poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Pocałunek morza - Anna Stryjewska

Pocałunek morza - Anna Stryjewska


Tytuł: Pocałunek morza
Autor: Anna Stryjewska
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data premiery: 20 marca 2018 r.

Moja ocena: 6/10 (dobra)


Siadając do lektury "Pocałunku morza" Anny Stryjewskiej nie miałam żadnych szczególnych oczekiwań. Chciałam po prostu spędzić przyjemnie czas. I przyznam Wam, że zanim się obejrzałam, przewróciłam już ostatnią kartkę tej powieści - połknęłam ją właściwie na jeden raz. Czy to dobry znak? O tym przekonacie się, czytając niniejszy post.

Patrycja - nasza główna bohaterka - nie miała łatwego dzieciństwa. Wcześnie straciła matkę, a później właściwie i ojca, który - układając sobie na nowo życie - oddał dziewczynkę pod opiekę surowej babki. Musicie mi uwierzyć, że czytając o losach Patrycji na początkowym etapie jej życia, łamało mi się serce - dziewczynka tak kochała swojego tatę, że była w stanie wybaczyć mu wszystko, nawet to, że tak naprawdę wykluczył ją ze swojego życia, zostawiając ją w niedostatku, a samemu opływając w luksusy. Ciężko jest sobie wyobrazić taką sytuację, jednak Patrycja - o dziwo - nie traciła pogody ducha, starając się we wszystkim odnaleźć pozytywną stronę (mimo że nie miała łatwo ani w domu u babki, ani w szkole). Dziewczyna zaczęła dojrzewać, przeżywać pierwsze zauroczenia, odkrywać swoje pasje i zdolności. Niestety, ale jej życiem wstrząsa kolejna śmierć - tym razem ojca, który wyjawia jej pewną tajemnicę. Dodatkowo jedno z jej zauroczeń zaczyna być brzemienne w skutkach, a Patrycja ma już dość życia na wsi i postanawia spełnić swoje odwieczne marzenie - zobaczyć polskie morze. Jeszcze wtedy nie wie, że jej - wydawałoby się - pochopna decyzja tak odmieni jej życie. Dziewczyna wsiada w pociąg i rozpoczyna podróż pod nazwą życie. Dzięki poznanej na plaży kobiecie Patrycja zaczyna zapominać, co to samotność i rozpoczyna spełnianie swoich marzeń.

Fabuła tej książki jest do bólu przewidywalna - czytelnik, mając na uwadze wydarzenia zawarte na kolejnej przewróconej kartce, z łatwością może ustalić dalsze losy Patrycji. Niektórych może denerwować czasem wręcz patologiczne szczęście głównej bohaterki, jednak ja jestem zdania, że i takie książki są potrzebne - żeby oderwać się rzeczywistości i dodać sobie animuszu, że każdy problem można rozwiązać, że zawsze przychodzi szczęśliwe zakończenie. Jak wspomniałam na początku - książkę czyta się szybko, co nie do końca może być poczytywane za jej plus, bowiem w przypadku "Pocałunku morza" czytelnik nie zatrzyma się, by oddać się refleksji, choć z drugiej strony będzie ciekawy, czy jego typowania, co do dalszych losów bohaterki się sprawdzą. Poruszone przez autorkę wątki są aktualne chyba dla czytelnika w każdym wieku, choć przyznam, że pierwsze spotkanie Patrycji z Zygmuntem wywołało u mnie pewien niesmak (może nawet nie tyle samo to spotkanie, co późniejsze relacje tych dwojga...). Główna bohaterka w niektórych momentach irytuje swoją naiwnością, jednak biorąc pod uwagę czasy, w jakich osadzona została fabuła "Pocałunku morza" ta naiwność jest jak najbardziej zrozumiała. 

Ciekawym zabiegiem jest przedstawianie akcji z perspektywy różnych czasookresów. Czytelnik poznaje historię Patrycji wielowymiarowo, przeskakując w czasie o kilka lat, jednak te przeskoki są zawsze ze sobą w jakiś sposób powiązane. Autorka ma zdecydowanie lekkie pióro i przyjemnie się ją czyta, stąd przez lekturę książki się wręcz płynie. Zakończenie zamyka historię Patrycji, choć niektórzy będą pewnie zawiedzeni, że nie wiadomo, co dzieje się dalej z losami głównej bohaterki i Przemka - to już pozostaje w wyobraźni czytelników ;)

Podsumowując - "Pocałunek morza" to historia na jedno miłe popołudnie przy kawie i ciastku :) Nie zmusza do głębokich przemyśleń, jednak pozwala oderwać się od życia codziennego, angażując czytelnika w problemy głównej bohaterki. Pomimo kilku mankamentów, książkę będę wspominać dobrze, tak samo jak jej autorkę i mam nadzieję, że niedługo będzie można przeczytać jakąś inną propozycję od Anny Stryjewskiej.

Zaciekawiła Was ta pozycja? Dajcie znać ;)


Za książkę dziękuję wydawnictwu Szara Godzina. 


czwartek, 26 kwietnia 2018

Mroczny układ - Dawid Waszak (cykl Jarocin)

Mroczny układ - Dawid Waszak


Tytuł: Mroczny układ
Autor: Dawid Waszak
Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery: 19 luty 2018 r.
Seria/cykl: Jarocin, tom II

Moja ocena: 8/10 (rewelacyjna)

Czerwień obłędu (tom I) - klik


Swego czasu dość głośno było o książce "Czerwień obłędu" Dawida Waszaka - miałam możliwość zapoznać się z tą pozycją, a moją opinię na jej temat możecie przeczytać, klikając w link podany powyżej. Książkę cechowała ogromna aura tajemniczości i mnóstwo niedopowiedzeń, a w głowie czytelnika po lekturze kłębiło się mnóstwo znaków zapytania. Po pewnym czasie okazało się, że "Czerwień obłędu" to pierwszy tom cyklu "Jarocin", a autor pracuje nad kolejnym tomem tej serii. Przyznam, że myślałam, że "Mroczny układ" i "Czerwień obłędu" łączy niewiele, ponad miejsce akcji - o ja naiwna, jak bardzo się myliłam! 

Jednak zanim przejdę do przedstawienia Wam powodu mojej naiwności, pozwólcie, że chociaż w skrócie przedstawię Wam fabułę. Kacper Zborowski po wielu latach wraca do Polski, do Jarocina - miasta, w którym po zaginięciu ojca i samobójstwie matki jako 6-latek trafił do sierocińca. Przeżył tam prawdziwy horror, co dało mu motywację do ucieczki - udało mu się uciec, wsiąść do pierwszego pociągu i wyjechać do Niemiec. Po latach wraca do swojego rodzinnego miasta, gdzie próbuje odpowiedzieć sobie na wiele pytań i przede wszystkim najważniejsze - co się stało z jego ojcem? Poznaje Amandę i wydaje się, że jego życie wjeżdża na dobre tory, jednak do czasu, gdy znajduje ciało dziewczyny, a on sam zostaje oskarżony o jej zabójstwo. 



Nie martwcie się, nie zdradziłam Wam za wiele - ba! to dopiero początek całej tej historii. Czytając "Mroczny układ" zupełnie nie zwracałam uwagi na pewne sygnały, które miały zasugerować, jakie są powiązania tej historii z "Czerwienią obłędu", dopóki nie zostało napisane czarno na białym, że Kacper, to syn Doriana Zajdy, bohatera pierwszego tomu! I to jest właśnie ta rzecz, która wyrwała mnie z mojej naiwności... Otóż moi kochani - jeśli równie mocno jak ja chcieliście wiedzieć, co się działo z Dorianem Zajdą, to w "Mrocznym układzie" znajdziecie wszystkie odpowiedzi na dręczące Was pytania. Ta książka to genialna kontynuacja owianej tajemnicą "Czerwieni obłędu", wiele kwestii fabularnych tamtej części się wyjaśnia, wreszcie uzupełniamy tę historię! Jestem pod ogromnym wrażeniem zabiegu autora - nie wiem, czy taki był jego zamysł od samego początku, czy w międzyczasie wpadł na pomysł fabuły drugiej części, ale jedno jest pewno - ja, miłośniczka wyjaśniania wszystkiego od a do z, sceptycznie podchodząca do otwartych zakończeń - jestem niesamowicie ukontentowana treścią "Mrocznego układu".

Nie dość, że w sposób (brutalny - umówmy się) wyjaśniony został obłęd Doriana Zajdy, to jeszcze akcja drugiego tomu została poprowadzona tak, że nie można oderwać się od lektury. Autor serwuje nam ciągłe zwroty akcji i nie bawi się w konwenanse - clou historii Kacpra jest bardzo mroczne i dla niektórych zapewne wręcz niewyobrażalne, ale przyznam - świetnie to zostało rozegrane. 

Autor także w bardzo przejmujący i i realny sposób poprowadził portret psychologiczny głównego bohatera - w książce znajdziemy wiele jego przemyśleń - Kacpra, którego zostawił ojciec, Kacpra, którego matka popełniła samobójstwo, Kacpra - wychowanka sierocińca, Kacpra - oskarżonego o zabójstwo... Nasz bohater naprawdę wiele w życiu przeszedł, a w moich oczach jego postać została zbudowana bardzo skrupulatnie i wiarygodnie. W książce oczywiście pojawiają się także inni bohaterowie - w tym Linda, która pomaga Kacprowi rozwikłać wiele zagadek - jednak to Kacper jest narratorem tej historii, więc to jego poznajemy najlepiej.

"Mroczny układ" jest zupełnie inną książką, niż "Czerwień obłędu" - nie znajdziemy tutaj już żadnych paranormalnych elementów - wszystko zostaje wyjaśnione jasno i rzeczowo, a po obłędzie z pierwszego tomu pozostaje już tylko wspomnienie. Zakończenie otwiera drogę do kolejnej części cyklu i ku mojej uciesze możemy czekać na kolejny tom ;) Autor na zakończenie zostawia czytelnika z pewną bombą i ogromnym znakiem zapytania w głowie, powodującym, że czekanie na trzecią część będzie prawdziwą udręką.

Także moi drodzy - jeśli podobała Wam się "Czerwień obłędu" - koniecznie sięgnijcie po "Mroczny układ"!

A może już czytaliście? Dajcie znać w komentarzu ;)




Za książkę serdecznie dziękuję autorowi.