Bez słów - Mia Sheridan
źródło |
Tytuł: Bez słów
Tytuł oryginału: Archer's Voice
Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 400
Moja ocena: 6/10 (dobra)
Bardzo długo czekałam na tę książkę w bibliotece. "Bez słów" Mii Sheridan, nie ma co ukrywać, to gorący tytuł ostatnich miesięcy, a moja biblioteka na bieżąco uaktualnia swoją ofertę. Gdy odebrałam tę pozycję musiała niestety poczekać kilka dni na swoją kolej, gdyż kończyłam "Zaginięcie" Remigiusza Mroza. Gdy tylko z nim skończyłam (:)) od razu zasiadłam do lektury "Bez słów".
Cóż mogę napisać o tej książce - na pewno nie będę należała do jej ogromnych fanek. Dlaczego? Przecież po pierwsze - uważam, że tło naszej głównej historii jest bardzo ciekawe i interesująco zbudowane. Po drugie - główni bohaterowie zyskali moją sympatię, ich sylwetki zostały przedstawione przystępnie, jednak nie za mdło i niezbyt irytująco. Bree to sympatyczna (aha, wiem, jak to brzmi) dziewczyna, która przeżyła w ostatnim czasie ogromną tragedię i opuściła swoje rodzinne miasto, by odciąć się od otaczającej ją tam rzeczywistości. Zaś Archer... Archer to miejscowe dziwadło, które również przeżyło traumę, lecz w dzieciństwie, lecz rany na jego duszy nie zabliźniły się do tej pory. Bohaterowie do dwudziestokilkulatkowie, którzy swoimi historiami mogliby obdzielić co najmniej kilka osób. I przychodzi dzień, w którym na siebie trafiają, a ten dzień (oczywiście) zmienia ich życie.
Po trzecie - narracja poprowadzona jest na dwojnaki sposób - raz z punktu widzenia Bree, a raz z punktu widzenia dzisiejszego i dawnego Archera. Dzięki temu poznajemy jego tajemniczą przeszłość i powoli dochodzimy do tego, co wydarzyło się wiele lat temu. Styl autorki jest lekki i przyjemny, czyta się "sprawnie" i szybko.
Po czwarte - książka jest kopalnią cytatów. Naprawdę pięknych myśli, które powinny nam towarzyszyć każdego dnia.
Pełne zrozumienia milczenie bywa lepsze od wielu słów, które koniec końców okazują się bezsensowne i zbędne.
Dlaczego więc nie zostanę fanką tej pozycji? Zakończenie, jak dla mnie, stawia w mojej hierarchii tę książkę na przegranej pozycji. Jakoś... nie tego się spodziewałam i autorka mnie trochę rozczarowała. Nie twierdzę jednak, że nie sięgnę już nigdy po jej twórczość, na pewno, gdy tylko będę miała stosowną możliwość, to przeczytam jeszcze historie, które wyszły spod jej pióra. Jednak ta nie powaliła mnie na kolana, nie miała w sobie tego "czegoś", nie potrzebowałam chusteczek przy czytaniu. Po prostu bez fajerwerków.
Nie targały mną emocje, a przedstawiona historia jest równie dobra, jak każda inna. Po wielu pozytywnych opiniach przeczytanych na jej temat w sieci byłam nastawiona na emocjonalną huśtawkę, morze łez itp.
Chyba jestem emocjonalną socjopatką.
Ale nie martwcie się, jakoś to przeżyję :)
Nie targały mną emocje, a przedstawiona historia jest równie dobra, jak każda inna. Po wielu pozytywnych opiniach przeczytanych na jej temat w sieci byłam nastawiona na emocjonalną huśtawkę, morze łez itp.
Chyba jestem emocjonalną socjopatką.
Ale nie martwcie się, jakoś to przeżyję :)
No proszę :) Ja jestem w trakcie, na... chyba 150 stronie i jest bez rewelacji. Jakoś sama narracja mnie nie zachwyca... Ciekawa jestem tego zakończenia. Niemniej jednak od początku raczej wyczuwam, czy coś mnie zachwyci czy też nie i tutaj nie ma takiego wow...
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że nie jestem sama w swoich odczuciach, bo szczerze, to spodziewałam się małego hejtu, jak po opublikowaniu opinii na temat Kasacji Mroza. Jeśli chodzi o zakończenie... Jest tak przewidywalne i mdłe, że aż głowa boli. Tyle Ci podpowiem :D
UsuńDziękuję, bardzo mi pomogłaś ;)Myślałam nad zakupem, ale chyba przeznaczę te pieniądze na coś innego :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
hunters-booksam.blogspot.com
Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, bo może Twoje odczucia po lekturze byłyby inne? :)
UsuńChociaż uważam te książkę za dobrą, też mnie nie powaliła na kolana. Długo nie mogłam się w nią wciągnąć i Bree miała momenty, w których bardzo mnie irytowała. Zgadzam się co do cytatów - było pełno wartych uwagi. Żałuję, że nie zapisałam wszystkich :c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
SzumiąBooki
Racja, z tej dwójki to Bree była bardziej irytująca...
UsuńBędąc w księgarni sprzedawczyni bardzo polecała mi tę książkę, stwierdziłam wtedy jednak że nie jest na nią odpowiedni moment.
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja i komentarze innych osób jakos nie zachęcają do sięgnięcia po te pozycje, ale myślę, ze w najbliższym czasie się skuszę.
Pozdrawiam :)
W wolnej chwili zapraszam do mnie:
http://ucieczka-w-swiat-literatury.blogspot.com/?m=1
Jestem zdania, że nie można sobie wyrobić o czymś opinii, nie zapoznając się z tym, także czekam na Twoją opinię ;)
UsuńMnie osobiście książka się podobała. Dla mnie też zakończenie było takie jakieś nie takie jakie chciałam, a no i te wydarzenia, które działy się w ostatnich 50 stronach jakoś tak szybko pędziły, ze nie mogłam ich nawet przeanalizować. Ale chętnie sięgnę po jeszcze jakąś książkę tej autorki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Racja, akcja tak przyspieszyła pod koniec, że ciężko było za nią nadążyć. Autorka nie chciała zostawić czytelnika z niedopowiedzeniami, ale czy słusznie?
UsuńUwielbiam Mię Sheridan za tę książkę. Za stworzenie tak nieszablonowej i unikalnej opowieści graniczy z geniuszem :) Bardzo mi się podobało to jak dwie osoby, które przeszły tak naprawdę przez piekło, odnalazły siebie nawzajem. Kocham Archera <3 Jest tak niesamowitą postacią, nawet nie umiem opisać tego słowami, po prostu pozostałam Bez Słów :)
OdpowiedzUsuńreviewjunkiebooks.wordpress.com
Ja niestety tego nie czuję, ale rozumiem to, że ktoś jest takiego zdania, jak Twoje. Dla mnie cała ta relacja Archer-Bree jest naciągana i już chyba zawsze taka pozostanie.
Usuń