Martwa jesteś piękna - Belinda Bauer
Tytuł: Martwa jesteś piękna
Tytuł oryginalny: The Beautiful Dead
Autor: Belinda Bauer
Wydawnictwo: Muza S.A.
Data premiery: 28 lutego 2018 r.
Moja ocena: 8/10 (rewelacyjna)
"Martwa jesteś piękna" Belindy Bauer to tego typu książka, o której jest głośno na długo przed jej premierą. Wiele osób o niej słyszy i wiele chce przeczytać - jej opis nie pozwala przejść obok tego tytułu obojętnie. Ja, gdy tylko usłyszałam o tej książce, wiedziałam, że po prostu muszę ją przeczytać - skojarzenie z Hannibalem Lecterem nasuwało się samo (może w nieco innym wymiarze, ale jednak - morderca zafascynowany główną bohaterką), a ja nie dość, że lubię kryminały i thrillery, to także Hannibala. I te motyle na okładce... Przeczytałam tę książkę w niecałe dwa dni - ta historia jest tak dobra, że nie mogłam się od niej oderwać.
Ale od początku.
A na początku jest tytuł. "Martwa jesteś piękna" może zapowiadać wiele rzeczy - zwłaszcza po tym, jak się przeczyta opis. Eve jest dziennikarką kryminalną - jej codziennością jest relacjonowanie wydarzeń z miejsca zbrodni. Jej przełożony kładzie ogromny nacisk na to, by ich newsy były "najnewsiejsze" ze wszystkich i właściwie można powiedzieć, że stosuje wobec Eve mobbing w tym zakresie. 1 grudnia to jej zwyczajny dzień pracy - relacja z miejsca zbrodni - zamordowana została młoda dziewczyna w nowym biurowcu tuż pod nosem tłumu przechodniów. Eve Singer jeszcze nie wie, że ta relacja zwróci na nią uwagę mordercy, który od tego momentu będzie robił wszystko, żeby nawiązać z dziewczyną kontakt. Wydaje się, że Eve jest obsesją mordercy, stąd "Martwa jesteś piękna" może sugerować, że nasza bohaterka jest jego kolejnym celem.
Jednak narracja poprowadzona jest wielotorowo - nie tylko z punktu widzenia Eve Singer, ale także mordercy. Dzięki temu dowiadujemy się, że tytuł może sięgać głębiej - w przyczynę jego szaleństwa.
Autorka w świetny sposób wykreowała głównych bohaterów - zwłaszcza naszego szaleńca. Belinda Bauer ukazała jego naturę w sposób wywołujący ciarki na ciele - logicznie i realnie oddała jego motywację (na ile logiczne może być postępowanie chorego człowieka...). Odnajduję tutaj też taką swoistą próbę usprawiedliwienia go i odnalezienia istoty tego szaleństwa. Moment, w którym upatrzył sobie Evie i której podporządkował kolejne wystawy był wręcz genialny. No tak - musicie wiedzieć, że morderca jest artystą i "unieśmiertelnia innych przez sztukę". Organizuje wystawy, w których główną rolę gra śmierć, a eksponatami są przypadkowi ludzie. Za każdym razem, gdy ma się ona odbyć, rzeczywistość ukazana jest z perspektywy tego "eksponatu" - nie sama wystawa, lecz wszystko, co ma miejsce przed. Poznajemy tych ludzi, ich problemy, tajemnice i marzenia - przez co dla nas, czytelników, każda wystawa jest jeszcze bardziej szokująca. Podobnie wygląda sposób przedstawienia głównej bohaterki - narracja jest poprowadzona w takim sposób, że czytelnik po prostu bardzo się z nią zżywa - przynajmniej ja tak miałam. Jej historia, problemy, reakcje i odczucia - to wszystko sprawia, że Eve wydaje się być jak żywa, jakby była naszą koleżanką, sąsiadką, dziewczyną, którą spotyka się codziennie w autobusie. Tak, niewątpliwie realni i logiczni (dokładnie tak, nie odnajdziecie tutaj ani krztyny chaosu i niekonsekwencji) bohaterowie to ogromny atut tej książki.
Podobnie jak fabuła i sposób, w jaki poprowadzona została akcja. Książka podzielona jest na trzy części, a każda z nich na mniejsze rozdziały, z których każdy stanowi jeden z grudniowych dni. Na początku sytuacja rozwija się oczywiście powoli, by wkrótce zagęścić atmosferę i nie pozwolić czytelnikowi odłożyć tej książki. Co do zakończenia - generalnie mnie usatysfakcjonowało, lecz brakło mi kilku kwestii, które w mojej ocenie uczyniłyby tę historię pełniejszą. Wydaje mi się, że "Martwa jesteś piękna" została zakończona tak, że nie będzie już jej kontynuacji, choć brak pewnych opisów, o których pisałam wyżej, być może jest celowe i sugeruje coś zupełnie przeciwnego? :)
Czasu spędzonego z tą książką na pewno nie można nazwać zmarnowanym. Co to, to nie! Ta historia jest po prostu fascynująca i niemalże idealna (w moim odczuciu) pod każdym względem - kreacji bohaterów, budowania napięcia, sposobu poprowadzenia akcji. Ostatnio mam naprawdę duże szczęście, bo nie trafiam na złe książki! Także jeśli zobaczycie tę pozycję na półce w księgarni albo będziecie mieli możliwość ją od kogoś pożyczyć, czy też zasili ona zasoby Waszej biblioteki - polecam ją Waszej uwadze.
Premiera już pojutrze!
Jednak narracja poprowadzona jest wielotorowo - nie tylko z punktu widzenia Eve Singer, ale także mordercy. Dzięki temu dowiadujemy się, że tytuł może sięgać głębiej - w przyczynę jego szaleństwa.
"Podniósł rękę i delikatnie dotknął jej czoła.(...)I z każdym dniem stawała się coraz piękniejsza".
Autorka w świetny sposób wykreowała głównych bohaterów - zwłaszcza naszego szaleńca. Belinda Bauer ukazała jego naturę w sposób wywołujący ciarki na ciele - logicznie i realnie oddała jego motywację (na ile logiczne może być postępowanie chorego człowieka...). Odnajduję tutaj też taką swoistą próbę usprawiedliwienia go i odnalezienia istoty tego szaleństwa. Moment, w którym upatrzył sobie Evie i której podporządkował kolejne wystawy był wręcz genialny. No tak - musicie wiedzieć, że morderca jest artystą i "unieśmiertelnia innych przez sztukę". Organizuje wystawy, w których główną rolę gra śmierć, a eksponatami są przypadkowi ludzie. Za każdym razem, gdy ma się ona odbyć, rzeczywistość ukazana jest z perspektywy tego "eksponatu" - nie sama wystawa, lecz wszystko, co ma miejsce przed. Poznajemy tych ludzi, ich problemy, tajemnice i marzenia - przez co dla nas, czytelników, każda wystawa jest jeszcze bardziej szokująca. Podobnie wygląda sposób przedstawienia głównej bohaterki - narracja jest poprowadzona w takim sposób, że czytelnik po prostu bardzo się z nią zżywa - przynajmniej ja tak miałam. Jej historia, problemy, reakcje i odczucia - to wszystko sprawia, że Eve wydaje się być jak żywa, jakby była naszą koleżanką, sąsiadką, dziewczyną, którą spotyka się codziennie w autobusie. Tak, niewątpliwie realni i logiczni (dokładnie tak, nie odnajdziecie tutaj ani krztyny chaosu i niekonsekwencji) bohaterowie to ogromny atut tej książki.
Podobnie jak fabuła i sposób, w jaki poprowadzona została akcja. Książka podzielona jest na trzy części, a każda z nich na mniejsze rozdziały, z których każdy stanowi jeden z grudniowych dni. Na początku sytuacja rozwija się oczywiście powoli, by wkrótce zagęścić atmosferę i nie pozwolić czytelnikowi odłożyć tej książki. Co do zakończenia - generalnie mnie usatysfakcjonowało, lecz brakło mi kilku kwestii, które w mojej ocenie uczyniłyby tę historię pełniejszą. Wydaje mi się, że "Martwa jesteś piękna" została zakończona tak, że nie będzie już jej kontynuacji, choć brak pewnych opisów, o których pisałam wyżej, być może jest celowe i sugeruje coś zupełnie przeciwnego? :)
Czasu spędzonego z tą książką na pewno nie można nazwać zmarnowanym. Co to, to nie! Ta historia jest po prostu fascynująca i niemalże idealna (w moim odczuciu) pod każdym względem - kreacji bohaterów, budowania napięcia, sposobu poprowadzenia akcji. Ostatnio mam naprawdę duże szczęście, bo nie trafiam na złe książki! Także jeśli zobaczycie tę pozycję na półce w księgarni albo będziecie mieli możliwość ją od kogoś pożyczyć, czy też zasili ona zasoby Waszej biblioteki - polecam ją Waszej uwadze.
Premiera już pojutrze!
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza S.A.
Jestem bardzo ciekawa tej książki. Już nie mogę doczekać się premiery.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
UsuńPo tylu pozytywnych recenzjach już wiem, że chcę przeczytać tę książkę. Czuję się zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńI bardzo słusznie ;) To będzie dobra lektura ;)
UsuńJak tylko ją znajdę gdzieś w bibliotece, to na pewno pożyczę. Zazwyczaj unikam czytania książek, o których jest głośno (dopóki nie minie ten pierwszy szał), ale w tym wypadku chyba się nie powstrzymam☺ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń