnie nie było tego widać w akcji. Bury przez kilka dni śledztwa przesłuchał dwóch świadków i uczestniczył w dwóch sekcjach zwłok. Dopiero pod koniec książki jego aktywność nieco się zwiększyła, ale raz zamartwiał się Baśką, by nie myśleć o pracy, a raz pracą, by nie myśleć o Baśce. 

Książka została podzielona na wiele krótkich rozdziałów, z których praktycznie wszystkie kończyły się bardzo statycznie, bez zwrotu akcji, bez jej zawieszenia, co nie zachęcało do dalszego czytania. Nie powodowało też, że wciągnęłam się w wykreowany przez autorkę świat, lecz chciałam po prostu jak najszybciej skończyć czytać książkę, by móc stwierdzić, że zakończenie rekompensuje wcześniejsze niedogodności, ale tak niestety nie było. Rozwiązanie tej zagadki jest dość naciągane i wyłożone czytelnikowi "jak krowie na rowie". Nie jest mrożące krew w żyłach, a jedno z ostatnich zdań może sugerować, że sprawca gra Janowi Buremu na nosie i że zrobił to wszystko niejako po to, by mu coś udowodnić, choć teoretycznie jego motywem była nienawiść. 

Kilkukrotnie podczas lektury odnosiłam wrażenie, że książka nie przeszła przynajmniej dobrej korekty. Przykładowo - Bury potrzebował pilnie skonsultować jedną kwestię z językoznawcą, zadzwonił do jednej osoby, by podała mu kontakt, po czym z niecierpliwością czekał na odzew przez pół godziny. Otrzymał namiar, zadzwonił, osoba ta nie odebrała telefonu, więc Bury, by nie tracić czasu (a wcześniej pół godziny bębnił długopisem w stół), wpisał interesujące go słowo w wyszukiwarkę Google. Innym razem mamy do czynienia z grubym czarnym kablem, który na kolejnej stronie magicznie zamienia się w sznur. Albo z długim i namiętnym kochaniem się i całowaniem bohaterów, przez co spóźniają się na spotkanie 15 minut. Można oczywiście powiedzieć, że nie da się wyeliminować wszystkich błędów, ale skoro wyłapuje je czytelnik, to znaczy, że aż biją po oczach. Nie muszę chyba dodawać, że takie smaczki wytrącają z czytelniczego letargu...

Nie mam żadnych uprzedzeń do debiutanckich książek, wręcz przeciwnie. Chętnie i często sięgam po debiuty polskich autorów, odkryłam w ten sposób wiele perełek i obserwowałam rosnącą popularność takiego autora. Tym bardziej jest mi przykro, że nie mogę nazwać "Odium" udanym debiutem. Sami widzicie, że po prostu technicznie tutaj kilka rzeczy nie zagrało. Za to niedopracowanie pozwolę sobie zrzucić winę na niewystarczającą pomoc autorce przy wydaniu jej pierwszej książki, gdyż wielu błędów, o których pisałam wyżej, można było uniknąć, odpowiednio redagując tekst. Powyższe pozwoliłoby na o wiele lepszy odbiór tej pozycji. Mam tylko nadzieję, że autorka będzie ćwiczyć swój warsztat i pisać coraz lepiej.




Za książkę dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.


środa, 23 stycznia 2019

[ZAPOWEDŹ] Cisza białego miasta - Eva García Sáenz de Urturi


Co za książka! Co za napięcie! CO ZA FINAŁ! pisze na Goodreads Sandra. Carmun dodaje: To książka-pułapka, którą nie sposób odłożyć po jednym rozdziale. Polecam wszystkim, którzy cenią mroczne thrillery. Dzięki tysiącom entuzjastycznych opinii, powieść szybko wskoczyła na hiszpańskie listy bestsellerów, sprzedając się w 700 tysiącach egzemplarzy. „Cisza białego miasta” w księgarniach już 27 lutego nakładem Wydawnictwa Muza.


Fascynowała mnie dziwna symetria wydarzeń. Podwójne ofiary, w wieku kończącym się na zero albo na pięć… Zabójca i policjant o identycznym wyglądzie… To, że morderstwa ustały, kiedy Tasio trafił do więzienia, i to, że zostały wznowione, kiedy miał z niego wyjść…

Fascynowała mnie i – przyznam szczerze – spędzała mi sen z powiek”.
[fragment książki]

Mieszkańcami hiszpańskiej Vitorii wstrząsa wiadomość o podwójnym morderstwie, łudząco podobnym do brutalnych, seryjnych zbrodni sprzed dwudziestu lat. Do tego jeszcze na swoją pierwszą przepustkę z więzienia ma wkrótce wyjść skazany za tamte zabójstwa Tasio Ortiz de Zárate. Wracają obawy o bliskich i o własne życie, ludzi zaczyna ogarniać paraliżujący strach.

Unai López de Ayala, „Kraken”, śledczy specjalizujący się w profilowaniu kryminalnym, stara się zapobiec kolejnym zabójstwom. Jego metody śledcze nie podobają się Albie, podkomisarz, z którą utrzymuje dwuznaczne relacje… Czas działa jednak na ich niekorzyść, niebezpieczeństwo czai się za każdym rogiem, a w śledztwie pojawia się coraz więcej zaskakujących zwrotów.

Seryjny morderca dbający o każdy szczegół makabrycznych zbrodni i profiler umiejący dotrzeć do najmroczniejszych zakamarków ludzkiego umysłu. Który wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko?

Cisza białego miasta”, pierwsza część Trylogii białego miasta, to hipnotyzujący i złożony thriller pełen mrocznych rodzinnych tajemnic, baskijskiej kultury i tradycji. Niezwykłą popularność powieść zyskała dzięki setkom pozytywnych recenzji, również w mediach społecznościowych, które wyniosły ją na szczyt hiszpańskich list bestsellerów, zapewniając niebywały sukces. Przyniosła też rozgłos Vitorii, stolicy kraju Basków, która stanowi ważne i malownicze tło śledztwa Krakena. Czytelnicy są zgodni – od tej powieści nie sposób się oderwać. Potwierdzają to doskonałe oceny na Amazonie (4,6/5) i Goodreads (4,33/5).

Porywająca powieść z wartką akcją, która trzyma czytelnika w napięciu, sprawiając, że wstrzymuje oddech i bez spoczynku podejrzewa wszystko i wszystkich
Thebooksdreamland, Goodreads

Bardzo mi się podobała ta historia, nie mogłam się od niej oderwać ani na chwilę: byłam zaintrygowana, rozzłoszczona, przejęta, pełna nadziei… Nieskończoność emocj.
Marita, Goodreads

Jestem zachwycona!!! Bardzo!!! Powieść wciągnęła mnie od samego początku i odchodziłam od zmysłów, próbując dojść, kim był morderca
Maria Sol, Goodreads

Eva García Sáenz de Urturi – hiszpańska pisarka urodzona w 1972 roku w Vitorii, od piętnastego roku życia mieszka w Alicante. Jest dyplomowaną optometrystką, pracowała w zawodzie przez dziesięć lat, następnie zaczęła wykładać na Uniwersytecie w Alicante. Przez trzy lata pisała wieczorami, by ukończyć swoją pierwszą powieść. Początkowo wydała ją samodzielnie na stronie hiszpańskiego Amazona. Dzięki entuzjastycznym recenzjom czytelników powieść szybko stała się bestsellerem i znalazła swojego wydawcę. Na potrzeby „Ciszy białego miasta” ukończyła kurs kryminologii i medycyny sądowej.


________


Do premiery jeszcze ponad miesiąc, ale ja już miałam przyjemność przeczytać tę książkę. Na razie powiem tyle - jest na co czekać ;)



piątek, 11 stycznia 2019

[PRZEDPREMIEROWO] Cokolwiek wybierzesz - Jakub Szamałek (Ukryta sieć, tom 1)

Cokolwiek wybierzesz - Jakub Szamałek





Tytuł: Cokolwiek wybierzesz
Autor: Jakub Szamałek
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria/cykl: Ukryta sieć, tom 1
Data premiery: 16 stycznia 2019 r.

Moja ocena: 9/10


Julita Wójcicka to prawie 30-letnia dziennikarka, żyjąca ideałami na studiach, która, by móc cokolwiek włożyć do przysłowiowego garnka, pracuje w portalu plotkarskim. Jej marzeniem jest zostać dziennikarzem śledczym, jednak rzeczywistość mocno mija się z jej wyobrażeniami o wymarzonej pracy dziennikarza i zarabia na życie przeglądając profile społecznościowe znanych osób, by móc napisać klikany "artykuł". W świecie, gdzie sensacja goni sensację, także śmierć celebryty jest tematem na taki artykuł i to właśnie Julicie zostaje przydzielony do napisania wpis o tragicznym wypadku samochodowym, w którym ginie Ryszard Buczek - aktor, celebryta, prowadzący program dla dzieci. Dziewczyna w ekspresowym (a jakże!) tempie wypuszcza klikany tytuł, po czym zaczyna dokładniej przyglądać się nadesłanym przez informatora zdjęciom. Jedno z nich szczególnie zwraca jej uwagę i w głowie Julity zapala się czerwona lampka, że coś zdecydowanie jest nie tak... 

Detektywistyczne zapędy Julity nie pozwalają jej zostawić tematu. Wraz z odkrywaniem kolejnych kart tej historii, wychodzą na jaw przerażające fakty odnośnie do okoliczności śmierci celebryty. Zdarzenie, które wyglądało jak wypadek, może wcale się nim nie okazać. Na dodatek ktoś (kto okazuje się mieć bardzo dużo informacji o głównej bohaterce) próbuje pokrzyżować plany Julity w dojściu do prawdy. Dziewczyna napotyka ogromne trudności, jednak nie zdradzę Wam tutaj, jakiego rodzaju, gdyż stracilibyście całą przyjemność z czytania tej książki. Dość, że znajduje się pewna osoba, gotowa jej pomóc. Ale kto tak naprawdę okaże się w tej historii czarnym charakterem? 

"Cokolwiek wybierzesz" jest genialnie napisanym thrillerem, który wręcz wsysa czytelnika od pierwszej strony. Ja nie mogłam się wręcz oderwać od lektury. Autor posługuje się niebywale trafnym słownictwem - nie sposób nie wychwycić ironii, czy humoru (często czarnego), a jego styl pisania jest niezwykle przystępny i lekki. Wykreowani przez Jakuba Szamałka bohaterowie są charakterystyczni, każdy ma indywidualne cechy charakteru, nie sposób ich nie odróżnić, co wydaje się być przecież oczywiste, ale często autorzy mają problem z wyposażeniem postaci w różne walory, czy to pozytywnie odbierane, czy też nie. Główną bohaterkę polubiłam od razu, natomiast do tego "pomocnika", o którym pisałam Wam wyżej, podchodziłam bardzo ostrożnie... A postać, która w założeniu ma być czarnym charakterem... Aj, miałam niezły mętlik w głowie, oj miałam. No bo zobaczcie - często zdanie na jakiś temat wyrabiamy sobie niemal od razu, nie zapoznając się nawet z faktami - wystarczy nam czyjś pogląd, albo sugestywna opinia przeczytana w Internecie. Tymczasem często trzeba sięgnąć głębiej, poznać czyjeś motywy zachowania - a nam niestety jest tak łatwo oceniać. I piszę powyższe w kontekście chyba wszystkich bohaterów tejże książki, gdyż naprawdę nic nie jest takie, jak nam się wydaje.

Przerażające jest dla mnie to, że autor wykorzystał w "Cokolwiek wybierzesz" motyw, który jest nam wszystkim bardzo dobrze znany i z którym mamy do czynienia na co dzień, a mianowicie nowoczesne technologie. Co jest takiego w tym przerażającego, zapytacie. A ja Wam odpowiem - to, że tak bardzo mało wiemy na ich temat, a tak ochoczo z nich korzystamy, nie zdając sobie sprawy z tego, jakie mogą nieść zagrożenie, jaką mając moc i jakie rzeczy można za ich pośrednictwem robić... Autor wykonał kawał dobrej roboty, wymyślając tę historię i dopinając wszystkie jej szczegóły na ostatni guzik, naprawdę chylę czoła. Nie jestem w stanie zweryfikować tych wszystkich informacji, jakie autor nam dostarczył w tej książce, wierząc w jego wiedzę tudzież rzetelny research, jednak nie dopatrzyłam się w "Cokolwiek wybierzesz" luk czy nieścisłości fabularnych. Co istotne - zwroty akcji nie są przytłaczające, wszystko jest logiczne i konsekwentnie poprowadzone, co znacznie podnosi walory lektury, czyniąc ją niemalże idealną (niemalże, gdyż zawsze zostawiam sobie zapas ;)). 

Narracja została poprowadzona kilkutorowo - z perspektywy nie tylko Julity, ale także świadka wypadku, policjanta, który przybył na miejsce zdarzenia, czy też "pomocnika" naszej głównej bohaterki, dzięki czemu czytelnik zyskuje kompleksową wiedzę na temat czytanej historii. Wraz z upływem przeczytanych kartek coraz szerzej otwiera oczy ze zdziwienia - nie tylko wobec uświadomienia sobie, jak mało wie o Internecie i możliwościach współczesnej technologii, ale także wobec odkrycia kart i motywów sprawcy tego całego zamieszania... Prawda jest przerażająca i pierwsze, co przychodzi na myśl - ale czy możliwe jest takie okrucieństwo? A potem człowiek przypomina sobie te wszystkie historie, o których słyszał w telewizji i to wprawia go w jeszcze większe, wręcz śmiertelne, przerażenie.

Tej książce właściwie niczego nie brakuje. No, może poza kontynuacją :) Można się domyślić po zakończeniu pierwszej części, że kolejny tom ukaże się gdzieś na jesień tego roku., co jest co do zasady dobrą informacją. Przyjdzie nam czekać jedynie kilka miesięcy ;)

Tak, jak wszystkim polecam i wręcz wciskam "Żmijowisko" Chmielarza, tak teraz w pakiecie będę dorzucać "Cokolwiek wybierzesz" Szamałka. Ta książka spełnia moje wszystkie czytelnicze wymagania - jest dobrze napisana, wciąga już od pierwszej strony i trzyma w napięciu do ostatniej. Do tego dochodzą: fenomenalna historia i nietuzinkowi bohaterowie - czego chcieć więcej?

Polecam Wam z czystym sumieniem tę książkę. Taka pozycja to chyba marzenie każdego blogera, by napisać do niej polecajkę, która znajdzie się na okładce, czy też w środku książki. Może kiedyś się spełni ;)

Premiera tej pozycji już w najbliższą środę, 16 stycznia :)



Za książkę dziękuję Wydawnictwu W.A.B.


środa, 9 stycznia 2019

Sponsor - K.N. Haner (tom I)

Sponsor - K.N. Haner





Tytuł: Sponsor
Autor: K.N. Haner
Wydawnictwo: Editio Red
Data premiery: 14 listopada 2018 r.

Moja ocena: 8/10


Napiszę Wam coś.

Są różne książki.

Odkrywcze, prawda?

Często dobieramy sobie lekturę pod nastrój, ochotę na dany gatunek; by wyłączyć się, nie myśleć, zostać wchłoniętym przez fabułę.

Często także okazuje się, że pozory mogą mylić.

I tak też miałam z tą książką. Po kilku pierwszych scenach pomyślałam sobie, że inspiracje Greyem aż kłują w oczy - i szczerze mówiąc zdenerwowało mnie to. No bo jak - kolejna książka o tym samym, facecie z zapędami do kontrolowania, mającym konkretny plan na swoje życie erotyczne, szukający konkretnego typu kobiet. I ona, wpadająca na niego oczywiście przypadkiem, zbulwersowana propozycją, jak śmiał jej ją złożyć?! Tylko okazuje się później, że powyższe to tylko zalążek historii, a prawdziwe emocje zaczynają się później - w moim przypadku te pozytywne ;)

I chyba raczej nie znajdziecie tutaj opisu fabuły. To jest książka z rodzaju New Adult, zatem wiecie, czego się spodziewać. Jeśli jesteście miłośnikami tego typu literatury to jestem przekonana, że przypadnie Wam do gustu. Jak dla mnie to jest najlepsza książka w tym nurcie, jaką przeczytałam w zeszłym roku. A może w ogóle? Mam wrażenie, że autorka bardzo się rozwinęła, także porównując jej ostatnią książkę "Zapomnij o mnie". "Sponsor" jest jakby delikatniejszy, bardziej życiowy i - co może Was zachęcić - mniej wulgarny. Sceny erotyczne są opisane ze smakiem i nie ma ich zbyt wiele. Styl pisania autorki jest w tej książce bardzo przystępny i przez lekturę naprawdę się płynie. Zwroty akcji też są takie naturalne - czytelnik nie dostaje kopniaka w brzuch znienacka. Oczywiście pewne wydarzenia mogą być ogromnym zaskoczeniem, jednak są one logiczne. Sądząc po wstępie - nie pomyślałabym, że ta książka tak mi się spodoba. Dużą zasługę tutaj przypisuję bohaterom tej historii. Nic mnie w nich nie irytowało, no nic - ich kreacje przypadły mi do gustu. Mam wrażenie, że autorka zadbała o każdy szczegół przy tworzeniu tych postaci, przez co nie ma tutaj nawet nutki fałszywości.

Same ochy i achy, prawda?

Bo ważne jest, by wiedzieć, po jaką książkę się sięga i czego można się po niej spodziewać. 

Ja wiedziałam i przez to jestem naprawdę zadowolona z lektury, a trochę już przeczytałam pozycji w podobnym klimacie.

Jeśli najdzie Was ochota na New Adult (czy Young Adult? gubię się w tych nazwach; a może to coś jeszcze innego?) - śmiało sięgajcie po "Sponsora" ;)



Za książkę dziękuję autorce i Wydawnictwu Editio.






piątek, 4 stycznia 2019

Srebrna zatoka - Jojo Moyes

Srebrna zatoka - Jojo Moyes


Tytuł: Srebrna zatoka
Autor: Jojo Moyes
Wydawnictwo: Znak/Między słowami
Data premiery: 16 stycznia 2019 r. (wznowienie)

Moja ocena: 6/10


Bez owijania w bawełnę - chyba nie świadczy o książce najlepiej, gdy ma ponad 500 stron, a do 300 wieje wręcz nudą i dopiero po ponad połowie przewróconych kartek fabuła zaczyna czytelnika wciągać. Tak było w przypadku mojej przygody ze "Srebrną zatoką" Jojo Moyes, która doczekała się wznowienia w pięknej okładce, pasującej do reszty książek autorki, wydanych przez Wydawnictwo Znak. W mojej ocenie tak naprawdę spokojnie 1/3 treści tej pozycji jest niepotrzebna... 

Zaczynając jednak od początku - Liza to główna bohaterka tej powieści. Wraz z upływem fabuły dowiadujemy się o niej coraz więcej informacji - cztery/pięć lat temu, wraz z córką Hannah, przeprowadziła się do Australii, do obecnie 76-letniej ciotki Kate, pogromczyni rekinów za młodu. Na początku wiemy jedynie tyle, że jej przybycie do Srebrnej zatoki związane jest z jakimiś strasznymi wydarzeniami i wszystko owiane jest tajemnicą. Tak naprawdę przez te 300 pierwszych stron chciałam się jedynie dowiedzieć, co wydarzyło się kilka lat temu, że doprowadziło do drastycznej zmiany życia dziewczyny. Liza to osoba wycofana, najlepiej czująca się na wodzie, pokazując turystom wieloryby. Za to jej córka, obecnie już 11-letnia, jest rezolutną, wesołą, ciekawą życia dziewczynką, nie do końca rozumiejącą zasady, jakie wprowadziła jej matka (nie wolno jej pływać na wodzie, opuszczać Srebrnej zatoki). Młoda wie, czemu przeorganizowały swoje życie, lecz prócz ciotki Kate nikt nie miał dostępu do tej wiedzy. Ani Liza ani Hannah nie rozmawiają na temat swoich uczuć i emocji, ani ze sobą, ani z nikim innym. Dziewczynka buntuje się wewnętrznie takiemu stanowi rzeczy, gdyż sama potrzebuje oswoić się z wydarzeniami z przeszłości, a brak mówienia o nich otwarcie powoduje, że czuje się coraz bardziej zagubiona.

W pewnym momencie w życiu dziewczyn pojawia się Mike. Czytelnik wie, że zjawił się w Srebrnej zatoce nie po to, by wypoczywać, lecz by robić dokładny research dla swojej firmy, która ma zamiar wybudować w tym miejscu ogromny kompleks wypoczynkowy, obejmujący swoją ofertą także sporty wodne, lecz nie wiedzą tego mieszkańcy Srebrnej zatoki. Istotne jest to, że ciotka Kate prowadzi hotelik, w którym także mieszka Liza i Hannah, a w którym pokój wynajmuje właśnie Mike. Hotelik Kate jest też swoistym centrum życia tutejszych wielorybników, którzy wieczorami, po pracy, spotykają się tam, pijąc alkohol, jedząc przygotowane przez Kate przysmaki oraz omawiając bieżące problemy i zagadnienia. Jednym z nich są ostatnio modne statki wycieczkowe, pływające po zatoce, pełne głośnych turystów i muzyki, a odstraszające delfiny i wieloryby, które nie tylko są atrakcją tego regionu, ale tworzą jego ekosystem. Mike oczywiście zatrzymuje dla siebie prawdziwy powód swojego przybycia. Nie muszę chyba nawet sugerować, wokół czego toczy się zatem główny wątek tej książki i wokół czego koncentrują się wszystkie poboczne. I tak naprawdę akcja, która wciąga, zaczyna się od momentu ujawnienia prawdziwej przyczyny przyjazdu Mike'a do Srebrnej zatoki oraz Liz i Hannah sprzed kilku lat. Tak, jak pisałam wcześniej - akcja nabiera tempa dopiero koło 300-setnej strony, co dla mnie było bardzo nużące i kilkukrotnie zastanawiałam się, czy nie porzucić lektury. Ostatecznie cieszę się, że tego nie zrobiłam, gdyż sposób poprowadzenia akcji od połowy książki zdecydowanie zrównoważył wiejącą nudą pierwszą jej połowę.

Co do bohaterów - można zauważyć świetnie ukazaną przemianę, zarówno Mike'a, jak Liz. Obie kreacje przypadły mi do gustu, choć mam wrażenie, że autorka wyposażyła tę dwójkę w te same cechy charakteru. Jojo Moyes bardzo trafnie oddała nie tylko życiową mądrość ciotki Kate, ale także rezolutność dojrzałej ponad wiek Hannah. Minusem jest jednak styl narracji, który na dobrą sprawę nie różnił się w przypadku bohaterów, czy to narratorką była Kate, czy Hannah właśnie. Sam sposób pisania jest bardzo lekki i przystępny, lecz uważam, że 11-latka nie wypowiada się jak 76-latka i na odwrót i tutaj autorka chyba nie uwzględniła tych różnic. Historia, jak już możecie się domyślić, opowiadana jest z perspektywy kilku bohaterów, co jest moim ulubionym zabiegiem, gdyż ukazuje różne jej aspekty i daje czytelnikowi wiedzę, której nie dałaby narracja pierwszoosobowa tylko jednej postaci. 

Zakończenie jest dla mnie satysfakcjonujące i uważam, że autorka odwaliła nim kawał dobrej roboty. Nie spodziewałam się, że pewne wątki potoczą się w taki sposób i cieszę się że Jojo Moyes w taki sposób je poprowadziła. W ogólnej ocenie myślę, że ta książka ma w sobie więcej obyczajówki, niż romansu. Romansu to tutaj tak trochę jak na lekarstwo. Jednak uczucia wszystkich bohaterów opisane są tutaj w sposób bardzo naturalny, że można wręcz wejść w ich skórę i doskonale zrozumieć, co czują i - co ważne - dlaczego tak czują. Jojo Moyes jest jednak mistrzynią w odzwierciedlaniu emocji, trzeba jej to przyznać :)

Podsumowując - Srebrna zatoka nie jest złą pozycją, w ogólnym rozrachunku jestem zadowolona, że ją przeczytałam, jednak pierwsza jej połowa była dla mnie istną męczarnią. Bardzo mnie nużyła po prostu. Może ktoś ma inne odczucia, a ja jestem jakimś wybrykiem natury? :) W każdym razie autorka nadrobiła tę nudę, nawet z małą nawiązką można rzec, bo później nie mogłam się oderwać od lektury :)

A jakie są Wasze odczucia po lekturze tej książki? A może jeszcze jej nie znacie? Dajcie znać, czy po nią sięgniecie ;)



Za książkę dziękuję Wydawnictwu Znak/Między słowami.