czwartek, 16 lutego 2017

W cieniu prawa - Remigiusz Mróz

W cieniu prawa - Remigiusz Mróz


Tytuł: W cieniu prawa
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data premiery: 15 czerwca 2016 r.

Moja ocena: 6/10 (dobra)


Nie wiem czemu, ale zupełnie bez przekonania sięgnęłam po tę książkę. Nie miałam parcia, by ją przeczytać - zamówiłam ją w bibliotece i o tym zapomniałam, aż przyszedł mail, że książka jest już do odbioru. Wzięłam Prezesa (psa wielorasowego ze schroniskowej hodowli, łasego na wszelkie przechadzki) i udałam się ulicę dalej do bibliotecznej filii i tak oto książka "W cieniu prawa" zawitała w progi mojego domu.

Jako że jestem aktualnie na dość dziwnym etapie mojego życia, zdjęcie powyżej powstało w wyniku dość pokrętnie tłumaczonej logiki - jak ktoś ciekawy, a nie śledzi mojego Facebooka ani Ig, to pytać :) W chwili wytchnienia od kolorowych pozycji, które znajdują się na owym zdjęciu, sięgnęłam po opisywaną tutaj lekturę i cóż - Mróz to Mróz, historię umie skonstruować tak, że po prostu siadasz i czytasz tę książkę i właściwie masz w nosie wszystko inne. A historia zaczyna się ciekawie - w Raisentalu - dworze barona von Reignera - majordomus wraz z guwernantką odnajdują zwłoki Julusa von Reignera, najstarszego syna Hendrika von Reignera, dziedzica rodowej fortuny. Ojcu zamordowanego (bo że dziedzic został zamordowany nie ulega najmniejszej wątpliwości) zależy na jak najszybszym ukaraniu winnego. Jednakowoż najpierw trzeba go znaleźć. Najlepszym kandydatem wydaje się być Erik Landecki, świeżo zatrudniony czyścibut, spędzający w Raisentalu swoją pierwszą noc. Zebrane dowody nie świadczą na jego korzyść i Erik zostaje szybko osądzony i skazany. A kary były wówczas dość hmmmm... surowe. To jest dopiero początek całej tej historii, zatem nie zdradzam Wam zbyt wiele, bo autor w książce zawarł tyle akcji i wątków, że spokojnie starczyłoby ich na serię o Eriku Landeckim... 

Odnośnie do bohaterów - mamy tutaj głównego podejrzanego Erika Landeckiego, postać, której właściwie nie da się nie polubić, tzw. facet z jajami (ups), wiedzący, czego chce i konsekwentnie dążący do celu. Jest brat nieboszczyka, Marc-Oliver, młodszy od Julusa, dziedziczący rodzinną fortunę w drugiej kolejności, w moim odczuciu zawsze w cieniu, nigdy nie ujawnił rodzinie swojego prawdziwego oblicza, trochę niedoceniany przez rodzinę. Jego narzeczona Sophie to takie prawilne dziewczę, niższego pochodzenia, sól w oku Hendrika i Hiltrude von Reignerów, bardzo naiwna, czasem wręcz głupia i irytująca. Willy - prawnik, "przyjaciel" Sophie, po prostu fajny facet i pozytywna postać. Hendrik von Reigner - wkurzający buc, który tresuje nie tylko służbę, ale i swoich najbliższych, stawiający zawsze na swoim, prowadzący uprzednio bardzo, ale to bardzo hulaszczy tryb życia, tak hulaszczy, że wiele jego wybryków musiało zostać zatuszowanych. Hiltrude von Reigner - żona barona, przez pierwszą część powieści w cieniu męża, przejmuje pałeczkę pod koniec książki i dopiero wówczas ukazuje swoje prawdziwe oblicze, sucz to za mało powiedziane. Kto jeszcze? Ach, majordom Joachim Gröger - jak dla mnie najlepsza postać z całej plejady wykolejeńców zaprezentowanej w książce. Wszystko ma poukładane, potrafi być wierny swoim ideałom, ale również w odpowiednim czasie je weryfikuje. Każda z postaci jest charakterystyczna dla swojej kreacji oraz konsekwentnie prowadzona, od razu wiadomo kto jest kto. Niektórzy są stworzeni do nienawidzenia (Hendrik), inni do lubienia (Erik, Willy), a jeszcze inni - do wkurzania (jak Sophie). 



Fabuła pędzi na łeb, na szyję. Autor popuścił ewidentnie wodze fantazji, a książka obfituje w taką ilość wydarzeń, że chyba faktycznie powinien rozłożyć je na kilka tomów, co pozwoliłoby dopieścić niektóre wątki, bardziej je rozwinąć - po prostu poświęcić im więcej uwagi. Czasem miałam problem z wnioskowaniem co się z czego wzięło, no ale to może wynikać z moich umiejętności odbierania aktualnie rzeczywistości. Pomysł na fabułę bardzo na plus, autor chyba oddał klimat czasów, w których dzieje się akcja (chyba, bo nie wiem, nie żyłam w 1909 roku :)). Jak dla mnie super poprowadzony wątek zemsty, jednak to jest chyba pierwszy kryminał, w którym UWAGA SPOILER nie dowiadujemy się tak naprawdę, kto zabił. Wszystko to tylko domysły (chyba że coś przeoczyłam?). KONIEC SPOILERU. Generalnie jakiegoś wielkiego WOW nie było po zakończeniu lektury, ale nie mogę powiedzieć, że mi się ona nie podobała, bo było wręcz przeciwnie :) ALE! "Behawiorysta" był w moim odczuciu lepszy :) Dlatego "W cieniu prawa" dostało gwiazdkę mniej - na półce czeka "Wotum nieufności", ciekawe, jak ono wypadnie w starciu mrozowo-nieseriowych książek :)

Czytaliście "W cieniu prawa"? Jak wypada w Waszym rankingu książek, które wyszły spod pióra Remigiusza Mroza?


Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam, bo polskie oraz WyPożyczone.



sobota, 4 lutego 2017

[BOOK TOUR] Liliowe dziewczyny - Martha Hall Kelly

Liliowe dziewczyny - Martha Hall Kelly


Tytuł: Liliowe dziewczyny
Tytuł oryginalny: Lilac girls
Autor: Martha Hall Kelly
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data premiery: 27 września 2016 r.

Moja ocena: 9/10 (wybitna)


KL Ravensbrück - niemiecki obóz koncentracyjny dla kobiet, funkcjonujący w latach 1939-1945. Kobiety były wykorzystywane do niewolniczej pracy na rzecz Rzeszy. Stare i chore "jednostki" od razu po przybyciu do obozu były "likwidowane", niewygodne znikały w "niewyjaśnionych okolicznościach", a co jakiś czas przeprowadzano w barakach selekcje. Przez cały okres funkcjonowania obozu szacuje się, że zginęły ok. 92 tysiące kobiet (źródło). 

Obóz "sławę" zyskał dzięki eksperymentalnym badaniom, które były w nim przeprowadzane od 1942 roku, gdy w wyniku zakażenia zgorzelą gazową zmarł szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy Reinhard Heydrich. Zlecono wówczas przetestowanie środków przeciw temu zakażeniu lekarzowi przybocznemu Himmlera, SS-Gruppenführerowi prof. Karlowi Gebhardtowi. Eksperymenty rozpoczęto od próby wywołania w warunkach sztucznych (poprzez nacięcie skóry i wprowadzenie tam odpowiedniej ilości bakterii), zakażenia zgorzelą gazową. U zdrowych osób wywoływano takie rany, jakie odnosili niemieccy żołnierze i celowo wprowadzano do nich bakterie, które miały spowodować jednostki chorobowe. Następnie próbowano je leczyć - prowadzono badania nad skutecznością działania sulfonamidów, czyli leków mających zahamować zakażenie bakteriami beztlenowymi i ropotwórczymi. Oprócz powyższych działań, lekarze obozu podejmowali się również masowej sterylizacji osadzonych w nim kobiet (źródło).

Caroline Ferriday - była aktorka brodway'owska, w momencie wybuchy II wojny światowej bliska współpracownica konsula Francji w Nowym Jorku. Przez cały okres jej trwania była zaangażowana w pomoc francuskim dzieciom, które utraciły rodziców w wyniku działań wojennych. Później, po zakończeniu wojny, za wszelką cenę próbuje pomóc polskim więźniarkom KL Ravensbrück, tzw. królikom, czyli kobietom, które zostały poddane medycznym eksperymentom (postać autentyczna).

Herta Oberheuser - pełna ideałów Niemka, lekarka obozowa w Ravensbrück, przeprowadzająca na królikach eksperymenty z leczeniem sulfonamidami, osądzona i skazana na 20 lat pozbawienia wolności w procesie Norymberdzkim, zwolniona z odbywania kary za dobre sprawowanie (postać autentyczna).

Kasia Kuśmierczyk - 16-letnia działaczka na rzecz podziemia, aresztowana wraz z matką i siostrą oraz osadzona w KL Ravensbrück, jedna z królików, której udało się przeżyć i która otrzymała pomoc zorganizowaną przez Caroline Ferriday (postać oparta luźno na Ninie Iwańskiej, króliku KL Ravensbrück).

Powyższe było niezbędne, by przybliżyć Ci - drogi czytelniku - tematykę, jaką porusza książka "Liliowe dziewczyny". Książka opisuje losy Caroline, Herty i Kasi, a wszystko spaja KL Ravensbrück. 

Opisywana pozycja nie jest lekturą na "jedno posiedzenie". Nawet nie na dwa i nie na trzy. Spędziłam z nią kilka wieczorów, nie mogąc czasem czytać, zastanawiając się nad losami bohaterek, pełna świadomości tego, że to nie jest zwykła fikcja literacka. Autorka wykreowała trzy wyraźne postaci, wierne swoim ideałom, choć każda bohaterka innym. Dzięki temu możemy poznać historię z różnych perspektyw - punkt widzenia działaczki podziemnej i więźniarki KL Ravensbrück zderza się z ideologiczną wizją obozowej lekarki, a zupełnie obok obserwujemy wojnę oczyma osoby niezwiązanej z nią bezpośrednio. Jest to świetny zabieg, który pozwala na globalne podejście do poruszanego przez autorkę, jakże bolesnego tematu.



"Liliowe dziewczyny" nie tylko opisują przebieg II wojny światowej i jej postrzeganie przez nasze bohaterki, próbę przetrwania zarówno Kasi, jak i Herty, czy ich dzieje po zakończeniu tego dramatu. Ukazuje również nasze zwykłe człowieczeństwo - że pomimo takich wydarzeń każda z bohaterek kocha, tęskni, zazdrości i planuje. Opisywane przez autorkę drobiazgowo rozterki głównych bohaterek tylko potęgują poczucie niesprawiedliwości, które pojawia się w głowie każdego z nas, gdy myślimy o wojnie.

Odnośnie do bohaterek - najbardziej polubiłam Caroline, choć czasem może zbyt dużo kartek było poświęconych na jej działalność charytatywną, a która niewiele wnosiła do fabuły. Kasia początkowo urzekła mnie swoją dziewczęcością i - mimo młodego wieku - determinację w walce przeciwko Niemcom, lecz z upływem czasu znielubiłam ją za jej coraz większy egoizm i postawę "ja mam najgorzej". Natomiast Herta... Ona z założenia nie będzie raczej lubianą postacią, choć autorka próbuje postawić się również w jej sytuacji i tłumaczyć jej zachowanie, a w pewnym momencie cóż... Nie było już odwrotu.

Niesamowity jest sposób, w jaki autorka podeszła do pomysłu na książkę, jaki narodził się w jej głowie. Przez długi czas zbierała stosowne informacje na temat postaci, których losy chciała opisać na kartkach swojej powieści, nawet odwiedziła Polskę i rozmawiała z żyjącymi jeszcze wówczas więźniarkami KL Ravensbrück. "Liliowe dziewczyny" jawią się jako kawał dobrej, rzetelnej roboty, a przejawia się to wręcz na każdej stronie tej książki. Autorka z wielką dbałością przedstawiała najmniejszy nawet szczegół, wiernie oddała wydarzenia historyczne, a jakiekolwiek odstępstwa wyjaśniała w przypisach. Część losów bohaterek pokrywa się z ich rzeczywistymi dziejami, a część to wariacja autorki na temat ich życia. Jestem pod ogromnym wrażeniem "Liliowych dziewczyn" i z pewnością jeszcze długo będę rozpamiętywać tę pozycję.

"Liliowe dziewczyny" to książka, która zapadnie w serca wielu czytelnikom. Koło takiej pozycji po prostu nie da się przejść obojętnie. Cieszę się bardzo, że miałam okazję przeczytać ją w ramach book tour organizowanego przez Ewelinę z bloga Ruda recenzuje (klik). 

Znacie tę pozycję? Jaki jest Wasz stosunek do poruszanej w książkach tematyki II wojny światowej?