wtorek, 19 stycznia 2016

"Obsydian", Jennifer L. Armentrout

"Obsydian" - Jennifer L. Armentrout

źródło

Tytuł: Obsydian
Tytuł oryginału: Obsidian
Autor: Jennifer L. Armentrout
Cykl: Lux, tom I
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 21 maja 2014 r.

Moja ocena: 6/10 (dobra)

Opis: Oni nie są tacy jak my…

Kiedy przeprowadziliśmy się do Zachodniej Wirginii, zanim zaczęłam mój ostatni rok w szkole, musiałam przyzwyczaić się do dziwacznego akcentu, rwącego się łącza internetowego i całego morza otaczającej mnie nudy... Aż do momentu, kiedy spotkałam mojego nowego, wysokiego sąsiada o niesamowitych, zielonych oczach. Wtedy sprawy zaczęły obierać zupełnie inny kierunek... 
Ale kiedy zaczęłam z nim rozmawiać zrozumiałam, że Daemon jest wyniosły, arogancki i doprowadza mnie do szału. Zupełnie nam nie po drodze. Zupełnie. Jednak kiedy prawie nie zginęłam, a Daemon dosłownie zamroził czas, cóż... stało się coś zupełnie niespodziewanego…
Wpadłam w kłopoty, groziło mi śmiertelne niebezpieczeństwo. Jedyną szansą, żebym wyszła z tego cało, było trzymanie się blisko Daemona, aż przygaśnie blask…Jeśli oczywiście sama go wcześniej nie zabiję.

Moja opinia:

I sprawdza się prawda stara jak świat - kto się czubi...

Daemon Black. Kolejny literacki obiekt damskich westchnień. Arogancki, pewny się, tajemniczy, opryskliwy - te cechy wystarczą, by Kat, która dopiero co przeprowadziła się do miasteczka z Zachodniej Wirginii, nie mogła wyrzucić go ze swojej głowy. Daemon jest sprzecznością - wprost mówi Kat, że jej nie lubi, że przyniesie jego rodzinie same kłopoty, ale jego zachowanie świadczy o czymś całkiem innym. Po pewnym czasie Kat odkrywa tajemnicę rodziny mieszkającej na przeciwko - i ta wiedza jest niestety dla niej ogromnym zagrożeniem.

Głównej bohaterki nie sposób nie lubić. Jest siedemnastolatką o "zdrowych" odruchach, na dodatek cechuje ją zdrowy rozsądek i odwaga (czasem zakrawająca na głupotę, no ale nie oszukujmy się, to jest paranormal romance). Jej kreacja jest błyskotliwa i z humorem - humor cechuje też zresztą Daemona. A sam Daemon - cóż, został stworzony, by do niego wzdychać. Podoba mi się relacja, jaka połączyła tych dwojga - nie jest to uczucie po kres świata, śmiertelnie poważne, wybuchające niczym bomba. Owszem, emocji pomiędzy nimi nie brakuje, ale Kat i Daemon droczą się ze sobą i to czyta się bardzo dobrze. Ani jedno, ani drugie nie chce (a może nie potrafi?) przyznać się do tego, co siedzi w ich głowach. I to jest właśnie takie "inne" w porównaniu do większości książek należących do tego gatunku.

"Obsydiana" czyta się dobrze - wydarzenia toczą się jedno za drugim, wszystko jest logiczne i spójne. Mam tylko jedno "ale" - Arum. W ogóle nie jawią się w mojej głowie jako śmiertelnie niebezpieczny wróg. Zupełnie nie odczuwałam grozy, jaką te postacie miały za zadanie wywołać u czytelnika, przez co nie mogłam zdawać sobie sprawy z "powagi" sytuacji. I nie mam pojęcia, z czego może to wynikać. Jak już do tego dojdę, z pewnością się tym podzielę ;)

Podsumowując - "Obsydian" jest ciekawą pozycją. Do tej pory nie miałam do czynienia z kosmitami w paranormal romance, stąd można odczuć pewien powiew świeżości. Nie jest to lektura ambitna, ale nikt chyba tego nie oczekuje od tego typu książek. Polecam na odmóżdżający wieczór przy kawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz