niedziela, 23 kwietnia 2017

Antykwariat spełnionych marzeń, Dorota Gąsiorowska

Antykwariat spełnionych marzeń - Dorota Gąsiorowska


Tytuł: Antykwariat spełnionych marzeń
Autor: Dorota Gąsiorowska
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data premiery: 12 kwietnia 2017 r.

Moja ocena: 5/10 (przeciętna)


"Antykwariat spełnionych marzeń" jest moim drugim spotkaniem z twórczością Doroty Gąsiorowskiej - jej "Obietnica Łucji" zrobiła na mnie duże wrażenie i dlatego tym bardziej z niecierpliwością wyczekiwałam momentu, w którym zasiądę do lektury nowej powieści autorki. Okładka i tym razem mnie oczarowała, a tytuł obiecywał mile spędzony czas. Z jednej strony się nie zawiodłam, bo Dorota Gąsiorowska znów zaprosiła czytelnika do interesującego, stworzonego przez nią świata, jednak z drugiej strony było w tej historii kilka elementów, które spowodowały mały tudzież większy zgrzyt w odbiorze tej książki.

Słowa, nieważne, wypowiedziane czy zapisane, mają wielką moc. Potrafią niszczyć lub budować. Mogą cię utulić lub zaciągnąć na dno rozpaczy.

Zacznę może od tego, że autorka posiada niezwykły dar malowania rzeczywistości. Pięknie czaruje słowem, tworzy atmosferę  tajemniczości, intryguje i zachęca do przewracania kolejnych kartek. Wiele czasu poświęca na opisy rzeczywistości, co niektórych może denerwować, bo np. niekoniecznie musi wiedzieć, że bohaterka, zanim usiądzie do stołu, idzie umyć ręce, uprzednio oznajmiwszy to swojemu towarzyszowi. Zrozumiem też, jeśli ktoś powie, że znudziły go dwustronicowe opisy pomieszczeń z dokładną genezą każdego mebla. Autorka jednak niewątpliwie ma w tym swój cel, choćby jak najdokładniejsze przedstawienie każdej z postaci - ich charakterów i przyzwyczajeń. A bohaterów w niniejszej książce mamy naprawdę różnych. Jest oczywiście główna bohaterka Emila - 26-letnia dziewczyna po polonistyce, pracująca w antykwariacie pana Franciszka przy ulicy Siennej w Krakowie - dość staromodna, jak na czas, w którym przyszło jej żyć. Jej matka Lili - kobieta "w sile wieku", która nie potrafi za bardzo pogodzić się z upływającym czasem i która sama otwarcie przyznaje, że nie była gotowa na urodzenie Emilii. Wspomniany wcześniej pan Franciszek, który "z dziada, pradziada" prowadzi antykwariat, będący całym jego światem i który przed kilkoma laty pożegnał ukochaną żonę Zosię. Róża i Janek - macocha i ojciec Emilii, mieszkający w maleńkiej wsi nad morzem, która okazała się być ostoją i schronieniem dla głównej bohaterki. Są także Mikołaj, Szymon i Grześ - męskie trio, którego nie będę tutaj przedstawiać, żeby Was zaintrygować :) W książce przejawia się również Iga - przyjaciółka Emilii, do której pan Franciszek nie jest przychylnie nastawiony i czego nota bene nie ukrywa. 

Cała akcja książki dzieje się w Krakowie i okazjonalnie w Modrzewiowej - wsi, w której mieszkają Róża i Janek. Autorka pięknie oddaje krakowski i nadmorski klimat, aż chciałoby się usiąść na krakowskim rynku z pyszną kawą, czy pospacerować wraz z Emilią po plaży. Pomysł na fabułę jest interesujący, jednak odnoszę wrażenie, że jego opis z okładki a to, co wychodzi na pierwszy plan podczas lektury to jednak dwie zupełnie różne sprawy. Otóż na okładce czytamy, że pewnego dnia w życiu Emilii pojawia się tajemniczy Szymon. Pełne uniesień chwile nie dają o sobie zapomnieć, ale los ma dla Emilii również inne niespodzianki. Okazuje się, że ludzie, których od dawna zna i kocha, skrywają mroczne tajemnice. Gdy Emilia zaczyna się gubić w ich labiryncie, dostaje od losu cenny dar. Książkę, która przechodząc z rąk do rąk, zmienia życie tych, którzy zajrzeli w jej karty. Pomyślałam więc sobie, że "Antykwariat spełnionych marzeń" będzie w głównej mierze o tajemniczej książce i to właśnie ona będzie jakby motywem przewodnim, spajającym całą fabułę. Tymczasem główna bohaterka otrzymuje wspomnianą książkę już na samym początku wydarzeń - była to ulubiona książka zmarłej Zofii, z którą ta praktycznie nigdy od wielu lat się nie rozstawała. Emilia dopiero później poznaje Szymona i właściwie od tego momentu zaczynają wokół głównej bohaterki dziać się dziwne rzeczy. Jej przyjaciółka myśli, że oddaje Emilii przysługę, robiąc za jej plecami pewną rzecz, ojciec trafia do szpitala, macocha zaczyna się zachowywać zupełnie nietypowo, matka spotyka się ze znacznie młodszym mężczyzną no i pojawia się Mikołaj. I Szymon. Szymon, który przez całą książkę pojawia się i znika. Tak samo, jak Róża - bez żadnych wyjaśnień. Wprawdzie wszystko na końcu wskakuje na swoje miejsce, jednak irracjonalne zachowanie tych bohaterów lekko mnie irytowało - tak samo jak właściwie niewytłumaczona niechęć pana Franciszka do Igi (którą pan Franciszek wręcz emanował). Niestety te elementy spowodowały mały zgrzyt w odbiorze "Antykwariatu spełnionych marzeń".

Wracając natomiast do tajemniczej książki - ona raczej zepchnięta została na dalszy plan. Nie przechodzi ona z rąk do rąk, jak opisuje okładka - raz została podarowana Emilii, która przez przypadek zostawiła ją w domu ojca w Modrzewiowej i została przeczytana (?) przez Różę. Moje wyobrażenie o "wędrującej książce", która przekazywana z rąk do rąk zmienia życie bohaterów, było chyba więc zbyt daleko idące. Wprawdzie została ona opisana w pewien mistyczny sposób, jednak zupełnie nie odniosłam wrażenia, by była ona jakąś szczególną książką - tyle co Zofia nigdy się z nią nie rozstawała, co określiło ją jako swego rodzaju przedmiot kultu.




Ale zaraz zaraz - tyle już napisałam o "Antykwariacie spełnionych marzeń", jednak właściwie słowem nie wspomniałam o fabule tej pozycji, prawda? No właśnie - bo to nie jest aż tak oczywiste. Jakby się tak zastanowić, książka porusza wiele tematów - rozbitej rodziny, nieumiejętnego rodzicielstwa, radzenia sobie po utracie bliskiej nam osoby, niepogodzenia się z upływającym czasem, starości, demonów powracających z przeszłości, trudnej przyjaźni, II wojny światowej, szukania własnego miejsca na świecie... Jak widzicie są to dość ciężkie tematy i jak dla mnie trochę za wiele z nich zostało poruszonych w tej książce. Sprawiło to, że po lekturze "Antykwariatu spełnionych marzeń" zupełnie nie odczułam swego rodzaju pociechy, że mimo wszystko na końcu losy bohaterów się prostują, lecz byłam przytłoczona ilością nagromadzonych problemów. 

Jak widzicie, ostatecznie "Antykwariat spełnionych marzeń" uplasował się w środku mojej skali ocen. Autorka miała ciekawy pomysł na fabułę, jednak jej zapowiedź nieco minęła się z rzeczywistością. Gatunek poruszanych problemów i ich ilość spowodowały, że z ulgą odłożyłam tę książkę na półkę. 

Być może moje wyobrażenie o tej książce mnie zgubiło i miałam po prostu zbyt wysokie oczekiwania względem tej pozycji... A jak jest z Wami? Czytaliście "Antykwariat spełnionych marzeń"? Może macie inne odczucia po lekturze tej książki? Podzielcie się proszę ze mną swoją opinią :)




Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam, bo polskie.



czwartek, 20 kwietnia 2017

[WYNIKI KONKURSU] Czym dla Ciebie jest dom?

UWAGA UWAGA!

Bez zbędnych ceregieli chciałabym Wam donieść, iż konkurs, w którym do wygrania była książka Ilony Gołębiewskiej - "Powrót do starego domu" wygrała Zuzanna Matylda Jeziorska :) Gratuluję wygranej i proszę o wiadomość (czy to mail, czy na fb) do niedzieli do północy z danymi do wysyłki. Pozostałym bardzo dziękuję za udział i mam nadzieję, że przeczytamy się jeszcze w przyszłości :)







poniedziałek, 10 kwietnia 2017

[KONKURS] Czym dla Ciebie jest dom? Do wygrania książka Ilony Gołębiewskiej "Powrót do starego domu"



Od kilku dni na fb oraz ig zapowiadałam Wam konkurs, w którym do wygrania będzie cudowna powieść Ilony Gołębiewskiej - "Powrót do starego domu", a więc oto i on :) Dzięki uprzejmości Wydawnictwa MUZA S.A. otrzymałam również egzemplarz dla Was i czym prędzej chciałabym się nim z Wami podzielić! 

Bardzo gorąco zachęcam Was do udziału, bowiem książka, którą możecie zdobyć, jest niezwykle ciepłą i dodającą otuchy powieścią, idealną na wiosenne czytanie na świeżym powietrzu :) Moją opinię na temat tej pozycji znajdziecie tutaj (klik).

Jeżeli na dodatek bierzecie udział w wyzwaniu czytelniczym #czytambopolskie (klik) to informuję, że ta książka jest nie lada gratką w miesiącu kwietniu nie tylko dlatego, że wyszła spod pióra polskiej autorki, ale również z uwagi na jej nazwisko :)

Oto regulamin konkursu:
  1. Organizatorem konkursu jest Zakątek czytelniczy, natomiast nagroda została ufundowana przez Wydawnictwo MUZA S.A.

  2. Konkurs trwa od dnia 10 kwietnia do dnia 17 kwietnia 2017 r.

  3. Aby wziąć udział w konkursie należy:

    - w komentarzu do niniejszego posta odpowiedzieć na pytanie Czym dla Ciebie jest dom? oraz udostępnić banner z początku posta na swoim blogu, wraz z linkiem do strony konkursu (proszę o podanie linku do bloga w komentarzu, pod odpowiedzią na pytanie konkursowe),

    - dla osób nieposiadających bloga - proszę o udostępnienie wpisu konkursowego z fanpage Zakątka czytelniczego (klik) i udzielenie odpowiedzi na konkursowe pytanie pod specjalnie do tego dedykowanym postem na fanpage bloga Zakątek czytelniczy,

    - polubić fanpage bloga Zakątek czytelniczy (klik), Wydawnictwa MUZA S.A. (klik) oraz autorki powieści - Ilony Gołębiewskiej (klik),
  4. Autor najciekawszej odpowiedzi otrzyma egzemplarz książki "Powrót do starego domu" Ilony Gołębiewskiej.

  5. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w ciągu trzech dni od jego zakończenia w osobnym poście zamieszczonym na blogu Zakątek czytelniczy. 

  6. Osobę, która zwycięży, proszę o kontakt pod adresem mailowym zakatekczytelniczy@gmail.com i podanie adresu do wysyłki w ciągu trzech dni od dnia ogłoszenia wyników niniejszego konkursu. Nieuczynienie zadość temu wymaganiu spowoduje, że książka zostanie przekazana osobie, której zgłoszenie zostanie wybrane zgodnie z punktem 4.
  7. Konkurs przeznaczony jest dla osób, które posiadają adres do wysyłki na terenie Polski.
  8. Zastrzegam możliwość przedłużenia czasu trwania niniejszego konkursu z powodu małej ilości zgłoszeń lub z innych przyczyn niezależnych ode mnie. 
Mam nadzieję, że wszystko jest dla Was jasne, jednak w razie pytań i wątpliwości śmiało piszcie tutaj, czy na Facebooku czy na maila :)

Powodzenia! :)


piątek, 7 kwietnia 2017

Powrót do starego domu, Ilona Gołębiewska

Powrót do starego domu - Ilona Gołębiewska 



Tytuł: Powrót do starego domu
Autor: Ilona Gołębiewska
Wydawnictwo: MUZA S.A
Premiera: 29 marca 2017 r.

Moja ocena: 7/10 (bardzo dobra)

ZAPOWIEDŹ (klik)

Ilona Gołębiewska, odkąd sięga pamięcią, marzyła o napisaniu niezwykłej powieści, opowiadającej historię starego domu i ludzi, którzy go zamieszkiwali. Jak sama pisze - ten stary dom był zawsze blisko niej i w pamięci zapisał się jako przystań, do której zawsze można wrócić, gdy skończą się już życiowe burze. Jak każde marzenie i to musiało poczekać na swoją kolej do zrealizowania. I tak, 29 marca, swoją premierę miała ciepła i pełna swoistego wdzięku powieść Ilony Gołębiewskiej - "Powrót do starego domu". 

Jej bohaterką jest 37-letnia Alicja, którą poznajemy chyba w najgorszym momencie życia. Jest w trakcie rozwodu z jej wielką miłością Pawłem, który po 13 latach małżeństwa po prostu wyrzucił ją z domu, wcześniej informując, że ma inną kobietę i dziecko w drodze. Podczas lektury książki wychodzą na jaw niezbyt przyjemne szczegóły z małżeńskich czasów Alicji i Pawła - można podziwiać główną bohaterkę za to, że tyle wytrzymała z Pawłem, albo spojrzeć w niebo z ubolewaniem nad jej głupotą - wybór pozostawiam Wam. Niemniej jednak los zrobił jej przysługę i zmusił Alicję do ogarnięcia swojego życia. Bohaterka stawia wszystko na jedną kartę i wraca po wielu latach do domu w Pniewie, w którym spędziła swoje dzieciństwo. Powrót do starego domu odkryje przed Alicją wiele tajemnic - największą z nich jest przyczyna nagłego wyjazdu jej rodziny z Pniewa wiele lat temu. Alicja wielokrotnie próbowała poznać przyczynę takiej decyzji rodziców, jednak nigdy jej się to nie udało. 

Strach to wytwór naszych myśli. Sami wywołujemy swój strach, ponieważ nie radzimy sobie z tym, co obce i nieznane. Odwaga to nic innego, jak panowanie nad nim.

Nasza bohaterka dotychczas miała w swoim życiu właściwie tylko Pawła (jej rodzice zmarli wkrótce po ich ślubie, dziadkowie jeszcze przed wyjazdem z Pniewa) oraz Dorotę, przyjaciółkę z czasów studenckich. O ile na Dorocie Alicja zawsze mogła polegać, tak Paweł nie był dla niej żadnym wsparciem. Można wręcz rzec, że na każdym kroku rzucał jej kłody pod nogi. Po przeprowadzce do Pniewa dorosła już Alicja przekonuje się, że ma wokół siebie więcej przyjaznych jej dusz, niż kiedykolwiek mogła o tym marzyć. Wraz z ich pomocą podejmuje się remontu starego domu, który ma stać się jej miejscem na ziemi. Czy Alicja odnajdzie spokój ducha w starym domu? Czy zaufa znowu jakiemukolwiek mężczyźnie? Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla starego Dziada i czy nasza bohaterka odkryje, dlaczego jej rodzice zadecydowali o wyjeździe z Pniewa? Tego dowiecie się z lektury "Powrotu do starego domu".

Książka Ilony Gołębiewskiej to powieść obyczajowa, która oprócz próby odnalezienia się przez Alicję w nowej dla niej rzeczywistości, opisuje życie otaczających ją osób - stałym punktem w jej życiu staje się kilkuletni Michałek, wychowywany przez babcię, który w tragicznych okolicznościach stracił swoich rodziców. Poznajemy również Rafała, sąsiada Alicji, Adama - miejscowego artystę-stolarza, Dziada - postrach wsi oraz wiele innych drugoplanowych i epizodycznych postaci. Całość tworzy spójny obraz skrawka polskiej społeczności, któremu czytelnik przygląda się z zainteresowaniem. 

Narracja poprowadzona została pierwszoosobowo, z punktu widzenia głównej bohaterki. Alicja ma wiele przemyśleń odnośnie do otaczającej jej rzeczywistości i sytuacji, w której się znalazła. Autorka jest również poetką i widać to w sposobie, w jaki Alicja formułuje swoje myśli (czasem aż do przesady używając wykrzykników :)). Główna bohaterka czasem może irytować - ja odniosłam wrażenie, że sama nie wie, czego chce, bo był spory rozdźwięk pomiędzy jej zachowaniem a myślami, jednak umówmy się - która z nas zawsze trzyma się raz obranej myśli? No właśnie, a tutaj trzeba wziąć jeszcze pod uwagę, że Alicja znalazła się na życiowym zakręcie i szuka, szuka właściwej drogi. Dlatego znajduję dla niej usprawiedliwienie :)

Widać, że autorka włożyła w tę powieść całe swoje serce - to po prostu bije z każdej kolejnej przewróconej kartki. To jest tego rodzaju historia, którą należy przeczytać, gdy ma się gorszą chwilę w życiu. Ona doda otuchy i pokaże, że warto walczyć o swoje marzenia. Że zawsze na końcu jest dobrze, a jeżeli dobrze nie jest to znaczy, że to jeszcze nie koniec.

Książka została napisana lekkim i przystępnym językiem, co sprawiło, że zanim się obejrzałam, byłam już po lekturze. To jest niesamowite, jak łatwo można innego człowieka zaczarować samymi słowami tak, że nie zacina się przy czytaniu, tylko płynnie idzie naprzód, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się, jak potoczą się dalsze losy głównej bohaterki. Zakończenie pozostało otwarte, pewne wątki nie zostały dokończone, co otwiera drogę do kontynuacji historii Alicji - tylna okładka zapowiada, że "Powrót do starego domu" jest pierwszą częścią trylogii. Bardzo się cieszę, że historia wymyślona przez autorkę doczeka się kontynuacji.

"Powrót do starego domu" to ciepła i powieść, w której na próżno szukać pędzącej na łeb na szyję akcji - można się przy niej wyciszyć i miło spędzić czas, a miłośnicy literatury obyczajowej i romansu na pewno się nią nie rozczarują :)

Jesteście ciekawi tej książki? Mam nadzieję, że tak, bo od poniedziałku rusza konkurs, w którym do wygrania będzie właśnie "Powrót do starego domu"! :) Bądźcie czujni :)





Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu MUZA S.A.


Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam, bo polskie.



środa, 5 kwietnia 2017

Zew księżyca, Patricia Briggs (Mercedes Thompson, tom I)

Zew księżyca - Patricia Briggs
(Mercedes Thompson,tom I)


Tytuł: Zew księżyca
Tytuł oryginalny: Moon called
Autor: Patricia Briggs
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Premiera na świecie: 2006 r.
Premiera w Polsce: 8 października 2010 r.; wznowienie
serii - 10 kwietnia 2017 r.
Seria/cykl: Mercedes Thompson, tom I

Moja ocena: 8/10 (rewelacyjna)

Okej, nie oszukujmy się (tak na początek warto postawić sprawę jasno) - swego czasu zostaliśmy zalani książkami traktującymi o wampirach, wilkołakach i innych nadprzyrodzonych stworach. Ostatnio chyba coraz mniej słychać o "nadnaturalnych" premierach, a po fali "Zmierzchu" już nawet piany nie widać. Tymczasem "Zew księżyca" traktuje głównie o... wilkołakach, a w tle pojawiają się wampiry, gremliny, nieludzie i zmiennokształtni. Wydawać by się mogło, że już nic ciekawego na ich temat nie może zostać napisane - już na pierwszy rzut oka fabuła wygląda na banalną i schematyczną. Jednak w książce Patricii Briggs jest coś mrocznego, tajemniczego i fascynującego tak bardzo, że od pierwszych stron nie mogłam oderwać się od lektury i chciałam jak najszybciej poznać losy Mercy i jej kompanów.

Mercedes Thompson ma niemalże trzydzieści lat, mieszka sama w przyczepie, a na życie zarabia naprawiając samochody i to cale nie jest najdziwniejsze (no bo nie ukrywajmy, ale kobieta-mechanik to nie jest zbyt często spotykane zjawisko).  Przejęła zakład samochodowy po gremlinie, jej sąsiad jest wilkołakiem i Alfą miejscowego stada, wampir Stefan to jej częsty klient, a sama jest zmiennokształtną - kojotem. Dostatecznie intrygująco? Nie? To lecimy dalej.


Pewnego dnia w warsztacie Mercy zjawia się młody chłopak (Mac) i prosi o pracę - Mercy od razu wyczuwa, że młody jest wilkołakiem i to najprawdopodobniej dość "świeżym" i nie do końca zdającym sobie sprawę z tego, co się z nim dzieje. Jako że potrzebna jest jej pomoc, postanawia pomóc chłopakowi - nie tylko dając mu pracę, ale i oddając go pod opiekę miejscowego Alfy - Adama, który (tak się składa), jest jej sąsiadem. Już jedna z pierwszych nocy przynosi jednak pewne komplikacje - chłopakiem interesują się obcy ludzie i wilkołaki spoza stada Adama, co doprowadza do nieszczęśliwych i krwawych wydarzeń. Na jaw wychodzi, że Mac jest jednym z elementów jakiegoś większego planu - a Mercy zupełnie bezwiednie zostaje wciągnięta w sam środek jego wydarzeń. Niestety kolejne dni nie obfitują w pozytywne zdarzenia, jednak Mercy to twarda dziewczyna i wraz z Adamem oraz jego stadem próbuje dojść po nitce do kłębka problemu. Jak się później okazuje - wszystko ma drugie dno, a Mercy stanie przed wieloma trudnymi zadaniami do wykonania.

Pierwsze, co odczułam niczym siarczysty policzek - ta książka opisuje dorosłych i jest pisana dla dorosłych. To nie jest literatura młodzieżowa, tutaj nic nie jest słodko-przerażające (wiecie, że bohater jest niby przerażający, ale np. tak bardzo się kontroluje, że jest pociągający i wszyscy do niego wzdychają), lecz po prostu dziko przerażające. Patricia Briggs wykreowała świat, w którym żądzą instynkty, pierwotne i nieokiełznane, które początkowo ciężko było mi pojąć. W sumie nic dziwnego, skoro właściwie zostaliśmy zarzuceni pozycjami, w których istoty nadnaturalne zostały uczłowieczone i posiadają niemalże wyłącznie ludzkie cechy. No tutaj tego nie znajdziemy, jak również na próżno nam szukać miłosnych rozterek głównych bohaterów, pierwszych szaleńczych miłości, zakazanych uczuć i wewnętrznej walki z samym sobą. Bohaterowie "Zewu księżyca" nie patrzą na otaczający ich świat przez pryzmat uczuć, nie analizują wydarzeń, w których uczestniczą, w powiązaniu z ich miłostkami. Nie. Tutaj na pierwszym miejscu jest instynkt i pierwotna żądza (posiadania, krwi, dopiszcie sobie cokolwiek). Pod tym kątem jest to dla mnie nowość i miłe oderwanie od po-zmierzchowej wampiro-wilkołaczej fali bohaterów.


Początkowo ciężko mi było "wgryźć się" w wykreowany przez Briggs świat - czasem miałam wrażenie, że autorka opisuje coś oczywistego dla siebie, nie dzieląc się tym z czytelnikiem. Jednak z każdą przewróconą kartką coraz lepiej poznawałam rzeczywistość Mercy oraz jej historię. Autorka poświęciła wiele miejsca wyjaśnieniom, kim jest główna bohaterka, skąd pochodzi, gdzie i jak została wychowana oraz dlaczego znalazła się tam, gdzie aktualnie się znajduje. Powoli i dokładnie wkraczamy w świat wilkołaków, poznajemy ich zwyczaje i zachowania - wielu możemy się dziwić, ale taka chyba właśnie jest Briggs - bezkompromisowa, szokująca i dość drastyczna.

Akcja została poprowadzona przez autorkę idealnie - dzieje się wystarczająco dużo, by zaintrygować czytelnika, ale nie na tyle dużo, by poczuł się on zmęczony kierunkiem, w jakim zmierza fabuła książki. Czasem czas jakby zwalniał, jednak jak wspomniałam wyżej - autorka bardzo wnikliwie starała się przedstawić rzeczywistość, do jakiej nas przeniosła, stąd czasem można odnieść wrażenie, że fabuła się jakby wlecze. Nie jest to jednak na tyle przeszkadzająca kwestia, by "zaburzała" odbiór całej książki.

A sama Mercy... To mocny charakter, logicznie i rozsądnie myśląca dziewczyna, mająca odpowiedź na każdą swoją decyzję. Nie jest irracjonalnie postępującą nastolatką, którą ma się ochotę walnąć w głowę i krzyknąć, że jest durna. Nie - Mercy się kibicuje i spokojnie czeka na rozwój wypadków. Mercedes jest tym bardziej pociągająca, że ma przy swoim boku potężne wilki, a dominujące osobniki wariują, gdy  ich pobliżu znajdzie się samica... 

No i jest jeszcze Adam - samiec Alfa, wokół którego koncentrują się wydarzenia pierwszego tomu serii o Mercedes Thompson. Muszę przyznać, że polubiłam również i tę postać i jestem niezmiernie ciekawa, jak w kolejnych tomach zostanie pociągnięty wątek przystojnego wilka - tym bardziej, że na jego terytorium zadomowił się inny dominujący wilk, czwarty w stadzie, w którym wychowana została Mercy... Na pewno będzie ciekawie... :) 




Podsumowując - "Zewu księżyca" z pewnością nie można zaliczyć do literatury młodzieżowej, gdzie na pierwszy plan wysuwają się uczucia głównych bohaterów. Briggs serwuje czytelnikom świat, w którym wiele wątków zgrywa się w zgrabną całość, a bohaterowie są wyraziści i charakterystyczni. Fabuła - interesująca i po lekturze pierwszej części przygód Mercedes Thompson mam zdecydowanie ochotę na więcej i już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z charyzmatyczną mechanik samochodową.

Znacie Mercedes Thompson? Jeśli nie, to mam nadzieję, że tym wpisem zachęciłam Was do sięgnięcia po "Zew księżyca" i zapoznania się z niesamowitym światem, jaki wykreowała Patricia Briggs :)



Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów.