Miała umrzeć - Ewa Przydryga
Tytuł: Miała umrzeć
Autor: Ewa Przydryga
Wydawnictwo: Muza
Wydawnictwo: Muza
Premiera: 14 październik 2020 r.
Moja ocena: 8/10
Na książki Ewy Przydrygi natrafiam już od jakiegoś czasu, ale jakimś cudem nie było mi z nimi po drodze. Aż pojawiła się kolejna książka autorki - tym razem stwierdziłam, że muszę ją przeczytać! I powiem (a właściwie napiszę) Wam, że... jak siadłam do niej, tak nie wstałam z fotela, póki jej nie skończyłóam.
Tak, przeczytałam ją na raz.
Nie mogłam się oderwać. Autorka ma taki styl, że po prostu łapie w swoje macki i nie puszcza, póki nie przewróci się ostatniej kartki ;)
Akcja dzieje się w dwóch płaszczyznach - w roku 1998 z perspektywy Ady i w roku 2019 z perspektywy Leny. Ada jest zbuntowaną nastolatką, której rodzice zbytnio nie przejmują się ani nią, ani jej malutką siostrą. Spragniona mocnych wrażeń, wraz z grupą przyjaciół, testują granicę swojej wytrzymałości. Niestety pewnego dnia Ada postanawia przesunąć tę granicę i dochodzi do pewnego zdarzenia, które na zawsze odmieni losy nastolatków.
Lena zaczyna odnosić sukcesy jako artystka, pracując jednocześnie jako nauczycielka plastyki. Na jej wystawie pojawia się pewien osobliwy gość, który twierdzi, że znał ją w dzieciństwie. Problem polega na tym, że Lena jako małe dziecko została osierocona i wychowywała ją surowa ciotka. Dziewczyna nic nie pamięta z tamtych czasów, nie pamięta rodziców. To spotkanie powoduje, że Lena znajduje odwagę, by pogrzebać w przeszłości i dowiedzieć się, kim tak naprawdę jest.
Co łączy te dwie historie?
Ja się domyśliłam, co je łączy, jednak nie przyszło mi do głowy, kto jest zbójem, który tak miesza w fabule. Zupełnie mi to przez myśl nie przeszło! Autorka świetnie podrzucała tropy, które wydały się na końcu takie oczywiste, jak już było wiadomo, co i jak, ale podczas czytania stanowiły zwykły element historii, jak każdy inny. Sam pomysł na fabułę - jak dla mnie strzał w dziesiątkę. Autorka bardzo dobrze przedstawiła mechanizm działania ludzkiej psychiki, nic tutaj nie jest przypadkowe, a zarazem wszystko jest logiczne i układa się w zgrabną całość. Niektóre wątki aż mnie bolały w sercu, tak dobrze zostały tutaj oddane emocje bohaterów.
Poprowadzenie akcji, jej zwroty i zawieszenie - wszystko cud, miód i orzeszki, naprawdę nie mam nic do zarzucenia. Świadczy o tym fakt, że przeczytałam książkę na jedno posiedzenie, nie mogąc się oderwać. Tutaj wszystko było po prostu tak jak trzeba.
Bohaterowie zostali wykreowani bardzo realnie - Ada i Lena mogłyby równie dobrze mieszkać obok, w sąsiedztwie. Razem z nimi przeżywałam ich problemy i rozterki, współczułam ich sytuacji, próbowałam znaleźć rozwiązania. Bohaterowie nie zostali skonstruowani "na jedno kopyto", każdy ma inny charakter i nie zlewają się w jedną bezkształtną masę.
Po "Miała umrzeć" wiem na pewno, że sięgnę po kolejne książki autorki. Stawiam ją na półce moich pewniaków i mam nadzieję, że będzie stać już tam zawsze ;)
Znacie książki autorki? Dajcie znać!
Bardzo lubię książki tej autorki. Właśnie zaczęłam czytać ten tytuł i wiele sobie po nim obiecuję.
OdpowiedzUsuńMam już tę książkę, ale brakuje mi czasu, by ją przeczytać. To gorsze niż czekanie na paczkę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk